Skierniewicka Gazeta Podziemna nie uznaje tematów tabu, nie uczestniczy w towarzystwach wzajemnej adoracji, nie uznaje zobowiązań wobec żadnych koterii i lobby. SKCGP za cel stawia sobie pracę organiczną w interesie dobra wspólnego w skali lokalnej. Gazeta opiera się na uczciwości, bezinteresowności i dążeniu do prawdy siłami obywateli zwanych dziennikarzami społecznymi. Dziennikarzem takim może zostać każdy, kto potrafi napisać rzeczowy, zwięzły artykuł na poziomie przedwojennego maturzysty. Artykuł wystarczy wysłać e-mailem na adres redakcji: skcgp małpa op.pl Tekst musi być oryginalny i podpisany co najmniej nickiem, lub adresem e-mail. Redakcja nie ingeruje w teksty, nie koryguje błędów ortograficznych, nie uznaje zaświadczeń o dysleksji ani dysortografii. Warunek publikacji jest jeden. Piszemy o konkretnych sprawach lokalnych. Inaczej mówiąc nie interesują nas dywagacje ogólnoludzkie, ogólnoświatowe, ani nawet krajowe.

czwartek, 7 lutego 2013

Uzdrowisko, uzdrowisko Über Alles




(Kto zgadnie czego to definicja? Czytanie drugi raz nie daje nic) 
„ ...jest to ciąg osłonowych elementów obudowy studni kablowych oraz innych obiektów
służących urządzeniom infrastruktury technicznej związanych z potrzebami zarządzania
 drogami lub potrzebami ruchu drogowego oraz , na przykład, linii telekomunikacyjnych,
czy energetycznych.”
                                                                                                                             autor: mn(?) 

Znów o uzdrowisku proponują mi pomarzyć, poczytać. Więc czytam za dwa złote i trzydzieści groszy znów. Uzdrowisko pośmiewisko, pustych pojęć dziwowisko.„Głos” kole moje oczy  brakiem dostępu do niego w artykule z 31.01.13.r. Wcale nie do morza Skierniewice żądają dostępu, ale jak się okazuje, do uzdrowiska swojego, własnościowego. Tylko tak ściemniają na koszulkach, że do morza, ale i tak wszyscy wiedzą o co chodzi. To nawet dostępu nie ma do tego skierniewickiego uzdrowiska termalnego? Normalnie jakiś kanał! Jaja w szczerym polu. Ktoś w coś nas wrabia najwyraźniej. I rzeczywiście! „Kanał technologiczny” się  będzie „toto” nazywało i będzie zapinane w pasy drogowe i zajmować się będzie zainteresowywaniem podmiotów, które by chciały korzystać z niego między innymi. Tego kanału czyli. Czytam i się pytam dlaczego? Kto by chciał?




Balanga na 13-tej stronie Głosu
A tu jeszcze tytuł został wciśniętym pomiędzy bale, balety i karnawały integracyjne, przedszkolne na 100 fajerek i temu podobne. Dzień dobry milusińskiemu policjancikowi na zdjęciu z przedszkola w Makowie. Może kiedyś (bo ja wiem) wyrośniesz na  Supermana, albo słynącego z cyckownych inwestycji Łukasza M. z łowickiej drogówki? (czytaj felieton pt: „Co w sobie mają cycki Patrycji Pająk”)
Według jakiego klucza zakomponowano trzynastą stronę Głosu, do jasnej panienki? Dlaczego autor nieznany? Ja pier... znaczy się pytam od kiedy w lokalnej skierniewickiej prasie takie zwyczaje panują, że się autorzy poukrywali wstydliwie pod inicjałem, albo pseudonimami? Ja rozumiem, że  trzeba czasem się schować nawet w „kanał technologiczny” przed pamiętliwymi wyborcami, skarbówką jedną, albo mafią, wołomińską, bądź nawet kaukaską, tudzież bliskowschodnią bardzo, albo w krzaki jak się psa wyprowadza, żeby sobie ulżył, pohasał, ale zrozumcie, że cierpi na tym wasza WIA-RY-GOD-NOŚĆ, tabloidy marynowane.

A co z tym uzdrowiskiem w końcu
Teraz będzie na poważnie. Uwaga. Władza (czyli biurokracja) potrzebuje się wykazać przed WYBORCĄ co ją w przyszłości może nie wybrać na następną kadencję. Jaka byłaby szkoda, zwłaszcza dla prezydenta Trębskiego! Jest niestety zmuszona obertasa zatańczyć, „smatrij w maji głaza skazatć” (zaczarować) przez telepudło, lub radjoprijomnik, albo wszcząć budowę wieży Babel (bubel) takiej pozłacanej, piramidalnej, czyli UZDROWISKA (w naszym wypadku akurat skierniewickim). A najlepiej wszystkie te trzy rzeczy naraz. Ale uwaga! Pragnie też (władza czyli biurokracja) otumanić podatnika, żeby nie burzył się podczas składania danin przymusowych, czyli tak zwanych opłat i podatków lokalnych, abonamentów pogłównych za posiadanie pojemnika 200 litrowego na odpady segregowane (na razie osiem pięćdziesiąt), mandatów za złe parkowanie, itd. No i żeby się za bardzo nie interesował co tam się wygaduje i wyczynia podczas sesji budżetowej w ratuszu pod dywanem demokracji. Czyli podczas tzw. skoku buldogów na kasę.

Cel na celowniku
Żeby cel osiągnąć władza (biurokracja) musi wymyślić ogółowi jakiś inny cel ambitny (zastępczy), oficjalnie szczytny, zamiar wielce przydatny, w perspektywie intratny (tej dalszej), z rozmachem i panoramą szeroką, dech zapierającą, wielkie korzyści obiecujący i w ogóle cool-fantastic; a następnie w miarę uprawdopodobnić go w oczach większości tego ogółu. To prawda stara jak świat. Potem, od czasu do czasu, wystarczy sypnąć  trochę moniaków na reklamy i obecność stałą w świadomości zbiorowej (zainwestować) z „parafunduszu reprezentacyjnego” albo z „funduszu promocji miasta” czy tam jakiegokolwiek podobnego „na kultu wspieranie ry” (Kultury) lub „ małodzietnych romskich rodzin” i obserwować jak się samograj rozkręca, miodem rozpływa na falach lokalnej radiostacji masowego przekazu, jak się garuje co tydzień we wkładkach- rozkładówkach tygodników lokalnych zwolnionych z odpowiedzialności dzięki anonimowości autorstwa. A czy to będzie Uzdrowisko, czy Lotnisko, Kosmitów Lądowisko, czy „Akademickie Siedlisko”, to już drugorzędne wszystko. Mechanizm jest zawsze taki sam. Nawet można by obstawiać na Stolicę Warzywnictwa i Kwiaciarstwa, jak za komuny i nadal coś tam wygrywać, ugrywać. W końcu wciąż jesteśmy w Skierniewicach, gdzie Bolszoj Institijut Ogrodnictwa jakoś trwa. Ale to już zgrana karta niestety, przez poprzedników pochopnie, małopociągająca dziś medialnie, demagogicznie małonośna, zwłaszcza w dziedzinie Public Relations (w skrócie Pi,aR).

No chyba, żeby on w to wszystko wierzył szczerze...
Jeżeli jednak nasz prezydent w to całe uzdrowisko wierzy (wraz z małżonką) to ja sam już nie wiem... Normalnie pojęcia nie mam (!), co o takim obrocie rzeczy w ogóle myśleć? No bo dajmy na to: albo on dobrodziej nasz i mąż opatrznościowy, wybawiciel co ma wielką chcicę aby obywatelom swym i współmieszkańcom, czyli wszystkim nam dogodzić, ukołysać w dobrobycie, ukoić, na rurze zatańczyć, wytańczyć, tylko mu nie wychodzi; albo on [... ustawa o kontroli publikacji i widowisk]. CDN (kiedyś tam).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz