Skierniewicka Gazeta Podziemna nie uznaje tematów tabu, nie uczestniczy w towarzystwach wzajemnej adoracji, nie uznaje zobowiązań wobec żadnych koterii i lobby. SKCGP za cel stawia sobie pracę organiczną w interesie dobra wspólnego w skali lokalnej. Gazeta opiera się na uczciwości, bezinteresowności i dążeniu do prawdy siłami obywateli zwanych dziennikarzami społecznymi. Dziennikarzem takim może zostać każdy, kto potrafi napisać rzeczowy, zwięzły artykuł na poziomie przedwojennego maturzysty. Artykuł wystarczy wysłać e-mailem na adres redakcji: skcgp małpa op.pl Tekst musi być oryginalny i podpisany co najmniej nickiem, lub adresem e-mail. Redakcja nie ingeruje w teksty, nie koryguje błędów ortograficznych, nie uznaje zaświadczeń o dysleksji ani dysortografii. Warunek publikacji jest jeden. Piszemy o konkretnych sprawach lokalnych. Inaczej mówiąc nie interesują nas dywagacje ogólnoludzkie, ogólnoświatowe, ani nawet krajowe.

środa, 31 lipca 2013

Skierniewice robią biznes



„Kierowcy po raz kolejny muszą uzbroić się w cierpliwość, asfalt z ulicy Armi Krajowej zostanie ściągnięty”
„Samorząd w Skierniewicach nigdy nie budował taniej. W całej sytuacji do śmiechu nie jest firmie Eurovia. Już niemal milion złotych wynoszą kary umowne za niedotrzymanie terminów”
„Wartość zadania to 2 miliony 300 tysięcy złotych. Do dziś firma nie dostała za pracę ani złotówki”

                artykuł pt: „Biznes roku?” Głos z 25.07.2013

Kiedy przeczytałem artykuł o tym, jak to władze Skierniewic z pasją i wytrwałością, nieomal De'Sade-styczną, znęcają się nad firmą Eurovia, pułapki ofsajdowe zastawiają, to mi się żal zrobiło nieboraczków. Po ludzku tak zwyczajnie... Wygląda na to, że pechowcom może jeszcze sił wystarczy, żeby zwinąć asfalt z ulicy Armi Krajowej po raz kolejny, a potem to już pewnikiem ogłoszą upadłość. Na szczęście kierowcy skierniewiccy dawno zostali uzbrojeni w cierpliwość, zahartowani, więc pokornie poczekają na asfalt nowy. Nowoczesny.


A wszystko przez partyzantkę


Gdyby firma Eurovia tak się nie przejęła tą Armią Krajową, po nocach nie budowała przy świecach, do tradycji nie nawiązywała niepodległościowej, w deszczu i skwarze słonecznym, ale od razu przeszła na fedrowanie w nowoczesnym systemie „Buduj i Projektuj” wynalezionym przez skierniewickich fiürerów, to z pewnością nikt by jej teraz nie musztrował, do pionu nie ustawiał, rozumu nie uczył. (Szerzej o walorach systemu „Buduj i Projektuj” pisałem w felietonie pt: Skierniewice pięknieją dzięki systemowi „Buduj i Projektuj” - więc nie ma sensu się powtarzać.) Do tego z użyciem jaśnie wielmożnego „Bezstronnego Podmiotu Rozstrzygającego Spór” (w skrócie BPRS). Cokolwiek to znaczy, naprawdę brzmi uroczyście i wytwornie, a zarazem groźnie.
Patrzajcie ludzie. Tyle lat człowiek szwenda się po ziemskim padole, z urzędami użera i mu się wydaje, że już go nic nie zaskoczy, a tu - BPRS! (Healer Martin Aping znów w Skierniewicach!) Początkowo zdawało mi się, że chodzi o BBWR – ale to byłoby się tłumaczyło/wykładało raczej jak: Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem... Chyba?
No, no... „Bezstronny Podmiot...” Szkoda, że autorka artykułu nie podała jakiegoś adresu do nich, niego, kontaktu bezstronnego... CV bym mu wysłał, im, wraz z listem motywacyjnym i załącznikiem zwyczajnym. Zwyczajowym do niego. Ciekawe czy zatrudniają, ZUS płacą - pokrywają?
A ci z Eurovii to oczywiście sami są sobie winni. Zwłaszcza, że się nie słuchali nawet wtedy, kiedy fiürer-ekspert Piotr Łyżeń osobiście, i to na piśmie nakazał im prac zatrzymanie! Chryste Panie! A oni nie posłuchali? Samobójcy! W stanie wojennym taką niesubordynację ukarałoby się kulką w tył głowy, ołowianą. Tym pierwszym stanie. Tak, tak, tak... Za nieposłuszeństwo trzeba płacić. Ci z Eurovii zapłacą. Tak, tak... Zdechną dla przykładu jak pies pod płotem, a potem pójdą do piekła. Laickiego. A przecież można było się dogadać, jak w prymasowskim parku, ogrodzie, z firmą TB INVEST ze Szczecina, Gdańska, czy tam skąd ona naprawdę jest. Dogadać się jak Polak z Polakiem potrafi, pod krzakiem, w cieniu drzew zaznaczonych do wycinki.

Pokorne cielę dwie krowy ssie.


A nawet trzy, jak jest sprytne. Sami zobaczcie, osądźcie: wiadomo wszystkim od lat, że jak się przystępuje do  wykopków ziemnych na terenach chronionych, pod jurysdykcją samego Wielce Czcigodnego Konserwatora Zabytków to się zawsze jakieś rupiecie wykopie. Nawet jak się nie wykopie to podrzucą. W końcu wielu jest takich co z archeologii żyje. Żyć musi, Żryć... Na darmo studiów nie pokończyli. Znam nawet jedną taką małą fabryczkę rozwojową podrzutowo-zabytkowych artefaktów archeologicznych, ekologicznie wypiekanych w podziemiu. Wszystkie profesjonalne firmy wiedzą o tym, się nauczyły i od razu uwzględniają  9,99 % na archeologię w harmonogramach prac, kosztorysach i co najważniejsze ofertach przetargowych. Jak nie wierzycie zapytajcie budowniczych autostrad. A2 na przykład... Należałoby się więc spodziewać, że tak doświadczona i profesjonalna firma jak TB INVEST też tak uczyniła i profesjonalnie koszty archeologicznych prac zabezpieczających uwzględniła w swojej ofercie i dzięki temu przetarg wygrała. Dlaczego więc teraz o tym milczy, jakby wody w gębę nabrała święconej? Za to prezydent (jaki prezydent? Trębski prezydent? prezydent-ekspert?) przed orkiestrę wyskakuje i solennie przyrzeka w imieniu niedorozwiniętych podatników, że już: „pod koniec wakacji przedłoży radnym projekt uchwały, w którym zabezpieczy dodatkowe pieniądze na inwestycję rewaloryzacji parku, precyzyjniej – prace archeologiczne.” (cytuję z art pt: „Archeolog nie zatrzyma prac w parku?” - Głos z 25.07.2013)
Cóż, od przybytku głowa nie boli. Jak dają to brać! A jak biją to uciekać.

To drugie to już do Eurovii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz