Skierniewicka Gazeta Podziemna nie uznaje tematów tabu, nie uczestniczy w towarzystwach wzajemnej adoracji, nie uznaje zobowiązań wobec żadnych koterii i lobby. SKCGP za cel stawia sobie pracę organiczną w interesie dobra wspólnego w skali lokalnej. Gazeta opiera się na uczciwości, bezinteresowności i dążeniu do prawdy siłami obywateli zwanych dziennikarzami społecznymi. Dziennikarzem takim może zostać każdy, kto potrafi napisać rzeczowy, zwięzły artykuł na poziomie przedwojennego maturzysty. Artykuł wystarczy wysłać e-mailem na adres redakcji: skcgp małpa op.pl Tekst musi być oryginalny i podpisany co najmniej nickiem, lub adresem e-mail. Redakcja nie ingeruje w teksty, nie koryguje błędów ortograficznych, nie uznaje zaświadczeń o dysleksji ani dysortografii. Warunek publikacji jest jeden. Piszemy o konkretnych sprawach lokalnych. Inaczej mówiąc nie interesują nas dywagacje ogólnoludzkie, ogólnoświatowe, ani nawet krajowe.

środa, 10 września 2014

Nie ma co dyskutować – czas się ratować




Tekstem pt: „Zaklinanie rzeczywistości” z dnia 4 września 2014.r. pani redaktor naczelna Głosu Beata Mały-Kaczanowska dowiodła, że troska o dobro wspólne i dobrobyt naszej lokalnej społeczności leży jej na sercu bardziej niż większości obywateli Skierniewic, a zwłaszcza temu najznamienitszemu obywatelowi: prezydentowi Leszkowi Trębskiemu.
A co ważniejsze udowodniła przy tej okazji, że posiada zgrabne i całkiem ostre pióro, oraz wystarczająco wiele odwagi cywilnej żeby go użyć w obronie znieważonej koleżanki dziennikarki, oraz żeby wyżej wymienionemu publicznie wygarnąć skandaliczne zaniedbania jakie w swoim raporcie wykryli i obnażyli przedstawiciele firmy Curulis. Aż żal za serce chwyta, że owo mięsożerne pióro tak rzadko pojawia się na łamach naszego ulubionego tygodnika.
Tu przypomnijmy, że wspomniany raport polegał na porównawczym zestawieniu konkretnych osiągnięć materialnych polskich samorządów w tym i skierniewickiego, w perspektywie czasowej właśnie mijającej kadencji.
Wydając oświadczenie na antenie samorządowego radia Leszek Trębski nie pochylił się nad pozycją Skierniewic w tym rankingu, nie analizował tych kilometrów gazociągów, wodociągów i kanalizacji, rosnącej sieci dróg, przybywających lawinowo miejsc pracy, coraz krótszych kolejek po zasiłek z pomocy społecznej i strzelających w górę wskaźników demograficznych. Nie. Pan prezydent postanowił zaklinać rzeczywistość.” - skarży się retorycznie pani Beata, bo przecież doskonale rozumie dlaczego pan Trębski dokonał właśnie takiego wyboru.

Jeśli użyjemy trochę wyobraźni i uda się nam przyjąć punkt widzenia pana prezydenta Leszka Trębskiego to oczywistym stanie się, że w jego położeniu wdanie się w zaproponowaną dyskusję równałoby się samobójstwu nie tylko politycznemu. Już i tak jego sytuacja staje się nie do pozazdroszczenia. Hity propagandowe, którymi zamierzał błysnąć, olśnić i uwieść wyborców; puszczają właśnie w szwach i sypią się jak stara tapeta. Z czego wniosek, że na następną kadencję prezydentem zostanie raczej ktoś inny, a co gorsza może nie udać się nawet próba załapania się na radnego miejskiego... A to przecież jedyny sposób żeby załatwić sobie minimum immunitetu chroniącego przynajmniej przed rozwydrzoną gawiedzią, coraz bardziej przecież łaknącą zlinczowania jakiegoś aferzysty. Więc po co w ogóle dyskutować o pieprzonych kilometrach nieistniejącej gazówki? Wydaje się, że pozostała już tylko ucieczka. Ale dokąd wiać? Wszystkie stanowiska na łonie parlamentu europejskiego zostały już przecież obsadzone. Może na zieloną Ukrainę? Ech... hej sokoły, o-mi-jaj-cie...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz