„Uczniowie
zaprosili ok. 40 lokalnych przedsiębiorców, zwrócili ich uwagę na problemy, z
jakimi borykają się mieszkańcy najuboższych krajów i zachęcali gości do podjęcia
działań charytatywnych – adopcji (zakupu) wybranej
lalki, a także do udziału w programie pomocy, wspierającym 4 rodzaje działań:
edukację, zdrowie, żywność i wodę. Środki, które zbierzemy zostaną przesłane do
UNICEF-u.”
Tłumaczy
Elżbieta Bysyngier
Kiedy na str. 3 Głosu z 7 marca 2013.r. przeczytałem
powyższy fragment, zastanowiło mnie czy moderatorka wyprzedaży szmacianych
lalek w gimnazjum nr 3 pani Bysyngier nie jest przypadkiem spokrewniona z panem
Bisingierem Arturem - oficerem prasowym Miejskiej Komendy Policji w
Skierniewicach? Mniejsza jednak z tym. Jakbym był lokalnym przedsiębiorcą i
dostałbym tak podpisane zaproszenie, to pewnie bym poszedł i pozwolił do woli
pouczać się grupie gimnazjalistów znających się na problemach afrykańskich dzieci. A potem oczywiście
kupiłbym jakąś szmaciankę, albo nawet dwie. Tak na wszelki wypadek, ze zwykłej
ostrożności procesowej. Z podobnych powodów daję zawsze dwa złote zakapturzonym
wyrostkom za odstąpienie od umycia mi przedniej szyby w samochodzie.
Tym niemniej cała ta hucpa
ze szmaciankami miała dla mnie pozytywny aspekt
Zacząłem się poważnie zastanawiać nad tym, jak można by
naprawdę pomóc dzieciom w zachodniej Afryce? Na pewno pomysł wciskania
szmacianek ginącemu gatunkowi skierniewickich „Lokalnych Przedsiębiorców” po
to, żeby przelać wydębioną w ten sposób gotówkę na konta UNICEF-u w Szwajcarii,
to tylko dym i marnotrawstwo pozytywnej energii, którą z natury rzeczy mają w
sobie dzieci w wieku 12 – 16 lat. Czego się dzięki temu uczy naszych
gimnazjalistów? Że przedsiębiorcy to potulni frajerzy, nadający się do
obskubywania jak owieczki? Że wystarczy naprodukować szmacianek, żeby rozwiązać
poważne problemy w Afryce? Ileż pieniędzy można w ten sposób uzbierać? Dwieście
złotych, 500, może tysiąc? Jak to się ma do zarobków armii etatowych
funkcjonariuszy UNICEF-u? Nie sądzę, żeby uczniowie gimnazjum nr 3 w
Skierniewicach swoim zaangażowaniem uzbierali chociaż na służbowy obiad dla
jednego wysokiego dygnitarza tej międzynarodowej instytucji. Dzieci w Afryce na
pewno więcej by skorzystały, gdyby te szmacianki zapakowano w kartony i wysłano
wprost do nich, do Afryki. Tylko, że tam nie ma prawdziwej poczty! A ta co
jest, nie daje gwarancji, że po drodze ktoś tych szmacianek nie nafaszeruje
bronią lub narkotykami i nie wykorzysta do przemytu. Albo nie przepakuje w inne
kartony i nie odeśle z kolei dzieciom amerykańskim, lub brytyjskim na przykład,
jako rzekomy dar od głodujących przyjaciół z Afryki, w celu pouczenia ich o
problemach, z jakimi borykają się mieszkańcy najuboższych
krajów i zachęcenia ich do podjęcia działań charytatywnych – adopcji (zakupu).
Zarobioną w ten sposób gotówkę zaś przeznaczy na zakup ręcznych karabinów
maszynowych i do nich amunicji.
Chcesz pomagać naprawdę?
Nie możesz żyć w kłamstwie.
Szanuj ludzi. Tych głodujących w Afryce, jak i tych co w Szwajcarii o
tym debatują przy suto zastawionym stole. Zwłaszcza jednak szanuj tych, których
zapraszasz do siebie w gości. Nie zachowuj się wobec nich jak ludożerca. Nie
zjadaj, zwłaszcza tych nielicznych cudotwórców, którzy potrafią wytwarzać coś
wartościowego dla innych. Oddając przy tym połowę wytworzonego dobra do ZUS i
jeszcze trzy razy po 20% do Urzędów Skarbowych. O gminnych obciążeniach
podatkowych już nie wspominając. Zaprosiłeś ich, to grzecznie zapytaj, jak
sobie z tym wszystkim radzą. Choćby z matematycznego punktu widzenia. Czy w
ogóle stać ich na zakup twojej szmacianki? Nie zapomnij też upewnić się czy nie
mają lepszego od twojego pomysłu na pomaganie nieszczęsnym dzieciom
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz