Skierniewicka Gazeta Podziemna nie uznaje tematów tabu, nie uczestniczy w towarzystwach wzajemnej adoracji, nie uznaje zobowiązań wobec żadnych koterii i lobby. SKCGP za cel stawia sobie pracę organiczną w interesie dobra wspólnego w skali lokalnej. Gazeta opiera się na uczciwości, bezinteresowności i dążeniu do prawdy siłami obywateli zwanych dziennikarzami społecznymi. Dziennikarzem takim może zostać każdy, kto potrafi napisać rzeczowy, zwięzły artykuł na poziomie przedwojennego maturzysty. Artykuł wystarczy wysłać e-mailem na adres redakcji: skcgp małpa op.pl Tekst musi być oryginalny i podpisany co najmniej nickiem, lub adresem e-mail. Redakcja nie ingeruje w teksty, nie koryguje błędów ortograficznych, nie uznaje zaświadczeń o dysleksji ani dysortografii. Warunek publikacji jest jeden. Piszemy o konkretnych sprawach lokalnych. Inaczej mówiąc nie interesują nas dywagacje ogólnoludzkie, ogólnoświatowe, ani nawet krajowe.

piątek, 19 kwietnia 2013

System pogrywa na zwłokę roszadami




Chodzi o to by panowie poznali pracę w innych oddziałach, zapoznali się z praktykami wypracowanymi w innych placówkach”
                                                                                                              Beata Aszkielaniec rzecznik prasowy NFZ w Łodzi

W poprzednim felietonie apelowałem by dziennikarze za szybko nie porzucali tematu, który wypłynął przy okazji niedawnych, śmiertelnych skandali w skierniewickim szpitalu. Tematu tak ważnego, jak sprawność systemu opieki zdrowotnej, za którego usługi obywatele już przecież zapłacili. By dziennikarze pozwolili „filarom” tego systemu opowiadać dowolne bzdury, a potem tylko je publikowali. Rzetelnie bez upiększania. I oto wypada mi podziękować pani red. Annie Wójcik Brzezińskiej za uszanowanie mojego apelu. W Głosie z 21 marca przytacza ona wypowiedź pani Beaty Aszkielaniec - rzecznik prasowej NFZ w Łodzi - o głębokim sensie dokonania, akurat teraz, roszady obsady na kilku „kapitańskich mostkach” w lokalnym Systemie. Otóż kierownik NFZ Jacek Kaniewski ze Skierniewic właśnie został oddelegowany do pracy w Piotrkowie, a jego odpowiednika z Piotrkowa, Artura Olsińskiego, przeflancowano do Skierniewic. Roszada ta nie ma, wg. zapewnień pani rzecznik, żadnego związku z nagłośnionym w krajowych mediach faktem, skandalicznego wzrostu śmiertelności wśród pacjentów skierniewickiego szpitala, ponieważ była już wcześniej zaplanowana. Być może pani Aszkielaniec nie kłamie, być może „wcześniejsze zaplanowanie” to dla niej wystarczająco  przekonywujący dowód. Dziennikarz i tak nie był w stanie sprawdzić, albo nie uznał tego za wystarczająco ważne. My dociekać nie mamy potrzeby.  Wiadomość o samej roszadzie, jej okoliczności, jak i forma zakomunikowania, dość już nam mówi o naturze opiekującego się naszym zdrowiem systemu.

Kto gra w szachy wie
Roszada to trik taktyczny polegający na podstawieniu mniej wartościowego pionka w miejsce cennej dla gry figury, której pozycja akurat została zagrożona, zwykle śmiertelnie. Kto z kim tu pogrywa? W szachach prawo do skorzystania z przywileju roszady przysługuje wyłącznie królowi. Nie wiem jakie obowiązują reguły wewnątrz struktur systemu NFZ, ale z faktu, że operacja „roszada” zawsze wiąże się ze znacznym wysiłkiem, kosztami i ryzykiem publicznej kompromitacji, nie jest to narzędzie dostępne dla każdego i w każdych okolicznościach, ergo pan Kaniewski musi być kimś cennym dla systemu.
Pani rzecznik NFZ przekonuje nas, że nie ma niczego nagannego w ewakuacji z tonącego okrętu, w pierwszej kolejności kapitana. Pal licho kobiety dzieci i staruszki ze złamaną ręką. Mnie to nie dziwi, gdyż na tym właśnie polega praca rzecznika prasowego. Po to systemy (mające odpowiednie środki i coś na sumieniu) zatrudniają propagandzistów. W końcu ktoś musi fachowo wprowadzać w błąd natrętnych dziennikarzy, a za ich pośrednictwem opinię publiczną, czyli nas. Gdyby System nie miał nic do ukrycia nie potrzebowałby tworzyć posady zawodowego krętacza. Po prostu mówiłby prawdę. A prawda jest prosta i tania, jej mówienie nie wymaga specjalnych kwalifikacji. Jak głosi Pismo Święte:  „mowa wasza będzie tak tak, nie nie, a wszystko co poza tym, kłamstwem jest”.

Witajcie w polu
Dlaczego zatrudnia się rzeczników za nasze składki? Po pierwsze dlatego, że lepiej zatrudnić za cudze niż za swoje, po drugie innych pieniędzy nie ma. Cóż, na pewno da się jakoś wykazać, że i te wydatki są niezbędne dla naszego zdrowia...
Jest wysoce prawdopodobne, że inkryminowaną roszadę zrobiono po to aby dziennikarzy, a za ich pośrednictwem nas wszystkich, w pole wyprowadzić jeszcze skuteczniej. No bo wyobraźmy sobie, że do  kierownictwa NFZ odpowiedzialnego za finansowanie głupoty w skierniewickim szpitalu zgłosi się jakiś natrętny członek rodziny któregoś z „przypadkowo uśmierconych”, albo dajmy na to reporter prasowy. Wówczas zamiast zadręczać kłopotliwymi pytaniami pana Janusza Kaniewskiego i narażać go na nieuważne chlapnięcie czegoś kompromitującego dla siebie, lub co gorsza dla całego systemu, dowie się, że akurat tymczasowo (a ku, ku) zastępuje go Artur Olsiński z Piotrkowa, który oczywiście nic nie wie i za nic nie odpowiada bo właśnie przyjechał się szkolić. Wówczas naszemu dziennikarzynie pozostanie tylko wycieczka do Piotrkowa gdzie pan Kaniewski w pocie czoła, akurat też się szkoli i wymienia doświadczenia. Tam na pewno go nie zastanie, albo dowie się, że bez właściwych dokumentów, które pozostały w Skierniewicach, niewiele może on sobie przypomnieć.

Czy ktoś z nas robi durnia?
Oczywiście. Dlaczego? Bo pozwalamy na to. Czy mogę to wyłożyć jaśniej? Proszę bardzo.
Gdyby po serii wołających o pomstę do nieba śmierci, na terenie skierniewickiego szpitala, w prasie ukazała się informacja, że szef skierniewickiego NFZ pan Jacek Kaniowski odwołał (przełożył na spokojniejsze czasy) „zaplanowane wcześniej” szkolenia i wymianę doświadczeń z Piotrkowem, bo jako kapitan tonącego okrętu, czuje się w moralnym obowiązku osobiście stawić czoła okolicznościom, to było by w miarę normalnie i można by przypuszczać że stanowisko, które piastuje jest do czegoś społeczeństwu potrzebne. Albo przynajmniej że facet ma jaja. Roszada natomiast dowodzi nam niezbicie, że stołek ten można zlikwidować bez żadnej szkody dla naszego zdrowia. A przy okazji również odpowiadający mu stołek w Piotrkowie i wszystkie tego typu synekury w kraju. Bez względu na to kto akurat na nich marnuje swój czas i nasze pieniądze. Dlaczego wciąż utrzymujemy wszystkie te posadki? Dlaczego odejmujemy od ust naszym dzieciom i pokornie płacimy haracze? Czy ktoś nas do tego zmusza? Za zaoszczędzone na nich nasze składki można by przecież kupić całą masę specjalistycznych riksz skracających czas transportu chorych pomiędzy szpitalnymi oddziałami z 1,5 godziny do 1,5 minuty. Albo na przykład wesprzeć Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz