Nie tylko na pierwszy rzut oka, ale i na drugi odpowiedź
jest prosta: cycki Patrycji Pająk w sobie mają silikonowe wkładki, miłe w
dotyku, ufundowane przez Łukasza M. funkcjonariusza policji drogowej z Łowicza,
które zainstalował za ok. 18 tys złotych chirurg, doktor medycyny plastycznej,
pan Sławomir Łoń
Łoń czy nie Łoń to
Ale na trzeci rzut oka sprawa już taka prosta się nie
wydaje.
Bo czytając trzeci raz stronę nr 5 „Głosu” z 17 stycznia 2013.r.
dostrzegłem w końcu, że wypowiedź pana Łonia jest tak tylko odredaktorsko
podczepiona pod aferę cyckową, skierniewicko-łowicką, luźno i obok, i wcale nie
jest dowiedzione, że to właśnie on, doktor Łoń przy nich majsterkował
własnoręcznie. Zwłaszcza, że same tam ogólniki lekkostrawne, jakby
przekopiowane wprost z ulotki reklamowej którejś z klinik
plastyczno-kosmetologicznych.
Lokalne tygodniki sprawę rozdmuchują niczym rasowe tabloidy
pierze celebrytek, wcale nie z powodu kunsztu chirurgicznego doktora Łonia
dyplomowanego, tudzież żeby zachęcić skierniewickich maturzystów do dalszego
kształcenia się w kierunku sztuk pięknych i medycznych w jednym, ale z powodu,
że policjant Łukasz M. wziął na wypełnienie silikonem wnętrza panny Pająkówny
gruczołów mlekowych, kredyt z banku.
Nacjonale normalnie banden
verboten
Ciekawe w jakim banku, parabanku go wziął? Może sprzedał
duszę za „chwilówkę” lichwiarską w jakimś Prowajslanden-Colodencie na 200% w
skali półrocznej Richtera, z prowizją z góry i ubezpieczalnią od szczęśliwych
niepowodzi, czy też raczej udało mu się załatwić kredyt preferencyjny, unijny
na start small-businessu rodzinnego, lub z pośredniaka bezzwrotny, na
stworzenie miejsca pracy chronionej? A może był to kredyt
komercyjno-inwestycyjny z PKO SA wzięty, z gwarancją dwóch żyrantów i zastawu
hipotecznego? Już nie dowiemy się owych interesujących szczegółów bo
dziennikarz zaniedbał ten aspekt, zapomniał, kiedy jeszcze napisać o tym mógł,
a teraz już pozamiatane bo sąd niezawisły przepływ wiarygodnych informacji
utajnił, uszczelniając salę rozpraw przed przeciekami groźbą grzywny, lub nawet
odsiadki do lat trzech, w celu ochrony dóbr osobistych Łukasza M. – policjanta
z Łowicza, oraz w celu skazania nas wszystkich na plotki i domysły. Jaki sąd
mógł tak brzydko się zachować? Chyba ten w Łowiczu, rejonowy, albo jakiś inny,
nie wiadomo jaki bo w „Głosie” nie napisali i już nie napiszą. Dlaczego nie?
Wyobrażacie sobie redaktor naczelną
„Głosu” albo nawet którąś z dziennikarek zamkniętą w pierdlu „na lat trzy” z
powodu strony finansowej, albo sądowej cycków młodej Pająkówny? Bo ja nie.
Niestety okazuje się, że
inwestycja w dobra osobiste Patrycji Pająk nie przyniosła Łukaszowi M.
zysków nadzwyczajnych ani nawet spodziewanych, tylko straty same. Już nie
wspominając o stratach moralnych, jakie poniosła łowicka drogówka i jej
pracowniczy fundusz. I dlatego właśnie młodszy aspirant (najprawdopodobniej)
Łukasz M. skierował przeciwko cyckom panny Pająkówny do sądu roszczenie
finansowe. Oczywiście jego inwestycje w dobra osobiste dziewiętnastoletniej
Patrycji w rzeczywistości były znacznie większe, ale Łukasz nie chce być
posądzony o małostkowość i wyrachowanie. Wspaniałomyślnie zrezygnował z
dochodzenia zwrotu wydatków poniesionych na kawiarnie, dyskoteki, salony
masażu, wizażu i sztukę sztukowania włosów. Ale za cycki to co innego! Zwrot
jest konieczny.
Gdybym był na miejscu
wysokiego sądu
Gdybym był niezawisłym sędzią rejonowego sądu w Łowiczu na
przykład, albo gdziekolwiek i dostałbym do rozstrzygnięcia taaaką sprawę
wyjątkowo cyckowną, zdarzającą się raz na milion rozwodów, burd pijackich i
alimentów, też bym nie chciał żeby mi ktoś przeszkadzał podczas oględzin corpus
delicti czyli cycków Patrycji. Nie można się więc dziwować, że sąd zarządził
rozprawę przy drzwiach zamkniętych przed publicznością oraz dziennikarstwem
wszelakim i twardo się tego trzyma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz