Skierniewicka Gazeta Podziemna nie uznaje tematów tabu, nie uczestniczy w towarzystwach wzajemnej adoracji, nie uznaje zobowiązań wobec żadnych koterii i lobby. SKCGP za cel stawia sobie pracę organiczną w interesie dobra wspólnego w skali lokalnej. Gazeta opiera się na uczciwości, bezinteresowności i dążeniu do prawdy siłami obywateli zwanych dziennikarzami społecznymi. Dziennikarzem takim może zostać każdy, kto potrafi napisać rzeczowy, zwięzły artykuł na poziomie przedwojennego maturzysty. Artykuł wystarczy wysłać e-mailem na adres redakcji: skcgp małpa op.pl Tekst musi być oryginalny i podpisany co najmniej nickiem, lub adresem e-mail. Redakcja nie ingeruje w teksty, nie koryguje błędów ortograficznych, nie uznaje zaświadczeń o dysleksji ani dysortografii. Warunek publikacji jest jeden. Piszemy o konkretnych sprawach lokalnych. Inaczej mówiąc nie interesują nas dywagacje ogólnoludzkie, ogólnoświatowe, ani nawet krajowe.

wtorek, 19 lutego 2013

W skierniewickich szkołach szerzy się narkomania - nawet bez narkotyków




„Nie żałujemy pieniędzy, żeby profilaktyk, prelekcji i pogadanek dla młodzieży było jak najwięcej”

                                                                                                                             Leszek Trębski – prezydent SKC

W przerwach pomiędzy niezliczonymi lekcjami nienawiści do narkomanii, prelekcjami odbywającymi się pod czujnym okiem pedagogów, „specjalistów terapeutów”, koniecznie dyplomowanych, oraz umoralniającymi pogadankami na temat szkodliwości zażywania narkotyków nieopodatkowanych akcyzą, uczniowie wychodzą wspólnie odstresować się poprzez rytualne wypalenie wolnego od podatków skręta. Normalna rzecz. Inaczej człowiek by zwariował. Europa – można powiedzieć wolna! W miarę możliwości oczywiście. Może nawet Ameryka, jak w serialach tzw. młodzieżowych legalnie emitowanych w mediach abonamentowanych. Zresztą po lekcji języka polskiego poświęconej tajnikom dramatopisarstwa Witkacego, czy Gombrowicza też ma się potrzebę spróbowania pejotlu, albo koki. Zaraz potem karetka na sygnale odwozi jednego z drugim światowca do szpitala w celu ratowania jego „Istnienia Poszczególnego”. Czy to „622 upadków Bunga” się zachciewa fajansiarstwu? Tego już w serialach nie ma. A może i było, no ale przecież wszystkiego trzeba spróbować jak się wchodzi w dorosłe życie. Do tego na prowincji, bez perspektyw... No bo jeśli nie teraz, to kiedy?
   
Coś tu nie gra
Z artykułu w Głosie z 14-ego lutego 2013.r.  pt: „Naćpani maturzyści” autorstwa dziennikarza podpisującego się inicjałem anw dowiadujemy się, że dzieciaki w skierniewickich szkołach głównie palą „maryśkę”. Niestety marihuana nie daje opisywanych w artykule objawów. Znaczy się pan(i) dziennikarz nie pali? Zwłaszcza takich objawów, które wymagałyby interwencji karetki z zespołem reanimacyjnym na pokładzie.  Zwłaszcza kiedy się wypala jednego skręta we trzech. Chyba, że się który tym skrętem zadławił? Nawet w przypadku typowych porcji amfetaminy byłby problem z utratą przytomności. Mam tu na myśli prawdziwą amfetaminę, a nie tylko nazwę handlową czegoś, co normalnie reklamowane jest w TV jako wybielacz lub odrdzewiacz. Jednak konieczność przewiezienia do szpitala na sygnale amatorów przyćpania na drugie śniadanie wzrasta, jeżeli przyjmiemy, że nie było żadnej maryśki tylko zwykłe siano, czyli susz. Na przykład z bielunia, diffenbachii, albo znad zalewu - wzmocnione środkiem owadobójczym, lub domestosem; ewentualnie  Bryza albo Ace, porcjowane w kapsułki po rapacholinie, a potem masowo sprzedawane w naszych szkołach i konsumowane przez szczeniaków pod nazwą „ekstazy”.
Śmieszne w tym jest to, że dzisiejsza młodzież nie dość, że płaci za to „g”ciężką forsę, to jeszcze się przechwala i przysięga na wszystkie świętości, że ma po tym zajefajne jazdy, sprawniejszy umysł i wizje lub haluny! Jeszcze śmieszniejszy jest poziomu współczesnego szkolnictwa usprawiedliwiający wyżej opisane postawy młodzieży. Tragiczne jest natomiast to, że w tym kraju za kupienie dwóch kapsułek zawierających Ace ta sama, spragniona halunów i odlotów gówniarzeria może zaliczyć nawet 10 lat odsiadki w prawdziwym więzieniu. Takim co to podatnika, czyli rodzica ciężko pracującego, kosztuje 4 tys zł miesięcznie na jednego penitencjariusza.

Czy ktoś to w ogóle badał?
Narkotyki, narkotyki! Rozległo się po całych Skierniewicach gęganie z powodu, że syn Mariusza Dziudy - przewodniczącego „lokalnego parlamentu”- też przyćpał. Przyćpał, nie przyćpał, grunt że wierzy, że przyćpał. A ja się pytam skąd nagle wszyscy wiedzą, że w całym tym zamieszaniu brały udział jakiekolwiek narkotyki? Doznali iluminacji – też przyćpali? Policja nie wie, bo podczas bezprawnego przeszukania mieszkań licealistów nic nie znalazła. Że trzech  „głęboko wierzących” przesłuchała na tę okoliczność w charakterze świadków, a jednemu z tych świadków nawet przedstawiła zarzuty prokuratorskie? No chyba sobie ktoś żarty stroi! Dziennikarze lokalnych brukowców nie wiedzą, bo w swoich artykułach nie powołali się na nic, co można by nazwać dowodem. Rodzice nie wiedzą, bo ich nigdy nie ma, bo ciężko pracują na ZUS i więzienia. Dyrektor ZSZ nie wie, bo sam wyznał wstydliwie red. Sławomirowi Burzyńskiemu z ITS-u, że nie ma pieniędzy na testy wykrywające. To ile kosztują takie testy? Mimo to, podejrzanych o spożycie moralnie zgnoił, na studniówkę nie wpuścił, zaprzągł do roboty w charakterze niewolników, a potem jeszcze czuć skruchę rozkazał. I to za zgodą ich rodziców! Kurde, jakbym miał takich rodziców to chyba bym zaćpał się na śmierć. Że uczniowie sami się przyznali? A od kiedy to w cywilizowanej Europie przyznanie się podejrzanego jest traktowane jako dowód winy? Co innego w Związku Radzieckim, tam zawsze przyznanie się przesądzało o winie, ale jednocześnie premiowane było nadzwyczajnym złagodzeniem wyroku i ekstra przydziałem słoniny. Dla niewinnych była zsyłka do gułagu, albo kulka w tył głowy. Ale My, Europejczycy, zawsze wiedzieliśmy, że te ich sowieckie „przyznania się” co najwyżej dowodzą stosowania przez reżim tortur fizycznych i psychicznych. W Skierniewicach nikakich tortur oczywiście nie było. Chyba żeby... Dziennikarze zapomnieli zapytać.

Profilaktyki proweniencja
Przy okazji tego zamieszania niejaka pani Ewa Juraś wypłakuje się redaktorom z ITS-u, że w skierniewickich szkołach państwowych szerzy się dilerka i plaga narkomanii, obowiązkowo popijana alkoholem oczywiście. I to pomimo faktu, że mamy wspaniałą młodzież! A wszystko dlatego, że wciąż za mało jest profilaktyki. Skąd ona to wie? No jak to, ma przecież córkę we właściwym wieku! A zawartość alkoholu w wypowiedzi zapewne wzięła się stąd, że pani Juraś jest prezesem Stowarzyszenia, które zgodnie ze swym statutem zajmuje się alkoholizmem, ale jakby co, to nie pogardzi również  pozastatutowymi funduszami z profilaktyki antynarkotykowej. Zwłaszcza, że jest to profilaktyka idąca z postępem. Jej postępowość polega na tym, że profilaktyka będzie dla rodziców. Czyli że niby jak i co?  Po domach będzie pani Ewa Juraś wędrować i nauczać jak świadkowie Jehowy, czy raczej administracyjnie wezwania wysyłać wszystkim rodzicom po kolei do przymusowego stawiennictwa i słuchownictwa? Demokratycznie wg alfabetu, czy też z listy sporządzonej na podstawie donosów najznamienitszych obywateli miasta? Dowiemy się tego już w następnym odcinku ITS-u zapewne, bo w tym odcinku z 15-ego lutego 2013.r. w art. pt: „Odlot na długiej przerwie”  autor – pan red. Sławomir Burzyński nie dopytał. Albo po prostu nie dopisał.

Jak profilaktyka to tylko w Amsterdamie
Moim zdaniem najlepszą profilaktyką byłoby dofinansowanie młodzieży naszej kochanej kilkudniowej wycieczki obyczajowo-krajoznawczej do Amsterdamu, lub innego Kazachstanu, w celu legalnego, osobistego i koniecznie organoleptycznego poznania smaku i zapachu prawdziwej maryśki. Tak, by po powrocie nie dawała już grosza zarobić s*synom dilującym Ace, Bryzą, Suszoną natką z marchewki, cukrem pudrem, kartoflanką lub sproszkowanym Calgonitem. No może jeszcze zamiast wykupować kolejne pakiety jałowych prelekcji, odczytów  i pogadanek o szkodliwości narkotyzowania się, miałoby sens zafundowanie dzieciakom kursu odróżniania oszusta i złodzieja od uczciwego dealera. No ale z drugiej strony patrząc, mają już przecież w szkole religię, co księdzu Mirosławowi Kurkowi z TPD pod rozwagę polecam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz