„Skierniewicki Klub Mamy” liczy
sobie już kilkuset członków. To udana i godna szacunku
inicjatywa społeczna młodych matek i ojców skutecznie
poszukująca nowych sposobów przezwyciężania wszelkich
przeszkód niepotrzebnie ograniczających dobrobyt młodych
rodzin, a zwłaszcza szczęście ich dzieci w wymiarze lokalnej
społeczności. Niektórzy uznają go za fenomen
egzemplifikujący żywotność nowego pokolenia polskich rodziców.
O jego osiągnięciach wiedzą w mieście już chyba wszyscy. A i
poza miastem jego sława zatacza coraz szersze kręgi. Stanowi on
prawdziwy inkubator twórczych pomysłów oraz wzór
wytrwałości w ich realizacji. Z jego dorobku czerpią już nawet
najzatwardzialsi przeciwnicy. Nie zawsze w sposób etyczny...
Poruszałem ten problem w felietonie pt:
Czy
„Akademia Rodzica” to plagiat „Klubu Mamy”?
Niestety jak pokazuje doświadczenie ostatnich miesięcy, plagiatować
też trzeba umieć.
Ignorancja bowiem zawsze kończy się
parodią zamierzenia, czyli tak zwanym „popapraństwem”. O
„Uzdrowisku”, „Targowisku” i „Parku” dość już
napisałem w przeszłości. Dziś więc za przykład niech posłuży
nam przypadek tzw: „Skierniewickiego Klubu Taty”.
Ein Volk, ein Reich,
ein
Führer
Pewnego razu surfując po slumsach
fujzboka natknąłem się na to zabawne, aczkolwiek troszkę też
straszne przedsięwzięcie. Jest to nieco zapuszczona, za to mocno
napuszona witryna sprawiająca wrażenie poważnej próby
zassania, przedefiniowania i zintegrowania skierniewickich ojców
jako egzotycznego bytu społecznego mającego funkcjonować i
krystalizować się wokół jednego fetysza, w całkowitej
opozycji do skierniewickich matek. Moim zdaniem takie przedsięwzięcia
to czysta utopia, zwłaszcza bez stałego i realnego nawilżania
napojami o wyczuwalnej zawartości alkoholu.
W swoim pierwotnym założeniu „Klub
Taty” zapewne rzeczywiście miał stanowić rodzaj alter ego dla
„Skierniewickiego Klubu Mamy”, był jakby „reakcją na tę
akcję...”. Niestety w odróżnieniu od niej, wciąż ma
tylko jednego[ein] członka , członek ten zaś ma jeden fetysz, a
fetysz posiada ein kryptonim: „Leszek Trębski”. Fetysz ów
w dość monotematyczno-schematyczny sposób jest używany
wyłącznie do samogwałtu podczas którego obleśnie tryska
żółcią. Zabawne nie? ;) Największy komizm tego „projektu”
medialnego wynika jednak z faktu, że przy każdym kolejnym wpisie,
samogwałt wydaje się być co raz mniej zamierzony. Całkiem jakby
wymykał się „Tacie” z ręki... Zgodnie z „Teorią Katastrof”
doprowadzając ostatecznie do eksplozji śmiechu. Czytelnik od
początku jest bowiem poinformowany, czymś w rodzaju scenicznego
szeptu, że tu chodzi o gwałt! - brutalny gwałt medialny, a nie
żaden samogwałt.
Samogwałt nie pasuje do przyjętej
przez „Tatę” koncepcji, stoi bowiem w wyraźnej opozycji do
najszczerszych jego intencji, a nawet do ogólno-programowej
deklaracji z pietyzmem wypisanej w metryczce. Cytuję: „Z
uwagi na zaostrzenie się języka w debacie publicznej oraz brak
rzetelnego przekazu medialnego w Skierniewicach postanowiliśmy
działać. Bo na każdą akcję jest reakcja
zgodnie z prawami fizyki...”
??? - no chyba żeby zamienić słowo
„reakcja” na eufemizm „erekcja”, albo słowa „fizyki” na
„Murphy'ego”.
Czy skarga obywatelska
jest zdradą?
Ostatnio „Skierniewicki Klub Taty”
(w skrócie „Tata”) wyjątkowo często masturbuje się na
oczach swej 24 lajkowej publiczności z powodu listu pani radnej
Violetty Felczak skierowanego do Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej,
Bronisława Komorowskiego w celu ochrony jego autorytetu i wizerunku
prezydenckiego urzędu przed wplątywaniem w wątpliwe moralnie
przedsięwzięcia medialne mogące mieć na celu wykorzystywanie go
do zakłamywania lokalnej opinii publicznej i tuszowania popełnionych
machlojek. Czy tak jest na prawdę, każdy może się przekonać
sięgając do źródła, które cytuję poniżej:
Jak widzimy radnej Felczak rzeczywiście
poszło o konkretne, propagandowo-piarowskie manipulacje wokół
uroczystości otwarcia tego co zostało ze skierniewickiego parku po
jego tzw. rewitalizacji (cokolwiek to znaczy).
„Tata” z fujzbokowego „Klubu
Taty” zarzuca naszej radnej zdradę, anonimowe donosicielstwo, a
nawet szmalcownictwo. Miałaby to być zdrada interesów bliżej
niezidentyfikowanej grupy trzymającej władzę. Zdumiewające, że
ostatnio do tego klangoru przyłączył się nawet tygodnik ITS z
twierdzeniem, że radna Felczak dopuściła się skalania własnego
gniazda.
Jak widzimy akt obywatelskiej troski,
który w krajach o wysokiej kulturze i dojrzałej tradycji
demokratycznej, uznany byłby za spełnienie obowiązku
obywatelskiego; przez „Tatę” oraz media wspierające „Ojca
Miasta” postrzegany jest wyłącznie jako sprzeniewierzenie się
wartościom charakterystycznym dla „systemów moralnych”
zazwyczaj spajających zorganizowane grupy przestępcze. Dowodzi to
jak płytko zakorzenione jest w naszym zaścianku zrozumienie dla
idei „dobra wspólnego”, oraz jak daleko jeszcze
skierniewickim elitom do wytworzenia dojrzałych struktur
społeczeństwa obywatelskiego.
Nawet radna Felczak uległa brutalnej
agresji „Taty” i „Tatopodobnym”. Niestety dała sobie wmówić
sporo fałszywego poczucia winy.
Tylko Prezydent RP w całym tym
bałaganie zachował się wzorowo. Zaproszenie od demokratycznie
wybranych władz skierniewickich przyjął, park w dobrej wierze
otworzył a skardze radnej Violetty Felczak nadał bieg zgodnie z
obowiązującymi przepisami.
Tryb skargowy nie daje
innej możliwości
Zgodnie z obowiązującym w naszym
kraju prawem, Prezydent RP, jako organ administracji państwowej,
miał obowiązek uznać list radnej Felczakowej za obywatelską
skargę. Z uwagi na treść niewątpliwie jest to skarga.
Prezydentowi RP nie pozostało nic innego jak uznać się za organ
właściwy do rozpatrzenia tej skargi, a następnie uruchomić
przewidzianą na tę okoliczność procedurę administracyjną. Tak
też zrobił, zwracając się do obiektu skargi, czyli do Prezydenta
Skierniewic Leszka Trębskiego z żądaniem niezwłocznego i
merytorycznego zajęcia stanowiska w sprawie zarzutów
podniesionych wobec jego osoby przez zatroskaną o „wspólne
dobro” obywatelkę. Dokonuje się tego poprzez przekazanie
oryginału inkryminowanej skargi organowi wezwanemu do zajęcia
stanowiska. I się nam tu zgrabnie wyjaśniło przy okazji, dlaczego
Bronisław Komorowski udostępnił Leszkowi Trębskiemu treść listu
radnej Felczakowej.
Ponieważ tryb skargowy jest jawny, a
prezydent Leszek Trębski ma nie więcej niż miesiąc na przekazanie
do Kancelarii Prezydenta RP uczciwych wyjaśnień, jest duża szansa,
że jeszcze przed dniem wyborów poznamy ich treść.
Najchętniej na łamach uczciwej prasy lokalnej.
Czego wszystkim obywatelom, a zwłaszcza
dziennikarzom życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz