Skierniewicka Gazeta Podziemna nie uznaje tematów tabu, nie uczestniczy w towarzystwach wzajemnej adoracji, nie uznaje zobowiązań wobec żadnych koterii i lobby. SKCGP za cel stawia sobie pracę organiczną w interesie dobra wspólnego w skali lokalnej. Gazeta opiera się na uczciwości, bezinteresowności i dążeniu do prawdy siłami obywateli zwanych dziennikarzami społecznymi. Dziennikarzem takim może zostać każdy, kto potrafi napisać rzeczowy, zwięzły artykuł na poziomie przedwojennego maturzysty. Artykuł wystarczy wysłać e-mailem na adres redakcji: skcgp małpa op.pl Tekst musi być oryginalny i podpisany co najmniej nickiem, lub adresem e-mail. Redakcja nie ingeruje w teksty, nie koryguje błędów ortograficznych, nie uznaje zaświadczeń o dysleksji ani dysortografii. Warunek publikacji jest jeden. Piszemy o konkretnych sprawach lokalnych. Inaczej mówiąc nie interesują nas dywagacje ogólnoludzkie, ogólnoświatowe, ani nawet krajowe.

piątek, 18 stycznia 2013

Polowanie na „blokersa” z nagonką




„Nie w Skierniewicach ukuto pojęcie blokersa. Mówimy o zjawisku społecznym, z którym postaramy się sobie poradzić” - Się Sobie czytamy na 12-tej stronie tygodnika „Głos” z 10 stycznia 2013.r. w artykule pt: „Miasto zapowiada walkę z blokersami – będą eksmisje”. Czytamy i czytamy, z uczuciami mieszanymi czytamy i w końcu się nie dowiadujemy co to za zjawisko społeczne te „blokersy”, ani gdzie ukuto takie pojęcie, ani nawet dlaczego ich tak bardzo nienawidzimy? Bo chyba nie za to, że przesiadują na klatkach schodowych i że my się ich boimy na palcach chodzimy?

Ludzie listy piszą
Jedyne czego tak naprawdę się dowiedzieliśmy z artykułu pani anw to to, że ludzie listy piszą do wszystkich świętych. Do Spółdzielni Mieszkaniowej, Księdza, Popa, Goździkowej, Rady Miejskiej, Parafialnej, Straży Miejskiej i Pożarnej, Mikołaja, Prezydenta, więcej świętych nie pamiętam.
A w ogóle to skąd wiadomo, że to ludzie? Że pisać umią, umieją? Wiceprezydent Łyżeń też napisał i nawet uniżenie przekazał petycję do policji z prośbą o podjęcie działań! A policja „olała go ciepłym moczem” - jak mawiają „blockersi”. Na drugi raz niech nie zawraca policji joisticka podczas sesji „Eage of Empire”!

Nie drażnić Lwa
W związku z czym wściekły pan Łyżeń pogroził im dużym palcem w bucie, potem małym, a następnie postanowił wziąć sprawę w swoje ręce. Te ręce. Niestety „miasto, jako samorząd w podobnych sytuacjach niewiele może zrobić” - pożalił się pani redaktor „Głosu”, ale on jako Łyżeń Piotr i tak się postara. Może na przykład  powęszyć po teczkach  ratuszowego archiwum w poszukiwaniu tzw „haków”. W celu „sprawdzenia czy na tych dwóch (tych dwóch!)  lokalach nie ciążą prawomocne wyroki eksmisyjne”? No bo jeśli przypadkiem, dajmy na to ciążą, to „wówczas będziemy mogli przeprowadzić tych ludzi (podludzi?) pod adresy dalece odbiegające od standardów których dziś nie doceniają”. Krótko mówiąc do getta... Ta ta ta... ta! Czy czegoś nam to nie przypomina? Nie, nie „do gazu”, jeszcze nieee. Chyba nie... (dziennikarz nie dopytał) ale chyba, na pewno nieee...

Jak być powinno w normalnym kraju
Obywatele w wolnym kraju mają prawo obawiać się Blokersów, Setlersów, białych myszy a nawet Krasnoludków. Obywatele  mogą nie wiedzieć do kogo się zwrócić ze swoimi problemami i obawami, ale „Wszyscy Święci” bez wyjątku, kiedy otrzymają skargę od obywatela, mają psi obowiązek ją rozpatrzyć, jeżeli w świetle obowiązujących przepisów są organem właściwym; albo przekazać ją do rozpatrzenia organowi właściwemu, w terminie siedmiu dni i pisemnie powiadomić o tym zainteresowanych.
Mowa oczywiście o reakcji na podpisane pisma. Niepodpisane donosy powinny lądować w koszu na śmieci i to bez czytania. Do czego prowadzi czytanie donosów możemy się przekonać na przykładzie zastępcy prezydenta. Nie ma wątpliwości, że organem właściwym do rozpatrzenia zagrożenia odczuwanego przez mieszkańców kamienicy przy ul. Mszczonowskiej 31 jest Policja. Piotr Łyżeń winien więc przekazać skargi mieszkańców Policji i ich o tym zawiadomić w ciągu 7dni. Jeżeli potrzebował przy tej okazji się wykazać przed wyborcami, to mógł przystąpić do sprawy w charakterze strony i po 2 miesiącach przypomnieć policjantom, że  kończy się im czas na jej załatwienie. Jeżeli potrzebuje jeszcze bardziej się wykazać może z powodu bezczynności policjantów rozpętać aferę w prasie. Ale nie może pod tym pretekstem knuć i węszyć w celu ograbienia ludzi, z godności, dobrego imienia, czy mieszkania! To jest barbarzyństwo, cofnięcie się w rozwoju o tysiące lat!

O objawach odczucia zagrożenia
Jeżeli odczucie zagrożenie odczuwane przez mieszkańców kamienicy przy ul. Mszczonowskiej 31 znajdzie potwierdzenie w faktach, zeznaniach świadków i dowodach materialnych, policja winna przekazać sprawę prokuratorowi, jeżeli nie, to też jemu ale ze wskazaniem naruszenia dóbr osobistych obywateli nazywanych tu blokersami. Jeżeli przestępstwo zaliczane jest do tych ściganych z urzędu, prokurator ma obowiązek zabezpieczyć dowody, przesłuchać świadków i maksymalnie w terminie trzech miesięcy  przedstawić oskarżonym zarzuty, po czym wystąpić z oskarżeniem do sądu.

Zapomniana w Skierniewicach zasada
Dopóki sąd nie wyda wyroku, a wyrok się nie uprawomocni, blokers nie blokers ma być uznawany za niewinnego! Nazywa się to zasadą „domniemania niewinności” panie Łyżeń (!)  i uważa za jedno z największych, cywilizacyjnych osiągnięć białego człowieka. Wciąż jesteśmy z niej dumni panie Łyżeń! Ta sama zasada odnosi się jednakowo do żydów, weterynarzy, kominiarzy, homoseksów, blokersów i wszystkich inny obywateli RP oraz ich gości. Żadnych, kurwa więcej polowań na czarownice w Skierniewicach!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz