Skierniewicka Gazeta Podziemna nie uznaje tematów tabu, nie uczestniczy w towarzystwach wzajemnej adoracji, nie uznaje zobowiązań wobec żadnych koterii i lobby. SKCGP za cel stawia sobie pracę organiczną w interesie dobra wspólnego w skali lokalnej. Gazeta opiera się na uczciwości, bezinteresowności i dążeniu do prawdy siłami obywateli zwanych dziennikarzami społecznymi. Dziennikarzem takim może zostać każdy, kto potrafi napisać rzeczowy, zwięzły artykuł na poziomie przedwojennego maturzysty. Artykuł wystarczy wysłać e-mailem na adres redakcji: skcgp małpa op.pl Tekst musi być oryginalny i podpisany co najmniej nickiem, lub adresem e-mail. Redakcja nie ingeruje w teksty, nie koryguje błędów ortograficznych, nie uznaje zaświadczeń o dysleksji ani dysortografii. Warunek publikacji jest jeden. Piszemy o konkretnych sprawach lokalnych. Inaczej mówiąc nie interesują nas dywagacje ogólnoludzkie, ogólnoświatowe, ani nawet krajowe.

sobota, 12 kwietnia 2014

Czy „Akademia Rodzica” to plagiat „Klubu Mamy”?




  1. ...celem projektu jest wspieranie rodziców w procesie wychowania dzieci, wzmacnianie więzi rodzinnych i integracja młodego pokolenia skierniewiczan. Jego działanie pokieruje MOK wraz z Wydziałem Edukacji UM oraz instytucjami partnerskimi. Projekt jest jednak dużym zaskoczeniem dla skierniewiczanek z „Klubu Mamy” którego działalność pokrywa się w wielu punktach z ofertą miejskiego projektu.”
  2. Odpowiedzią na potrzeby rodziców jest utworzenie w dwóch przedszkolach miejskich miejsc doraźnej, bezpłatnej opieki nad dziećmi w sobotnie przedpołudnia, gdzie po wcześniejszym zgłoszeniu rodzice będą mogli zostawić dziecko pod fachową opieką”
  3. Skierowana została do nich pula 350 zaproszeń [...] Kierujący przedszkolami rozdysponowali zaproszenia wśród rodziców według własnych kryteriów [...] otrzymali je rodzice najaktywniej udzielający się...”
  4. Nie zostałyśmy zaproszone [...] o wydarzeniu dowiedziałyśmy się w poniedziałek z internetu – mówi Monika Bursztynowicz, jedna z pomysłodawczyń i założycielek Klubu Mamy w Skierniewicach”
  5. Nie zrezygnujemy z podjętej inicjatywy, w szeregach klubu jest nas już 650 członkiń. [...] Ostatnio ograniczono nam korzystanie z sali MOK, jak teraz się domyślamy na poczet zajęć Akademii Rodzica”
art nieznanego autorstwa pt: „Akademia Rodzica na wzór Klubu Mamy?” Głos z 10 kwietnia 2014.r

Młodzi rodzice wychowujący małoletnie dzieci to autentyczna klasa społeczna. Nie tylko w marksistowskim sensie. Dotychczas spychana na margines życia publicznego, coraz bardziej upośledzana socjalnie, obarczana coraz liczniejszymi obowiązkami nie tylko wobec rodziny, ale i na rzecz reszty społeczeństwa, niestety wciąż jest mało świadoma własnej wartości. I dlatego cynicznie eksploatowana i sekowana przez władzę. Ale to się pomału zmienia...

Młode skierniewickie matki, dziś zrzeszone w Klubie Mamy, są dobrze wykształcone i nie mają kompleksów wobec namaszczonych na „guru” etatowych funkcjonariuszy MOK, MOPR i Wydziału Edukacji UM. Coraz mniej dają się więc nabierać na pijarowskie plewy oferowane im przez lokalne władze zamiast realnego wsparcia. Propagandowe łapówki w postaci „Wigilijnych konserw”, „Drzewek życia”, „Kart Rodziny Trzy Plus”, czy najnowszej wydmuszki zatytułowanej „Akademia Rodzica” nie są w stanie odwrócić ich uwagi od skandalicznego marnotrawstwa publicznych zasobów. Same te pseudoprorodzinne „projekty” również są marnotrawstwem. A przecież rokrocznie marnowane środki z nawiązką mogłyby rozwiązać na przykład problem zapewnienia miejsc w żłobku i przedszkolu wszystkim potrzebującym skierniewiczanom. Na samej tak zwanej rewitalizacji skierniewickiego parku można by zaoszczędzić z 8 milionów złotych, gdyby tylko warunków jego przetargu i kosztorysów, zwłaszcza tych powykonawczych, przypilnował ktoś potrafiący uczciwie rachować.

Skierniewice krajowym liderem

Procesy zachodzące na lokalnym rynku pracy i w świadomości społecznej sprawiły, że w mieście przybywa dziś także ojców pełniących role przypisywane dotychczas matkom. Trend ten oprócz orzeźwiającego zastrzyku testosteronu do nadmiernie feminizującego środowiska, zapewnia tej klasie społecznej przyśpieszenie procesów wzrastania samoświadomości i samooceny – a to dzięki powstaniu nowych punktów odniesienia. Młode polskie matki choć pełne szacunku dla tradycji, zawsze były pomysłowe i otwarte na innowacje – życie je do tego zmuszało, czyli nasza kochana „trudna historia”. Nota bene, warto się jej uczyć bo to nauka na cudzych błędach, a nie własnych, bardziej przecież bolesnych.
Dziś, dzięki dostępowi do nowoczesnych narzędzi komunikacji, takich jak internet i telefonia komórkowa, młodzi skierniewiccy rodzice nareszcie zaczynają się organizować i wychodzić z domowych zaścianków. Jest to proces naturalny i nieodwracalny, który dzięki lokalnej specyfice rynku pracy w Skierniewicach uległ przyspieszeniu. Zwłaszcza na tle reszty kraju.
650 członków „ Klubu Mam” to jest już realna siła zdolna dokonać wręcz rewolucyjnych zmian na mapie politycznej miasta. Potencjalnie nawet zdolna zmieść całą zgniliznę zastanego układu. Nic więc dziwnego, że o jej względy zaczynają zabiegać lokalni politycy z wszystkich opcji. No może nie ze wszystkich... Jedna z opcji postanowiła cały ten ruch zepchnąć z powrotem na peryferia zarażonych toksokarozą, skierniewickich placów zabaw.

Czy skierniewickie Mamy sięgną po władzę?


Siłę skierniewickich młodych rodzin jako pierwszy dostrzegł lider opozycji pan Krzysztof Jażdżyk, który rozpoczął żmudną pracę organiczną zmierzającą do przekształcenia tej „klasy w sobie” w „klasę dla siebie”. Czyli krótko mówiąc w organizacyjnie zintegrowaną grupę ludzi świadomych swoich interesów i możliwości wynikających z potencjału własnego jak i otoczenia. Trochę późno rozpoczął... Kiedy mu się uda to przekształcenie, zostanie prezydentem. Tymczasem obóz obecnie trzymający władzę wpadł w panikę. Świadczy o tym chaotyczne przechwytywanie pomysłów realizowanych przez Klub Mam i przekształcanie ich w zbitkę pustych sloganów reklamowych, które następnie, aż do jesieni, mają nam wyborcom być wtłukiwane do głowy za pośrednictwem sponsorowanych anonsów w lokalnych mediach przez tak zwaną „Akademię Rodzica” - czyli finansowaną z publicznych pieniędzy tubę propagandową obsługiwaną przez etatowych wałkoni. Na miejscu liderek Skierniewickiego Klubu Mam, pań: Moniki Bursztynowicz i Ireny Reszki nie obawiałbym się jednak merytorycznej „konkurencji” z tej strony. Działalność jakiej się podjęły nasze liderki wymaga przecież mozolnego budowania autentycznych więzi międzyludzkich, atmosfery zaufania i pomocniczości, twórczej samodzielności i radości we wspólnej pracy. Tego nie da się zbudować w sposób akademicki na zasadach ratuszowego klientyzmu tak świetnie udokumentowanego w Głosie z dnia 10.04.2014.r. w artykule pt: „Akademia Rodzica na wzór Klubu Mamy?”. Zwłaszcza w takiej akademii, w której autentyczny Marcin, ex cathedra, naucza Marcina przysłowiowego. Już prędzej obawiałbym się nasłania jakichś moprychów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz