Skierniewicka Gazeta Podziemna nie uznaje tematów tabu, nie uczestniczy w towarzystwach wzajemnej adoracji, nie uznaje zobowiązań wobec żadnych koterii i lobby. SKCGP za cel stawia sobie pracę organiczną w interesie dobra wspólnego w skali lokalnej. Gazeta opiera się na uczciwości, bezinteresowności i dążeniu do prawdy siłami obywateli zwanych dziennikarzami społecznymi. Dziennikarzem takim może zostać każdy, kto potrafi napisać rzeczowy, zwięzły artykuł na poziomie przedwojennego maturzysty. Artykuł wystarczy wysłać e-mailem na adres redakcji: skcgp małpa op.pl Tekst musi być oryginalny i podpisany co najmniej nickiem, lub adresem e-mail. Redakcja nie ingeruje w teksty, nie koryguje błędów ortograficznych, nie uznaje zaświadczeń o dysleksji ani dysortografii. Warunek publikacji jest jeden. Piszemy o konkretnych sprawach lokalnych. Inaczej mówiąc nie interesują nas dywagacje ogólnoludzkie, ogólnoświatowe, ani nawet krajowe.

piątek, 15 marca 2013

Kup pan cegłę, pomóż dzieciom z Afryki




„Uczniowie zaprosili ok. 40 lokalnych przedsiębiorców, zwrócili ich uwagę na problemy, z jakimi borykają się mieszkańcy najuboższych krajów i zachęcali gości do podjęcia działań charytatywnych – adopcji (zakupu) wybranej lalki, a także do udziału w programie pomocy, wspierającym 4 rodzaje działań: edukację, zdrowie, żywność i wodę. Środki, które zbierzemy zostaną przesłane do UNICEF-u.”

                                                                                                              Tłumaczy Elżbieta Bysyngier

Kiedy na str. 3 Głosu z 7 marca 2013.r. przeczytałem powyższy fragment, zastanowiło mnie czy moderatorka wyprzedaży szmacianych lalek w gimnazjum nr 3 pani Bysyngier nie jest przypadkiem spokrewniona z panem Bisingierem Arturem - oficerem prasowym Miejskiej Komendy Policji w Skierniewicach? Mniejsza jednak z tym. Jakbym był lokalnym przedsiębiorcą i dostałbym tak podpisane zaproszenie, to pewnie bym poszedł i pozwolił do woli pouczać się grupie gimnazjalistów znających się na  problemach afrykańskich dzieci. A potem oczywiście kupiłbym jakąś szmaciankę, albo nawet dwie. Tak na wszelki wypadek, ze zwykłej ostrożności procesowej. Z podobnych powodów daję zawsze dwa złote zakapturzonym wyrostkom za odstąpienie od umycia mi przedniej szyby w samochodzie.

Tym niemniej cała ta hucpa ze szmaciankami miała dla mnie pozytywny aspekt  
Zacząłem się poważnie zastanawiać nad tym, jak można by naprawdę pomóc dzieciom w zachodniej Afryce? Na pewno pomysł wciskania szmacianek ginącemu gatunkowi skierniewickich „Lokalnych Przedsiębiorców” po to, żeby przelać wydębioną w ten sposób gotówkę na konta UNICEF-u w Szwajcarii, to tylko dym i marnotrawstwo pozytywnej energii, którą z natury rzeczy mają w sobie dzieci w wieku 12 – 16 lat. Czego się dzięki temu uczy naszych gimnazjalistów? Że przedsiębiorcy to potulni frajerzy, nadający się do obskubywania jak owieczki? Że wystarczy naprodukować szmacianek, żeby rozwiązać poważne problemy w Afryce? Ileż pieniędzy można w ten sposób uzbierać? Dwieście złotych, 500, może tysiąc? Jak to się ma do zarobków armii etatowych funkcjonariuszy UNICEF-u? Nie sądzę, żeby uczniowie gimnazjum nr 3 w Skierniewicach swoim zaangażowaniem uzbierali chociaż na służbowy obiad dla jednego wysokiego dygnitarza tej międzynarodowej instytucji. Dzieci w Afryce na pewno więcej by skorzystały, gdyby te szmacianki zapakowano w kartony i wysłano wprost do nich, do Afryki. Tylko, że tam nie ma prawdziwej poczty! A ta co jest, nie daje gwarancji, że po drodze ktoś tych szmacianek nie nafaszeruje bronią lub narkotykami i nie wykorzysta do przemytu. Albo nie przepakuje w inne kartony i nie odeśle z kolei dzieciom amerykańskim, lub brytyjskim na przykład, jako rzekomy dar od głodujących przyjaciół z Afryki, w celu pouczenia ich o problemach, z jakimi borykają się mieszkańcy najuboższych krajów i zachęcenia ich do podjęcia działań charytatywnych – adopcji (zakupu). Zarobioną w ten sposób gotówkę zaś przeznaczy na zakup ręcznych karabinów maszynowych i do nich amunicji.

Chcesz pomagać naprawdę? Nie możesz żyć w kłamstwie.
Szanuj ludzi. Tych głodujących w Afryce, jak i tych co w Szwajcarii o tym debatują przy suto zastawionym stole. Zwłaszcza jednak szanuj tych, których zapraszasz do siebie w gości. Nie zachowuj się wobec nich jak ludożerca. Nie zjadaj, zwłaszcza tych nielicznych cudotwórców, którzy potrafią wytwarzać coś wartościowego dla innych. Oddając przy tym połowę wytworzonego dobra do ZUS i jeszcze trzy razy po 20% do Urzędów Skarbowych. O gminnych obciążeniach podatkowych już nie wspominając. Zaprosiłeś ich, to grzecznie zapytaj, jak sobie z tym wszystkim radzą. Choćby z matematycznego punktu widzenia. Czy w ogóle stać ich na zakup twojej szmacianki? Nie zapomnij też upewnić się czy nie mają lepszego od twojego pomysłu na pomaganie nieszczęsnym dzieciom 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz