Właśnie przeglądam lokalne gazety w poszukiwaniu inspiracji,
czyli zastanawiam się komu by tym razem dowalić. Drżyjcie durnie, nieudacznicy,
niegodziwcy i kombinatorzy! No i jak zwykle stwierdzam, że w Skierniewicach
nadal najłatwiej jest przejechać się po miękkich podbrzuszach tygodników
lokalnych. Żeby daleko nie szukać: redaktor Adam Michalski (przynajmniej się
nie wstydzi swojego imienia i nazwiska) w wywiadzie z B. Miklaszewskim znanym
skierniewickim masażystą i chiropraktykiem (cokolwiek to znaczy), który
uczestniczył w rajdzie „Dakar 2013” w charakterze „coacha” niejakiego Ł.
Łaskawca (kochacha? ...sia? - co to jest coach?) usiłuje nas przekonać że
chłopaki pokonali 8 i pół miliona kilometrów w 16 dni i to robiąc na jawie
tylko 300 do 700 km dziennie. Normalnie mają chłopaki kawalarską fantazję
(...lerską, ...leryjską) i nawet maturę! Tak nas doinformowują w Skierniewicach
tygodniki, pomiędzy kryptoreklamami pstrokatymi oczywiście ma się rozumieć. Tak
nas czytelników rozpieszczają dziesiątkami niepodpisanych fotografii i
artykułów, że aż dziw, że ktoś to jeszcze czyta, o kupowaniu nie wspominając.
Ale po co ja mam im dowalać skoro sami robią to lepiej? W
Głosie z 7-ego lutego, na przykład, do łez mnie rozczulił slogan zamieszczony
na pierwszej stronie, namawiający wprost, żeby nie kupować wydania papierowego
pisma, które właśnie nabyłem za dwa trzydzieści (piechotą nie chodzi), bo to
samo co trzymam w ręku już dawno ukazało się za darmo w internecie (?!).
Faktycznie poczułem się jak dudek wystrychnięty na
czytelnika. No bo po co mi ta gazeta teraz, jak mam internet i nie mam pieca CO
w piwnicy? Może więc zamiast krytykować, tym razem kogoś pochwalić? Na przykład
bohaterskiego księdza przebierańca, który z misją zwalczania małomiasteczkowej
nudy, zupełnie za „co łaska” po domach chodzi, w kostiumie własnej roboty
występuje, nawet bez żadnych dotacji i grantów dobrą nowinę głosi, godziwą
rozrywkę prowincji zapewniając na przednówku i temat do podwórkowych plotek.
Ryzykuje przy tym do ośmiu lat więzienia. Niepełnosprawny jakiś? Podczas gdy
kabaret „Ani Mru Mru” 5-ego marca zaproszony do dotowanego z kasy miejskiej
MOK-u próbuje wcisnąć nam bilety aż po 50zł,
i nikt go od oszustów nie wyzywa, więzieniem nie straszy, rzecznikiem
prasowym komisariatu nie szczuje. Dajecie wiarę? Rozbój w biały dzień!
Zimowy sezon
ogórkowo-karnawałowy
E tam, na mój gust ten ksiądz to ogórek prasowy, przez
redakcje lokalne i rzecznika posterunku policji Bisingiera do spółki, całkiem
wymyślony z nudów i lenistwa lub dla draki. Jakby on istniał naprawdę, już by
dawno w pierdlu siedział, lub co najmniej tymczasowym areszcie, a w gazecie
występował pod zmienionym inicjałem, albo natychmiast okazałoby się, że facet
jest animatorem kultury wielce utytułowanym, jednym z licznych, młodych
zdolnych, wrażliwych synów mamusi i tatusia, na etacie zatrudnionych w MOK-u
lub MCK-u, właśnie realizującym w ramach projektu zatwierdzonego przez Radę
Miejską i Unię Europejską, antyklerykalno-gejowski happening uliczny,
społeczno-pedagogiczny pod tytułem: „Nuda, rutyna i odcinanie kuponów”.
Podobnie rzecz się ma z bzdurami o leczeniu grypy opowiadanymi gazetom rzekomo
przez skierniewickich lekarzy dyplomowanych, zdrowotnym piciu soków
warzywno-owocowych pięć razy dziennie i Polaków receptach („na zdrowie”) na
zdrowie. Lechaim.
Jednak jest oczekiwanie w
narodzie
Ostatnimi czasy daje się jednak odczuć parcie, żeby
Podziemna Gazeta zajęła w końcu stanowisko w emocjonującej niektóre kręgi
uprzywilejowane sprawie likwidacji MCK-u na przykład i związanej z tym zaciętej walki klasowej,
etatowo-kastowej, właśnie kulturalnie rozpętanej, która wewnętrznie podzieliła
skierniewicką biurokrację gminną. Ale o czym tu pisać? Czym się emocjonować? Że
biurokracja się dzieli, to przecież rzecz naturalna. Widać będzie się
rozmnażać. W końcu przez podział i pączkowanie faworków się zawsze mnożyła. A
tu na dodatek tłusty czwartek się nam właśnie zainaugurował. I z tej okazji
gazeta zamieściła na trzeciej stronie przypomnienie (oczywiście podpisane
anonimowym inicjałem), że już za tydzień upływa ostateczny termin zapłaty
podatków od posiadania... Kto zgadnie czego? I że w związku z tym biedacy
zamieszkujący w granicach administracyjnych Skierniewic zobowiązani są do
zgłoszenia się w Referacie Dochodów Urzędu Miasta w celu pobrania stosownych
deklaracji i ich złożenia.
I dobrze (im tak) wam tak!
Jak pilnujecie uchwał swoich demokratycznie wybranych pupilków, tak
macie!
Likwidacji likwidacja
Jeśli zaś chodzi o likwidację MCK-u to spoko, wcale go nie
zlikwidują. Osiem etatów bez żadnych zmian przejedzie do MOK-u, kilka też
przejedzie z kosmetycznymi tylko zmianami nielicznymi. Ze dwóm działaczom uda
się załatwić wcześniejszą emeryturkę albo rentę i jakoś to będzie. Jeszcze tak
nie było, żeby biurokracji wyszła samolikwidacja którejś z macek lub innych
wypustek. Zwłaszcza, że jest kasa do podzielenia i nieruchomość całkiem
zgrabna, zadbana i w dobrej lokalizacji. A gdyby nawet to z likwidacji też da
się wyżyć. Nie martwiłbym się tym zbytnio, gdyż biurokracja nie raz już
dowiodła, że uwielbia rozciągać wszelkie likwidacje w czasie. Nawet kilka lat
taka likwidacja szczęśliwie potrafi potrwać, etaty likwidatorów wypasione w
międzyczasie tworząc, sekretarzy ich i zastępców hojnie wypączkowywując. A
przecież już za dwa lata przyjdzie nowa biurokracja i dam głowę, że pierwsze co
zrobi to starej biurokracji zlikwiduje tę rozbabraną likwidację i będziemy mieć
na stojąco owację, uroczystą kolację, a potem zasłużone wakacje i charytatywne
libacje, a po powrocie z wakacji nawet może likwidacji likwidacji likwidację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz