Skierniewicka Gazeta Podziemna nie uznaje tematów tabu, nie uczestniczy w towarzystwach wzajemnej adoracji, nie uznaje zobowiązań wobec żadnych koterii i lobby. SKCGP za cel stawia sobie pracę organiczną w interesie dobra wspólnego w skali lokalnej. Gazeta opiera się na uczciwości, bezinteresowności i dążeniu do prawdy siłami obywateli zwanych dziennikarzami społecznymi. Dziennikarzem takim może zostać każdy, kto potrafi napisać rzeczowy, zwięzły artykuł na poziomie przedwojennego maturzysty. Artykuł wystarczy wysłać e-mailem na adres redakcji: skcgp małpa op.pl Tekst musi być oryginalny i podpisany co najmniej nickiem, lub adresem e-mail. Redakcja nie ingeruje w teksty, nie koryguje błędów ortograficznych, nie uznaje zaświadczeń o dysleksji ani dysortografii. Warunek publikacji jest jeden. Piszemy o konkretnych sprawach lokalnych. Inaczej mówiąc nie interesują nas dywagacje ogólnoludzkie, ogólnoświatowe, ani nawet krajowe.

środa, 2 stycznia 2013

Skierniewicka Opowieść Wigilijna



W sobotę przed Wigilią, która tego roku przypadła w poniedziałek wybrałem się na miejskie targowisko w celu „złowienia” karpia na świąteczny stół, choinki i paru innych drobiazgów, a przy okazji, jak zwykle, dokonania obserwacji i pozyskania interesujących informacji.

W nowym targu stary duch
Wszystkim wiadomo, że kilka tygodni temu skierniewicki handel bazarowy wrócił z wygnania na „stare miejsce”. Żeby nie powiedzieć „śmieci”. Handlowcy zdążyli nawet już wyrobić sobie pojęcie o całym, z tym związanym wysiłku rewitalizacyjnym władz. Chciałoby się napisać, że po gruntownej przebudowie skierniewickiego targowiska trysnęło optymizmem w narodzie, że nastąpiła radykalna poprawa obsługi kupujących, estetyki, jak i warunków pracy sprzedawców, że „stare miejsce” jest zupełnie czymś nowym. Takie panegiryki próbowała, zdaje się, przeforsować wkładka do rozkładówki ITS-u pt: „Wieści z Ratusza”, ale bez przekonania, bo niestety żadna poprawa nie nastąpiła. Nie dobudowano drugiego poziomu na parkingi, futurystycznych podjazdów i dojazdów,  nie ozdobiono otoczenia wodotryskami, gustowną zielenią, ani małą architekturą. Wielkiej architektury też nie zbudowano. Wszyscy użytkownicy są zgodni, że jakościowo nie zmieniło się nic, ale to dobrze, mogło być znacznie gorzej. Długo straszyły pogłoski, że prezydencki projekt rewitalizacji targowiska przewiduje podmiankę nawierzchni brukowej na żwirowo-żużlową. Jak z tymi projekcjami naprawdę było już się nie dowiemy. Być może były to  tylko pozbawione podstaw plotki, ale możliwe też, że w ostatniej chwili ktoś uświadomił sobie jakie skutki da cofnięcie w rozwoju miejskiego targowiska do epoki późnego Gomółki i temu przeciwdziałał.  

Komu nie szkoda?
Ech... Trochę szkoda tych utopionych milionów, powiadają ludzie. Owszem nowy bruk betonowy, jak wszystko co nowe, wydaje się lepszy (dopóki nowy) od„trylinki”, trochę już nadkruszonej zębem historii. A właśnie! Czy ktoś wie co się z nią teraz dzieje?
Następne dwie, może trzy zimy pokażą czy lepiej było starej, sprawdzonej nawierzchni nie ruszać. Mieszkańcy robią zakłady czy zarządcy miasta zatroszczyli się o rękojmię chociaż na ten okres. Doświadczenie podpowiada że „nie”. Dziennikarze lokalni taktownie nie przepytują władz na temat takich banałów. Zdecydowanie preferują lukrowane pierniczki o wodolejcznictwie uzdrowiskowym.

Brak pomysłu jest zgodny z logiką systemu
Wymiana starej nawierzchni na nową to wszędzie na świecie okazja do przeanalizowania funkcjonalności istniejących rozwiązań. Skierniewicki prezydent nie odczuwał potrzeby dokonania podobnych analiz. Po prostu nie miał takiego pomysłu. Mimo, że dysponuje własną pracownią urbanistyczną, pracownią architektoniczną żony, około siedmioma innymi w ścisłym centrum miasta, ze dwudziestką po okolicy, oraz setkami  w pobliskich metropoliach. Nikomu jednak sporządzenia takich koncepcji nie zlecał. Najwyraźniej, zadowolił się pomysłem na przerób. Podobnie jak ten przerabiany przy okazji „Rewitalizacji Parku Miejskiego”.
Czy na targowisku również działano zgodnie z zasadmi słynnego systemu „Buduj i Projektuj”?
Jeżeli tak to bardzo, bardzo źle! Albowiem system ten, ma systemowo wbudowany brak pomysłów.
Inaczej mówiąc gdyby nawet jakiś pomysł, jakimś cudem się pojawił to zgodnie z logiką „systemu” przepadnie. Nie ma, że zmiłuj się i tym podobne, koniec, finito, szlus, czyli, że ujnia z grzybnią.
Gdyby w mieście zrobiono burzę mózgów, konkurs na pomysł na zagospodarowanie targowiska i nikomu nic by się nie udało wymyślić, przynajmniej prezydent mógłby spać spokojnie, z przekonaniem że dokonał wszystkiego co możliwe i najlepsze. Co, że i tak śpi spokojnie? Przestanie gdy podatnicy przyjdą pod okno jego sypialni i zakolendują jak niedawno Jaruzelskiemu. A poza tym jest jeszcze Historia i Bóg.
A propos, znacie tę historię jak to urzędnicy skierniewickiego magistratu zasłynęli w całym świecie, wypłacając sobie wzajemnie pensje za rok z góry, a następnie uciekając do lasu?
Pisałem o tym w jednym z wczesniejszych felietonów, poszukajcie.

Zawód niemiłosny
Wielu skierniewickich handlowców przyznaje, że miało nadzieję, iż przebudowa targowiska podniesie prestiż ich miejsca pracy, ich samych, miasta w którym żyją i płacą podatki, że stanie się dowodem rzetelności władz, a nawet uwiarygodnieniem uzdrowiskowo-turystycznych projekcji.
Prawda, że pokrycie wiat targowiskowych przezroczystym poliwęglanem czyni tutejszy handel nieco jaśniejszym. Szkoda, że proporcje blatów straganowych pod zadaszeniem, dobrano jeszcze gorzej od poprzednich, też przecież niezbyt udanych. Użytkownicy męczą się z nimi ironizując, że prezydentowi trochę się pomyliły z biurkami. Trochę... Ludzie są zdania, że najlepiej byłoby w ogóle nie robić stałych stołów. Wymianę nawierzchni też możńa było jeszcze odłożyć. Przynajmniej do czasu aż się zbiorą fundusze na budowę parkingu, na przykład podziemnego pod płytą targową, mówią. Mówią niepewnie, ściszonym głosem, jakby z przestrachem. Do społeczeństwa obywatelskiego jeszcze im daleko. A więc wszystkiego najlepszego w nowym roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz