Skierniewicka Gazeta Podziemna nie uznaje tematów tabu, nie uczestniczy w towarzystwach wzajemnej adoracji, nie uznaje zobowiązań wobec żadnych koterii i lobby. SKCGP za cel stawia sobie pracę organiczną w interesie dobra wspólnego w skali lokalnej. Gazeta opiera się na uczciwości, bezinteresowności i dążeniu do prawdy siłami obywateli zwanych dziennikarzami społecznymi. Dziennikarzem takim może zostać każdy, kto potrafi napisać rzeczowy, zwięzły artykuł na poziomie przedwojennego maturzysty. Artykuł wystarczy wysłać e-mailem na adres redakcji: skcgp małpa op.pl Tekst musi być oryginalny i podpisany co najmniej nickiem, lub adresem e-mail. Redakcja nie ingeruje w teksty, nie koryguje błędów ortograficznych, nie uznaje zaświadczeń o dysleksji ani dysortografii. Warunek publikacji jest jeden. Piszemy o konkretnych sprawach lokalnych. Inaczej mówiąc nie interesują nas dywagacje ogólnoludzkie, ogólnoświatowe, ani nawet krajowe.

piątek, 21 listopada 2014

Sprytna pułapka Trębskiego na Jażdżyka



Osobiście uważam, że mieszkańcy naszego miasta mają prawo wiedzieć, czy na swojego prezydenta wybierają osobowość, czy też agencje pr-owską.”
                                                                   Z wyrazami szacunku Leszek Trębski

Wśród polityków pokroju Leszka Trębskiego pokutuje przekonanie, że aby wygrać wybory wystarczy zatrudnić cudotwórców z agencji piarowskich. Najlepiej tych parszawskich, renomowanych. Sam takich nie wynajął tylko dlatego że uważa się za najdoskonalszą agencję piarowską. A przynajmniej do niedawna tak uważał.



Jak się zatrudni odpowiednią agencję to już nie potrzeba być, aż tak bardzo uczciwym, rzetelnym, konsekwentny, mądrym i ludzkim; wystarczy jeśli wizażysta zrobi politykowi zjefajny fryz, dobierze bajerancki krawat, modny gajerek; specjalista od photoshopa podpicuje zmarszczki i zajady na plakacie wyborczym, a sprytny socjologus opracuje na te plakaty głupkowate hasełka, oraz strategię manipulacji tłumem lemingów. Być może takie tricki czasem się udają? Częściej w skali krajowej, gdzie zwykły wyborca wiedzę o swoim demokratycznym przedstawicielu czerpie z abonamentowej TV. Ale jeśli nawet taki szwindel się udaje, to na krótką metę.
Zawsze przecież, raczej prędzej niż później, znajdzie się ktoś kto krzyknie: „Król jest nagi!”
W gminie wszystkie te piarowskie kłamstwa psu na budę tylko się nadają. To mała społeczność, informacja wciąż tu rozprzestrzenia się tradycyjnymi kanałami szybciej niż przez internet. O tym co jadł pan prezydent Skierniewic na śniadanie mógłbym się dowiedzieć (gdyby mi to do czegoś było potrzebne) zanim pan prezydent w ogóle usiądzie do stołu. Kiedy w Rawencie wybucha pożar pisk uciekających szczurów słychać na osiedlu „Widok” jeszcze nim dotrze tam smród spalenizny. Kiedy z basenu „Nawa” odłowią dorodny stolec, każdy Skierniewiczanin wie o tym zanim stolec zmieni się w kupę. Jakie newsy wydrukują w Głosie i ITS-ie opinia publiczna dowiaduje się zanim pojawią się ich zwiastuny na oficjalnych stronach internetowych. Najbardziej ekscytujące przy tym jest dla zwykłych mieszkańców, który news, w którym tygodniku pójdzie na pierwszą stronę. Sensacją w tym mieście może być tylko to, że jakiś news w prasie w ogóle się nie pojawił!
Że radio RSC kłamie i „jest sterowane dekretami z ratusza” wiedzą wszyscy. Wszyscy się przyzwyczaili i nikogo, nawet słuchaczy to nie obchodzi. W końcu słuchacze radia RSC interesują się wyłącznie skoczną muzyką, seksownymi flircikami prowadzących i głupawymi konkursami. Być może tego radia słuchali kiedyś również inni, bardziej wyrafinowani odbiorcy, ale do dziś wytrwali tylko tacy których krew zalewa kiedy słyszą „drętwe gadki”. A „drętwa gadka” dla nich to każdy monolog (nie ważne prawdziwy, czy fałszywy) trwający dłużej niż 4 sekundy. W RSC monologuje głównie prezydent Trębski, więc słuchacze najbardziej nienawidzą właśnie jego gadek. Wzywanie Krzysztofa Jażdżyka żeby też jakąś gadkę wstawił w RSC brzmi jak zaproszenie do udziału w politycznym samobójstwie. Ot i cała pułapka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz