Skierniewicka Gazeta Podziemna nie uznaje tematów tabu, nie uczestniczy w towarzystwach wzajemnej adoracji, nie uznaje zobowiązań wobec żadnych koterii i lobby. SKCGP za cel stawia sobie pracę organiczną w interesie dobra wspólnego w skali lokalnej. Gazeta opiera się na uczciwości, bezinteresowności i dążeniu do prawdy siłami obywateli zwanych dziennikarzami społecznymi. Dziennikarzem takim może zostać każdy, kto potrafi napisać rzeczowy, zwięzły artykuł na poziomie przedwojennego maturzysty. Artykuł wystarczy wysłać e-mailem na adres redakcji: skcgp małpa op.pl Tekst musi być oryginalny i podpisany co najmniej nickiem, lub adresem e-mail. Redakcja nie ingeruje w teksty, nie koryguje błędów ortograficznych, nie uznaje zaświadczeń o dysleksji ani dysortografii. Warunek publikacji jest jeden. Piszemy o konkretnych sprawach lokalnych. Inaczej mówiąc nie interesują nas dywagacje ogólnoludzkie, ogólnoświatowe, ani nawet krajowe.

środa, 24 lipca 2013

Dlaczego Jażdżyk musi za to płacić?



„Jeśli w przyszłości będzie się pisać książki o uzdrowisku, to w mojej ocenie będą to książki ekonomiczne”

                               Prezydent Leszek Trębski - artykuł pt: „Zdrowa awantura” Głos z 11.07.2013

Bawiąc służbowo w Warszawie, pewien znajomy biznesmen lokalny, zamówił sobie do hotelu prostytutkę. Nie dziwkę, czy zwykłą k[...]wę, ale profesjonalistkę, która najpierw ustala warunki umowy, potem się z niej skrupulatnie wywiązuje, a dopiero na koniec przyjmuje umówioną zapłatę. Znający się na rzeczy portier sprowadził mu prześliczną studentkę w wieku jego córki, zadbaną, znającą języki i z dobrego domu, która samotny wieczór przemieniła naszemu biznesmenowi w festiwal piekielnie rajskich wrażeń. Do końca życia tego nie zapomni. Kiedy go potem spotkałem, był odmieniony jakby z krzyża zrzucił wszystkie troski. Zapytałem więc o przyczynę tej cudownej przemiany. Od początku (oczywiście) znając odpowiedź. Proszę sobie wyobrazić moje zaskoczenie, kiedy się okazało, że to nie seksualne igraszki zdziałały takie cuda, ale chwila zwykłej, ludzkiej rozmowy. Zwłaszcza ten moment w którym szczerze zdziwiona dziewczyna, studentka, matka samotnie wychowująca dziecko, Polka zapytała jak to możliwe, że mężczyzna tak interesujący i przystojny uważa, że musi płacić za sex? Skoro wcale nie musi. Skoro jest tyle dziewczyn gotowych... Na prawdę, nawet ona sama... W innych okolicznościach, ma się rozumieć. W innym życiu.

Deja vu
Te same odczucia naszły mnie kiedy przeczytałem w Głosie z 18 lipca 2013.r. wywiad z Krzysztofem Jażdżykiem - być może przyszłym prezydentem Skierniewic, a obecnie radnym Rady Miejskiej, jednym z najbardziej opozycyjnych w stosunku do aktualnie urzędującego prezydenta. Wywiad dotyczył „Uzdrowiska” - aktualnie najważniejszego dla mieszkańców miasta rozstrzygnięcia. Decyzji, która ma wszystkie przesłanki ku temu by sprawić, że Skierniewice w ekonomicznym rozwoju dogonią, a może nawet wyprzedzą, amerykańskie Detroit – niedawną stolicę światowego przemysłu motoryzacyjnego.
W tym miejscu muszę nadmienić, że zgadzam się z Leszkiem Trębskim, iż jeżeli w przyszłości będzie się pisać o tym książki, to będą to książki ekonomiczne. Jedna już się nawet pisze. Wiem bo jestem jej autorem.
Jak na warunki prasy lokalnej, wywiad z Jażdżykiem był prawdziwym hitem Głosu  z 11.07.2013. Zwłaszcza na tle pozostałych „newsów”. Się tygodnik rozwija – pomyślałem – na prawdziwą czwartą władzę wyrasta, co to szanuje swojego czytelnika dostarczając mu informacji rzetelnej obiektywnej i z różnych punktów widzenia. Bez  propagandowo przeżutej i przez ośrodek władzy nadtrawionej papki. Tak by każdy kto wyda dwa trzydzieści, mógł na ich podstawie wyciągać samodzielne wnioski.
Proszę więc wyobrazić sobie moje zdziwienie kiedy zauważyłem nad artykułem, wystukane drobnym drukiem i spacjami powiadomienie, że to jest ogłoszenie płatne.
Płatne!? Kto komu, za co? Że niby Jażdżyk płaci gazecie za to, że udzielił jej wywiadu? Musi, chce? Cuda na kiju. Ja rozumiem, gdyby stary był, Alzheimer się nazywał, diamentowe gody obchodził i ględził jak to osiem lat kopał nawadniające kanały, albo był dyrektorem państwowej szkoły, która nazbierała więcej kapsli i nakrętek po śmietnikach od Kazia Obszczymura. Jakby był pionkiem jakim w kole gospodyń wiejskich, od którego decyzji nic nie zależy, dla miasta, dla ludzi... No ale żeby tak potraktować demokratycznie wybranego Radnego? Kiedy się wypowiada publicznie, w sprawach najistotniejszych dla całego pokolenia czytelników! I to jeszcze ma odwagę zaprezentować zdanie odmienne od oficjalnego, konflikt we władzy ujawnić! Toż to dla dziennikarskiego świata istne eldorado! Do tego gada z sensem? No nie! To się wprost nie mieści w głowie. To tak jakby od prostytutki wyłudzić pieniądze za sex.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz