Skierniewicka Gazeta Podziemna nie uznaje tematów tabu, nie uczestniczy w towarzystwach wzajemnej adoracji, nie uznaje zobowiązań wobec żadnych koterii i lobby. SKCGP za cel stawia sobie pracę organiczną w interesie dobra wspólnego w skali lokalnej. Gazeta opiera się na uczciwości, bezinteresowności i dążeniu do prawdy siłami obywateli zwanych dziennikarzami społecznymi. Dziennikarzem takim może zostać każdy, kto potrafi napisać rzeczowy, zwięzły artykuł na poziomie przedwojennego maturzysty. Artykuł wystarczy wysłać e-mailem na adres redakcji: skcgp małpa op.pl Tekst musi być oryginalny i podpisany co najmniej nickiem, lub adresem e-mail. Redakcja nie ingeruje w teksty, nie koryguje błędów ortograficznych, nie uznaje zaświadczeń o dysleksji ani dysortografii. Warunek publikacji jest jeden. Piszemy o konkretnych sprawach lokalnych. Inaczej mówiąc nie interesują nas dywagacje ogólnoludzkie, ogólnoświatowe, ani nawet krajowe.

wtorek, 19 marca 2013

System znów morduje. Tym razem staruszki




„W miniony wtorek (5.03) starsza pani upadła, uszkodziła rękę. Ze złamaniem trafiła do skierniewickiego szpitala. Tam zmarła ”
                                                                                              Takie streszczenie znalazłem w Głosie z 14 marca 2013.r.

Kiedy tydzień temu rodzice 2,5 letniej Dominiki szukali wśród praktykujących medycynę dyspozytorów karetek, winnych jej śmierci, prorokowałem że wkrótce będziemy mogli usłyszeć więcej podobnych historii, gdyż są one trwale wbudowane w nasz system opieki zdrowotnej. Dziś gazety rozpisują się o przypadku 89-letniej kobiety, która straciła życie z powodu złamania ręki. Nie z powodu urazu czaszki, ani ciężkiego zgniecenia klatki piersiowej, lecz złamania ręki! Czy to jeszcze komuś wydaje się dziwne? Może gdyby nie trafiła do żadnego szpitala dożyłaby setki? Być może przyszedł na nią czas i zmarłaby nawet bez pomocy skierniewickiego szpitala? W akcie zgonu zapewne wpisana zostanie ciężka niewydolność sercowa (potocznie zwana kurwicą), spowodowana wielogodzinnym oczekiwaniem w kolejkach do wszystkiego. Do karetki, która przewiezie na drugą stronę chodnika, do sali operacyjnej, która tak wiele kosztowała, że nie wolno jej brudzić, do pielęgniarskiej, dodatkowo prywatnie opłaconej opieki, do oddziału intensywnej terapii w celu ratowania życia.
Ta śmierć dała okazję do ujawnienia i zaprezentowania na łamach prasy lokalnej kilku postaci będących filarami inkryminowanego systemu, mającego w założeniu opiekować się naszym zdrowiem. Po zapoznaniu się z nimi na łamach ostatniego Głosu, dochodzę do wniosku, że wszystkie te filary należałoby natychmiast wywalić z roboty. Zaczynając od marszałka województwa łódzkiego, pana Dariusza Klimczaka, odpowiedzialnego za służbę zdrowia w regionie. Za to, że zwolnił z pracy dyrektora skierniewickiego szpitala i Stacji Ratownictwa Medycznego bez podania sensownego powodu.


No bo co to są za powody!?

Cytuję: „dla dobra szpitala, jego imienia, by pacjenci mogli się czuć bezpiecznie, by pracownicy mogli spokojnie pracować”. Równie dobrze mógł jako przyczynę swojej decyzji podać że robi to: „Za Stalina, za rodinu, za wielikuju aktiabrskoju riewalucjiu”.
Zrozumiałbym, gdyby pani dyrektor Grażyna Królik została wywalona za to, że przez wszystkie lata swojego dyrektorzenia, systemowo nie skróciła czasu transportowania chorych z oddziału ortopedii na oddział intensywnej terapii z 1,5 godziny do 1,5 minuty, albo za brak jednoznacznego oznakowania czynnych wejść do szpitala, za to, że na terenie podległej jej instytucji przymusza się chorych do zakupu rożnego rodzaju voodoo-gadżetów (w tym przypadku kamizelki zwiększającej komfort dochodzenia do siebie), albo za to że uważa, iż Skierniewice posiadają aż nadto karetek pogotowia. Ale żeby zwalniać ją dla dobra szpitala i jego imienia, albo żeby pracownicy mogli spokojniej spać? Po kilkunastu latach hołubienia i nagradzania? Ten Dariusz jest nieodpowiedzialny! A w ogóle czy potrzebujemy takiego wicemarszałka w Łodzi utrzymywać i opłacać? Nie lepiej też go zwolnić, jego stołek trwale zlikwidować, a zaoszczędzone fundusze przeznaczyć na zakup w Chinach specjalnych riksz do błyskawicznego przewożenia chorych pomiędzy szpitalnymi oddziałami, nie tylko w Skierniewicach? No, ale tak rozumując to szybko wyszlibyśmy poza tematykę lokalną i doszli do samego ministra zdrowia i sensu jego istnienia. To, że jest nim akurat pan Arłukowicz Bartosz, nie ma najmniejszego znaczenia.

A tak na marginesie to

Mam nadzieję, że pani redaktor Anna Wójcik-Brzezińska jednak dopyta panią byłą dyrektor skierniewickiego szpitala o czym to konwersowała z panem ministrem zdrowia, tuż przed zwolnieniem z pracy. Niech się nam tu, czyli opinii publicznej, sianem nie wykręca. Już zżera mnie ciekawość. Ciekaw też jestem czy świętej pamięci pani Barbara w końcu zdążyła się skusić na zakup cudownej kamizelki, i czy ten ktoś, kto nimi handluje, też jest jednym z filarów systemu?

List otwarty do Ministra Zdrowia  

Za najgroźniejsze dla życia i zdrowia Skierniewiczan wydarzenie minionego tygodnia uznaję jednak list otwarty autorstwa doktora Tomasza J. Michalaka, opublikowany w Głosie przy okazji doniesień o kolejnej ofierze zbiurokratyzowanego systemu opieki zdrowotnej. Przeczytałem go kilka razy, chociaż już przy pierwszym kontakcie uznałem za filuterny bełkot, mający na celu jedynie zwrócenie na siebie uwagi pana ministra. Cóż, zwolniło się kilka ciekawych stołków w okolicy, więc trzeba się zaprezentować, pokazać że się jest, że jest się lepszym od innych, krzepkim, tryskającym energią, testosteronem i helikopterowymi pomysłami, oraz posiadającym wieloletnie doświadczenie w branży, jak i cenną znajomość topografii terenu. Innymi słowy, jest się świetnym kandydatem do obsadzenia każdego z powstałych wakatów, dającym gwarancję, że nic się w systemie nie zmieni, a jeśli nawet to raczej w kierunku wzmocnienia drogocennego, pierdzistołkowego, państwowo-etatystycznego jego charakteru.

O humanitarną eutanazję

Na zakończenie życzyłbym sobie i czytelnikom, żeby lokalna prasa nie porzucała tak ważnego tematu, do czasu kolejnej tragedii. Żeby przypominała nam o nim. Niech systematycznie prezentuje na swych łamach filary naszego nieuleczalnie chorego systemu opieki zdrowotnej. A przynajmniej niech wskazuje te najważniejsze, których likwidacja da gwarancję skutecznej i humanitarnej jego eutanazji. Prosiłbym również, żeby dziennikarze nie upiększali wizerunku tegoż systemu wygładzaniem idiotyzmów wygłaszanych publicznie przez jego filary. Pozwalajcie im do woli pleść bzdury, a potem, po prostu uczciwie je publikujcie. Niech prawda nas wyzwoli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz