„Jeśli w przyszłości
będzie się pisać książki o uzdrowisku, to w mojej ocenie będą to książki
ekonomiczne”
Prezydent Leszek Trębski - artykuł pt:
„Zdrowa awantura” Głos z 11.07.2013
Bawiąc służbowo w Warszawie, pewien znajomy biznesmen
lokalny, zamówił sobie do hotelu prostytutkę. Nie dziwkę, czy zwykłą k[...]wę,
ale profesjonalistkę, która najpierw ustala warunki umowy, potem się z niej
skrupulatnie wywiązuje, a dopiero na koniec przyjmuje umówioną zapłatę. Znający
się na rzeczy portier sprowadził mu prześliczną studentkę w wieku jego córki,
zadbaną, znającą języki i z dobrego domu, która samotny wieczór przemieniła
naszemu biznesmenowi w festiwal piekielnie rajskich wrażeń. Do końca życia tego
nie zapomni. Kiedy go potem spotkałem, był odmieniony jakby z krzyża zrzucił
wszystkie troski. Zapytałem więc o przyczynę tej cudownej przemiany. Od
początku (oczywiście) znając odpowiedź. Proszę sobie wyobrazić moje
zaskoczenie, kiedy się okazało, że to nie seksualne igraszki zdziałały takie
cuda, ale chwila zwykłej, ludzkiej rozmowy. Zwłaszcza ten moment w którym
szczerze zdziwiona dziewczyna, studentka, matka samotnie wychowująca dziecko,
Polka zapytała jak to możliwe, że mężczyzna tak interesujący i przystojny
uważa, że musi płacić za sex? Skoro wcale nie musi. Skoro jest tyle dziewczyn
gotowych... Na prawdę, nawet ona sama... W innych okolicznościach, ma się
rozumieć. W innym życiu.
Deja vu
Te same odczucia naszły mnie kiedy przeczytałem w Głosie z
18 lipca 2013.r. wywiad z Krzysztofem Jażdżykiem - być może przyszłym
prezydentem Skierniewic, a obecnie radnym Rady Miejskiej, jednym z najbardziej
opozycyjnych w stosunku do aktualnie urzędującego prezydenta. Wywiad dotyczył
„Uzdrowiska” - aktualnie najważniejszego dla mieszkańców miasta
rozstrzygnięcia. Decyzji, która ma wszystkie przesłanki ku temu by sprawić, że
Skierniewice w ekonomicznym rozwoju dogonią, a może nawet wyprzedzą,
amerykańskie Detroit – niedawną stolicę światowego przemysłu motoryzacyjnego.
W tym miejscu muszę nadmienić, że zgadzam się z Leszkiem
Trębskim, iż jeżeli w przyszłości będzie się pisać o tym książki, to będą to
książki ekonomiczne. Jedna już się nawet pisze. Wiem bo jestem jej autorem.
Jak na warunki prasy lokalnej, wywiad z Jażdżykiem był
prawdziwym hitem Głosu z 11.07.2013.
Zwłaszcza na tle pozostałych „newsów”. Się tygodnik rozwija – pomyślałem – na
prawdziwą czwartą władzę wyrasta, co to szanuje swojego czytelnika dostarczając
mu informacji rzetelnej obiektywnej i z różnych punktów widzenia. Bez propagandowo przeżutej i przez ośrodek władzy
nadtrawionej papki. Tak by każdy kto wyda dwa trzydzieści, mógł na ich
podstawie wyciągać samodzielne wnioski.
Proszę więc wyobrazić sobie moje zdziwienie kiedy zauważyłem
nad artykułem, wystukane drobnym drukiem i spacjami powiadomienie, że to jest
ogłoszenie płatne.
Płatne!? Kto komu, za co? Że niby Jażdżyk płaci gazecie za
to, że udzielił jej wywiadu? Musi, chce? Cuda na kiju. Ja rozumiem, gdyby stary
był, Alzheimer się nazywał, diamentowe gody obchodził i ględził jak to osiem
lat kopał nawadniające kanały, albo był dyrektorem państwowej szkoły, która
nazbierała więcej kapsli i nakrętek po śmietnikach od Kazia Obszczymura. Jakby
był pionkiem jakim w kole gospodyń wiejskich, od którego decyzji nic nie
zależy, dla miasta, dla ludzi... No ale żeby tak potraktować demokratycznie
wybranego Radnego? Kiedy się wypowiada publicznie, w sprawach najistotniejszych
dla całego pokolenia czytelników! I to jeszcze ma odwagę zaprezentować zdanie
odmienne od oficjalnego, konflikt we władzy ujawnić! Toż to dla
dziennikarskiego świata istne eldorado! Do tego gada z sensem? No nie! To się
wprost nie mieści w głowie. To tak jakby od prostytutki wyłudzić pieniądze za
sex.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz