Skierniewicka Gazeta Podziemna nie uznaje tematów tabu, nie uczestniczy w towarzystwach wzajemnej adoracji, nie uznaje zobowiązań wobec żadnych koterii i lobby. SKCGP za cel stawia sobie pracę organiczną w interesie dobra wspólnego w skali lokalnej. Gazeta opiera się na uczciwości, bezinteresowności i dążeniu do prawdy siłami obywateli zwanych dziennikarzami społecznymi. Dziennikarzem takim może zostać każdy, kto potrafi napisać rzeczowy, zwięzły artykuł na poziomie przedwojennego maturzysty. Artykuł wystarczy wysłać e-mailem na adres redakcji: skcgp małpa op.pl Tekst musi być oryginalny i podpisany co najmniej nickiem, lub adresem e-mail. Redakcja nie ingeruje w teksty, nie koryguje błędów ortograficznych, nie uznaje zaświadczeń o dysleksji ani dysortografii. Warunek publikacji jest jeden. Piszemy o konkretnych sprawach lokalnych. Inaczej mówiąc nie interesują nas dywagacje ogólnoludzkie, ogólnoświatowe, ani nawet krajowe.

piątek, 19 kwietnia 2013

Trębski przeprasza piarowców Arłukowicza i Owsiaka




Ministerstwo nie może uciekać od odpowiedzialności i zrzucać ją na dyrektora szpitala w Skierniewicach. Mam ogromne pretensje do ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, który sobie Owsiaka wziął jako doradcę do spraw medycznych
                                                                                                              Leszek Trębski - Głos z 11 kwietnia 2013

„Zwycięzca programu typu reality show, który u swojego boku ma drugiego piarowca, serwuje sądy na temat dyrektora, który 30 lat przepracował na rzecz tej placówki. Przecież to się działo by na chwilę zaspokoić opinię publiczną, żeby samemu nie oberwać bo służba zdrowia kuleje. Chciano na chwilę odsunąć od siebie odpowiedzialność za system, znaleźć kozła ofiarnego”

                                                                                                              Leszek Trębski - Głos z 18 kwietnia 2013

„Oświadczam, iż celem mojej wypowiedzi była tylko i wyłącznie obrona dobrego imienia Miasta Skierniewice i samego szpitala ”

                                               Leszek Trębski – oświadczenie z 11 kwietnia opublikowane w Głosie z 18 kwietnia 2013

No to się panu Prezydentowi Skierniewic nie udało osiągnąć kolejnego zamierzonego celu. Jego oficjalne  wypowiedzi na temat doboru przez Ministra Zdrowia własnych piarowców i doradców, oraz szemranych sukcesów w telewizyjnym reality show, mogą co najwyżej Skierniewicom dobre imię popsuć, a nie obronić. Zresztą do czasu tego całego zamieszania, ono wcale nie było zagrożone. Zagrożone było natomiast dobre imię pani byłej Dyrektor Szpitala. Nadal jest! I to się nie zmieni do czasu, dopóki nie zostanie wyjaśnione dlaczego przez 30 lat zarządzania szpitalem nie rozwiązała tak banalnej sprawy, jak skrócenie czasu transport umierających z ortopedi na oddział intensywnej terapii, z nieomal dwóch godzin do chociażby dwóch minut. Czyli do czasu potrzebnego średnio zdrowemu człowiekowi, żeby pokonać ten odcinek tiptopami i to tyłem.

Kaprysy Leszka Trębskiego
Gdyby pan Trębski miał kaprys wypowiedzieć się prywatnie o krzywdzie koleżanki Grażyny Krulik, lub na temat prowadzenia się Ministra Zdrowia, to owszem, ma prawo. Jak każdy z nas może sobie jeździć do woli na osobach rozporządzających publicznymi funduszami. W końcu mamy wolność słowa, a jakaś kontrola społeczna nad nimi jest potrzebna. Pan minister i tak ma to gdzieś. Natomiast Prezydent Skierniewic nie ma takich kompetencji ani co ważniejsze interesu. Powinien więc przeprosić, ale nie kolegę Arłukowicza z zaprzyjaźnionej koterii, lecz swoich wyborców i współobywateli.
Co mu czarno na białym wytłumaczyła pani Anna Wójcik Brzezińska w artykule „Prezydent Przeprasza” zamieszczonym w Głosie z 18.04.2013. Przy okazji przywaliła mu dziewczyna niezgorzej niż on Owsiakowi i Arłukowiczowi. Trzeba przyznać.
Za te darmowe korepetycje należą się jej podziękowania nie tylko od niego. Oczywiście mam przeczucie, że żadnych podziękowań nie będzie. Raczej należy się obawiać, że z tego powodu najlepsza dziennikarka Głosu straci pracę. Wicie, rozumicie, wystarczy przecież jeden telefon do wydawcy czyli do „Mirbudu S.A”. A o to nie trudno, zwłaszcza gdy ktoś często ulega emocjom.

Jerzemu Mirgosowi z okazji imienin
Więc Pani ANV już wkrótce  może odświeżać swoje CV. Zapewne wiele na tym nie straci... W związku z powyższym bardzo ciekawi mnie jak redaktor naczelna „Głosu” pani Beata Maly-Kaczanowska zabierze się za uświadamianie wielce szanownemu Jerzemu Mirgosowi (właścicielowi i wydawcy Głosu), że redaktor Anna Wójcik Brzezińska jest głównym filarem jego tygodnika. Żeby nie powiedzieć wręcz jedyną lokomotywą, która to pismo ciągnie z mozołem i dźwiga. A z nim całą armię dekowników, których nawet nie znam z imienia i nazwiska. Bo po pierwsze nazwisk nie używają, a po drugie ich klonowanych bez końca tekstów nie daję rady czytać. Sądzę, że podobnie jak większość nabywców Głosu. Ot tolerujemy ten balast z przyzwyczajenia, albo z głębokiego zrozumienia, że ktoś w końcu musi dokumentować i archiwizować dla potomności, policji i zakręconych regionalistów, również te najnudniejsze wydarzenia lokalne.
Na miejscu pani Beaty - Redaktor Naczelnej Głosu zacząłbym obłaskawianie „Wydawcy” od zmiękczenia mu serduszka zamieszczeniem jakiegoś pretensjonalnego anonsu w tonacji lila-róż. Zawsze znajdzie się odpowiednia okoliczność. Urodziny, przyjście wiosny, zwrot podatku... Najlepiej do tego bukietu dodać jeszcze lekkostrawny wierszyk i słodką gałązkę storczyka, albo co tam lubi.

Wracając do Owsiaka i Arłukowicza
Pan Trębski po prostu wygarnął im prawdę.  I na tym trzeba było poprzestać. Trochę może za ostro, trochę w niewłaściwym miejscu, ale nie widzę w tym ich obrazy. Obraził ich dopiero swoimi przeprosinami, pełnymi hipokryzji i pańszczyźnianego sprytu. Ale to już inna bajka. Prawda jest taka, że Owsiak na doradcę medycznego Ministra Zdrowia nadaje się tak samo dobrze, jak pani Krulik na dyrektora skierniewickiego szpitala. A pan Arłukowicz naprawdę jest zwykłym piarowcem. I nie ma w tym niczego obraźliwego, bo słowo „piarowiec” wcale nie oznacza nałogowego alkoholika jak sądzą ludzie, dla których rzeczownik „książka” kojarzy się wyłącznie z Pierwszą Komunią Świętą. Piarowiec to po prostu osoba, która troszczy się o swój wizerunek w oczach opini publicznej. Od angielskiego zwrotu „Public Relations”  PR= pi, ar.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz