„Osobiście
uważam, że mieszkańcy naszego miasta mają prawo wiedzieć, czy na
swojego prezydenta wybierają osobowość, czy też agencje
pr-owską.”
Z
wyrazami szacunku Leszek Trębski
Wśród
polityków pokroju Leszka Trębskiego pokutuje przekonanie, że
aby wygrać wybory wystarczy zatrudnić cudotwórców z
agencji piarowskich. Najlepiej tych parszawskich, renomowanych. Sam
takich nie wynajął tylko dlatego że uważa się za najdoskonalszą
agencję piarowską. A przynajmniej do niedawna tak uważał.
Jak
się zatrudni odpowiednią agencję to już nie potrzeba być, aż
tak bardzo uczciwym, rzetelnym, konsekwentny, mądrym i ludzkim;
wystarczy jeśli wizażysta zrobi politykowi zjefajny fryz, dobierze
bajerancki krawat, modny gajerek; specjalista od photoshopa podpicuje
zmarszczki i zajady na plakacie wyborczym, a sprytny socjologus
opracuje na te plakaty głupkowate hasełka, oraz strategię
manipulacji tłumem lemingów. Być może takie tricki czasem
się udają? Częściej w skali krajowej, gdzie zwykły wyborca
wiedzę o swoim demokratycznym przedstawicielu czerpie z
abonamentowej TV. Ale jeśli nawet taki szwindel się udaje, to na
krótką metę.
Zawsze
przecież, raczej prędzej niż później, znajdzie się ktoś
kto krzyknie: „Król jest nagi!”
W
gminie wszystkie te piarowskie kłamstwa psu na budę tylko się
nadają. To mała społeczność, informacja wciąż tu
rozprzestrzenia się tradycyjnymi kanałami szybciej niż przez
internet. O tym co jadł pan prezydent Skierniewic na śniadanie
mógłbym się dowiedzieć (gdyby mi to do czegoś było
potrzebne) zanim pan prezydent w ogóle usiądzie do stołu.
Kiedy w Rawencie wybucha pożar pisk uciekających szczurów
słychać na osiedlu „Widok” jeszcze nim dotrze tam smród
spalenizny. Kiedy z basenu „Nawa” odłowią dorodny stolec, każdy
Skierniewiczanin wie o tym zanim stolec zmieni się w kupę. Jakie
newsy wydrukują w Głosie i ITS-ie opinia publiczna dowiaduje się
zanim pojawią się ich zwiastuny na oficjalnych stronach
internetowych. Najbardziej ekscytujące przy tym jest dla zwykłych
mieszkańców, który news, w którym tygodniku
pójdzie na pierwszą stronę. Sensacją w tym mieście może
być tylko to, że jakiś news w prasie w ogóle się nie
pojawił!
Że
radio RSC kłamie i „jest sterowane dekretami z ratusza” wiedzą
wszyscy. Wszyscy się przyzwyczaili i nikogo, nawet słuchaczy to nie
obchodzi. W końcu słuchacze radia RSC interesują się wyłącznie
skoczną muzyką, seksownymi flircikami prowadzących i głupawymi
konkursami. Być może tego radia słuchali kiedyś również
inni, bardziej wyrafinowani odbiorcy, ale do dziś wytrwali tylko
tacy których krew zalewa kiedy słyszą „drętwe gadki”. A
„drętwa gadka” dla nich to każdy monolog (nie ważne prawdziwy,
czy fałszywy) trwający dłużej niż 4 sekundy. W RSC monologuje
głównie prezydent Trębski, więc słuchacze najbardziej
nienawidzą właśnie jego gadek. Wzywanie Krzysztofa Jażdżyka żeby
też jakąś gadkę wstawił w RSC brzmi jak zaproszenie do udziału
w politycznym samobójstwie. Ot i cała pułapka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz