Skierniewicka Gazeta Podziemna nie uznaje tematów tabu, nie uczestniczy w towarzystwach wzajemnej adoracji, nie uznaje zobowiązań wobec żadnych koterii i lobby. SKCGP za cel stawia sobie pracę organiczną w interesie dobra wspólnego w skali lokalnej. Gazeta opiera się na uczciwości, bezinteresowności i dążeniu do prawdy siłami obywateli zwanych dziennikarzami społecznymi. Dziennikarzem takim może zostać każdy, kto potrafi napisać rzeczowy, zwięzły artykuł na poziomie przedwojennego maturzysty. Artykuł wystarczy wysłać e-mailem na adres redakcji: skcgp małpa op.pl Tekst musi być oryginalny i podpisany co najmniej nickiem, lub adresem e-mail. Redakcja nie ingeruje w teksty, nie koryguje błędów ortograficznych, nie uznaje zaświadczeń o dysleksji ani dysortografii. Warunek publikacji jest jeden. Piszemy o konkretnych sprawach lokalnych. Inaczej mówiąc nie interesują nas dywagacje ogólnoludzkie, ogólnoświatowe, ani nawet krajowe.

piątek, 12 września 2014

Do Skierniewic idzie wojna narodnaja...



Nasza ojczyzna oszalała! - twierdzą normalni Rosjanie. Nie wiadomo po co zainwestowała miliardy w odebranie Ukrainie Krymu, a Krymowi Sewastopola? A od wiosny z uprzemysłowionego Donbasu wypala sobie do nich „korytarz” jak gówniarzeria pastwisko. Oczywiście sposobem jedynym jaki zna - za pomocą czołgów, rakiet i pozbawionych skrupułów morderców. Przypomina to czasy, kiedy jeden z najwybitniejszych niemieckich socjalistów, Adolf Hitler zażądał od Polski poddania się przepołowieniu Pomorza Gdańskiego wielopasmową autostradą mającą scalić Prusy Wschodnie z resztą III Rzeszy. Pamiętamy? Tak właśnie rozpętana została II Wojna Światowa!

Wzdłuż granicy ukraińsko-rosyjskiej właśnie się rozszerza III Wojna Światowa, niosąc ze sobą to co zwykle: dezinformację, brutalizację życia społecznego, przemoc, rozkładające się wszędzie trupy mężczyzn, kobiet i dzieci - a przede wszystkim eksplozję najbardziej zwyrodniałej przestępczości.
Ceny żywności na Ukrainie potroiły się w ciągu ostatnich miesięcy, brakuje podstawowych artykułów gospodarstwa domowego, opału, a zwłaszcza leków. Na początek wymierają diabetycy, sercowcy i uzależnieni od dializ, w kolejce czekają niezdolni do noszenia broni emeryci. Milionom ludzi zagraża katastrofa humanitarna, tysiące już są na skraju głodu. 2-10% ukraińskiej populacji nie przeżyje najbliższej zimy.
My Polacy cieszymy się, że nas to nie dotyczy, że agresja ma miejsce 1000 kilometrów od naszej granicy, że nasz ZUS jest nieśmiertelny. Zapominamy, że też mamy granicę z oszalałą Rosją. A konkretnie, z nafaszerowanym tysiącem rdzewiejących czołgów i setką głowic atomowych Okręgiem Królewieckim, w którym jedne manewry wojskowe wyprzedzają kolejne, w którym mieszka więcej bolszewickich oficerów niż przedsiębiorców i intelektualistów razem wziętych, którego gubernatorem jest fanatyk z dyplomem spawacza, chlubiący się tym, że jest na „ty” z samym Wołodią... Gubernator ów przypominający naszego „agenta Bolka”, właśnie rozpoczął wycinanie w pruskich lasach korytarzy niewiadomego przeznaczenia, przypadkiem prostopadłych do granicy z Polską; oraz prześladowanie rodzimych „spekulantów” rzekomo złośliwie zawyżających ceny żywności i z narażeniem życia przemycających ją z objętej putinowskim embargiem Polski. Przed paroma dniami aresztował nawet desperata próbującego szturmem wwieźć do Prus tonę polskiej słoniny. Drugi dobry kompan Wołodii, szef ponad 50 osobowego klubu w parlamencie Rosji ogłosił niedawno, że pierwsza bomba atomowa w tej wojnie (jego zdaniem Trzeciej Wojnie Światowej) zrzucona zostanie na Warszawę. Podobno decyzję Wołodia już podjął. Jeden z rozsądniejszych naszych generałów, generał Polko potwierdza, że taki scenariusz inwazji na NATO armia rosyjska ćwiczy coraz częściej, coraz bliżej polskiej granicy...
Nasi traktatowi pseudosojusznicy w tych okolicznościach zachowują się gorzej niż w 1939.r. Nikt nawet nie piśnie o konieczności natychmiastowego nakrycia, przynajmniej 2 milionowej stolicy Polski, solidną infrastrukturą antyrakietowej tarczy. Po co? - skoro ruskie czołgi mogą ją rozjechać w ciągu jednej nocy, przechwytując tym samym najnowocześniejszą zachodnią technologię.
Rzeczpospolita coraz bardziej przypomina tonący okręt, na którym orkiestra gra wesołe oberki, ale z którego uciekają już co sprytniejsze szczury, oczywiście z walizami wypchanymi dolarami, eurosamia, a nawet amberguldenami.
Tymczasem w Skierniewicach ruszyła z kopyta kampania wyborcza do samorządu. Z okazji jej rozpoczęcia lokalne władze przygotowały wielkie otwarcie miejskiego parku, który na tę okoliczność ślicznie odmalowały, wyposażyły w postępowy regulamin i gęsto upstrzyły figurkami ogrodowych krasnali. Ech... ależ by się arcybiskup Ignacy Krasicki podniecił jakby dane mu było to dziwowisko oglądać. Na tle tych odpustowych ozdobników, oraz rządowych BOR-owików, każdy obywatel Skierniewic będzie mógł się sfotografować z gościem specjalnym, specjalnie na tę uroczystość zaproszonym - samym jego wysokością prezydentem RP Bronisławem Komorowskim wraz z małżonką! - który oprócz przecięcia wstęgi zapewne pouczy nas też jak mamy się przygotować do nadciągającej katastrofy. Jak ocalić rodzinę przed falą uderzeniową i radioaktywnym promieniowaniem mogącym w każdej chwili rozbłysnąć od strony pobliskiej Warszawy?
A może wygłodniali dżentelmeni z Rosji jednak atomu nam nie zrzucą na głowę? Może nas, naszych bezbronnych żon i córek nie zgwałcą? Nu dawaj laptop i cziasy! - nie nakrzyczą... 



Może najadą nas na swych pancernych maszynach bez wcześniej przygotowanych list proskrypcyjnych z nazwiskami najwybitniejszych oficerów, profesorów, adwokatów, księży, pedagogów, sędziów, prokuratorów wraz z rodzinami... i tylko obrabują z nadmiaru przetworów domowych, słoniny, jabłek oraz wyrobów spirytusowych?
Cóż... Trzeba żyć taką nadzieją.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz