Skierniewicka Gazeta Podziemna nie uznaje tematów tabu, nie uczestniczy w towarzystwach wzajemnej adoracji, nie uznaje zobowiązań wobec żadnych koterii i lobby. SKCGP za cel stawia sobie pracę organiczną w interesie dobra wspólnego w skali lokalnej. Gazeta opiera się na uczciwości, bezinteresowności i dążeniu do prawdy siłami obywateli zwanych dziennikarzami społecznymi. Dziennikarzem takim może zostać każdy, kto potrafi napisać rzeczowy, zwięzły artykuł na poziomie przedwojennego maturzysty. Artykuł wystarczy wysłać e-mailem na adres redakcji: skcgp małpa op.pl Tekst musi być oryginalny i podpisany co najmniej nickiem, lub adresem e-mail. Redakcja nie ingeruje w teksty, nie koryguje błędów ortograficznych, nie uznaje zaświadczeń o dysleksji ani dysortografii. Warunek publikacji jest jeden. Piszemy o konkretnych sprawach lokalnych. Inaczej mówiąc nie interesują nas dywagacje ogólnoludzkie, ogólnoświatowe, ani nawet krajowe.

środa, 17 lipca 2013

Jelenie na rykowisku



1. „15czerwca na najstarszej skierniewickiej nekropolii - zabytku, którego klasę porównuje się do Warszawskich Powązek – stanął jeleń”
2. „Posąg patrona myśliwych świętego Huberta stanął na zabytkowym cmentarzu bez zgody”
3. „Marek Kłopocki inspektor nadzoru budowlanego: - Pomnik budzi ogromne kontrowersje, wydaje się zatem, że legalizacja nie będzie możliwa. Pewnych szkód nie da się przeliczyć na pieniądze”
4. „Gdzie było Towarzystwo Przyjaciół Skierniewic, gdy na zabytkowym cmentarzu stawała całkiem współczesna konstrukcja?”

                               Artykuł pt: „Jeleń na cmentarzu” Głos z 11.07.2013

Pewnego razu przechodząc obok wiekowej nekropolii przy ulicy Rawskiej dostrzegłem całkiem nowy nagrobek. Ostro kontrastujący na tle patyny pozostałych, zarówno kolorystyką, rodzajem użytego materiału, jak i nieco odmienną od pozostałych estetyką. Dziwne. Na specjalnie na tę okoliczność odpicowanym ostańcu granitowym, pośród tuje ustawiono w drewnie ciosanego gostka frasobliwego. Trudno to nazwać konstrukcją (ad.4). Do tego z reniferem obok. Jakby Santa Claus? Ale jak się kto uprze... Ciekawe co też za „orginał” nas opuścił? Święty Mikołaj? Osierocił, w smutku pozostawił nieutulonych na tym łez padole? No i w ogóle co oznacza pojawienie się świeżych pochówków na od dawna nieczynnym, ale strategicznie położonym w centrum Skierniewic cmentarzyku? Świetne miejsce na zadymę. Podszedłem więc i się doczytałem, że nikt nie umarł. Dzięki Bogu! To tylko Polski Związek Łowiecki upamiętnił się, przypomniał narodowi i świętemu patronowi - Hubertowi. Darzbór!

Pomnik?
A więc to musi być jakaś prowokacja! Pytanie tylko: artystyczna, polityczna, czy religijna? Najbardziej wygląda mi to na politykę... Ale nie tę wielką, katyńską, od katastrofy lotniczej i obrońców krzyża, ale lokalną. Może przebiegły prezydent miasta Trębski próbuje w ten sposób odwrócić uwagę jele... znaczy się opinii publicznej, od tego co się dzieje w parku? O budżecie nie wspominając. Albo może opozycja postanowiła sprawność organów władzy, na okoliczność poważniejszej jakiejś akcji,  manify tu przetestować? Poddać próbie bojową gotowość (ad.2) Inspektorów Budowlanych, Konserwatorów Zabytków, a nawet Policji? W sezonie urlopowym.
Nie można jednak wykluczyć, że tak naprawdę chodzi o zakamuflowaną ofensywę indiańskiego totemizmo-szamanizmu na fundamenty tradycji naszej katolicko ludowej. Wskazywać na to mogłaby wzmianka o „Tych” co odeszli do „Krainy Wiecznych Łowów”. Przecież wszyscy dobrze  się orientujemy dokąd odchodzą czerwonoskórzy wyznawcy Wielkiego Manitou, gdy kopną w kalendarz Majów.

Jakże to tak bez zgody wszystkich świętych?
Prawdę mówiąc nigdy nawet nie byłem do końca pewien czy funkcję grzebalną rzeczywiście już na cmentarzyku przy Rawskiej zarzucono. Co i rusz wyrastają tam jakieś obeliski z czerwonego granitu, pochodzące wprost ze Szwecji. Podobno za sprawką wpływowego Towarzystwa Przyjaciół Skierniewic i zgodą wszystkich świętych (ad.2). Kolejne zwycięstwo jarmarcznej estetyki w przestrzeni publicznej, aż tak bardzo mnie nie poruszyło, jak na przykład redakcję tygodnika „Głos” ( nr 27 z 11.07.2013), która w dzwony uderzyła egzaltowane, w okolicę Warszawskich Powązek lewitujące  (ad.1). Na baczność postawiła inspektoraty nadzoru i konserwatorskie, co się właśnie wybierały na wczasy z rodziną. Teraz zamiast wypoczywać w jakimś renomowanym uzdrowisku, będę musiały udowadniać swoją niezbędność. Do tablicy wezwała nawet Towarzystwo Przyjaciół i księdza proboszcza. Samowolę ogłosiła. Nielegalną nazwała po imieniu. Szkód się dopatrzyła nieprzeliczalnych na pieniądze, do spółki z Markiem MINB Kłopockim. A wszystko prawda! Teraz wymienionym urzędom głupio będzie łeb sprawie ukręcić  (ad.3), wycofać się z afery chyłkiem. Zaczekać te parę latek w majestacie prawa, spokojnie, aż farba oblezie, drewno zszarzeje, kamień zazielenią glony...

Barwy Raju
W końcu rzeczone dzieło jakoś takoś się mieści w ramach uznawanych w okolicy kanonów piękna. Głęboko przecież zakorzenionych w plebejskiej kulturze społeczności naszej skierniewickiej. Od pokoleń, mozolnie wpajanych w szkołach, na lekcjach wychowania plastycznego. Podobnie, jak mieszczą się w niej pstrokate krasnale od frontu ogródków przydomowych, a nawet zardzewiałe karoserie samochodów na ich zapleczach, zwykle w śmieciach tonące niesegregowanych. Jako i we wnętrzach mieszkań naszych zakurzonych mieszczą się laickie landszafty przedstawiające pasące się sarenki na polance, na rykowisku jelenie ryczące... A z tematów religijnych błogo natchnione portrety kobiet i mężczyzn z laserowo na wierzch wypatroszonymi serduszkami. Malowane w jaskrawej manierze kolorystycznej „Hare Kriszna”, lepiej znanej pod nazwą „Kanon Barw Raju Świadków Jehowy”.

Ale co to ja właściwie chciałem powiedzieć?
Aaa... aaanagram. Taka niby prosta rzecz mało istotna, a takie materii pomieszanie. Że aż trafienia Gustawa Jelenia mi się przypomniały. Znanego z serialu “Czterej pancerni i pies”. De gustibus non disputantum est.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz