Skierniewicka Gazeta Podziemna nie uznaje tematów tabu, nie uczestniczy w towarzystwach wzajemnej adoracji, nie uznaje zobowiązań wobec żadnych koterii i lobby. SKCGP za cel stawia sobie pracę organiczną w interesie dobra wspólnego w skali lokalnej. Gazeta opiera się na uczciwości, bezinteresowności i dążeniu do prawdy siłami obywateli zwanych dziennikarzami społecznymi. Dziennikarzem takim może zostać każdy, kto potrafi napisać rzeczowy, zwięzły artykuł na poziomie przedwojennego maturzysty. Artykuł wystarczy wysłać e-mailem na adres redakcji: skcgp małpa op.pl Tekst musi być oryginalny i podpisany co najmniej nickiem, lub adresem e-mail. Redakcja nie ingeruje w teksty, nie koryguje błędów ortograficznych, nie uznaje zaświadczeń o dysleksji ani dysortografii. Warunek publikacji jest jeden. Piszemy o konkretnych sprawach lokalnych. Inaczej mówiąc nie interesują nas dywagacje ogólnoludzkie, ogólnoświatowe, ani nawet krajowe.

piątek, 28 września 2012

Święto Kwiatów Owoców i Warzyw – Więcej rezerw




Zagospodarowanie rezerw prostych, poza podniesieniem rangi i skali imprezy, nieuchronnie doprowadzi do ostrej ekspozycji tzw „wąskich gardeł”. Dopóki Skierniewickie Święto Kwiatów Owoców i Warzyw jest imprezą o randze lokalnego jarmarku, problemy te nie dla wszystkich są oczywiste, jednak w miarę wzrostu liczby uczestników i odwiedzających z pewnością staną się dokuczliwe.

Wąskie gardło komunikacji

Dla przykładu weźmy problem wygodnego dojazdu i parkowania przyjezdnych gości. Z jednej strony 
zmotoryzowani turyści narzekają na brak miejsc parkingowych i konieczność indywidualnego rozwiązywania problemu, z drugiej strony cała masa wolnych przestrzeni w bezpośrednim otoczeniu festynu bywa źle wykorzystana  z powodu  braku odpowiedniej organizacji ruchu. Na przykład opustoszały teren targowiska miejskiego wraz z przyległościami. Z tego powodu każdy przyjezdny musiał wykonać kilka rundek po dostępnych ulicach w celu rozpoznania terenu i w końcu wcisnąć się w okoliczne parkingi osiedlowe. Zwiększało to dodatkowo tłok i zamieszanie na okrojonej na czas imprezy sieci dróg oraz powodowało przykre utarczki z mieszkańcami pobliskich osiedli.

Po prostu fizjologia

Kolejnym problemem było załatwianie normalnych potrzeb fizjologicznych tak wielkiej liczby uczestników. Co prawda miasto na czas imprezy ustawiło w strategicznych punktach przenośne ubikacje (tzw „toytoye”), ale przy zwiększeniu skali imprezy w przyszłości, z pewnością pojawi się deficyt miejsca pod następne tego typu przybytki. Nie wspominając już, że toytoye to rozwiązanie mało prestiżowe, dopuszczalne jedynie wówczas kiedy nie ma innego wyjścia. Ale wyjście jest. Drogę do niego wskazuje umiejscowiony w samym środku imprezy pasaż „Dekada”. Nie dość, że udostępniał on swoje WC-ty bezpłatnie, to jeszcze utrzymywał je we wzorowej czystości. Szkoda, że nie ma takich WC-tów jak w „Dekadzie”, równomiernie rozproszonych po całym obszarze skierniewickiego festynu i lepiej oznakowanych. Nie ma, ale przecież mogłyby być!

Fatalne Rozplanowanie

Rozplanowanie zagospodarowania terenu, na którym odbywają się skierniewickie targi przynosi największy wstyd Pracowni Urbanistycznej funkcjonującej przy Urzędzie Miasta. Po tylu latach pracy powinna ona dysponować przynajmniej kilkunastoma wariantami koncepcji poprawy istniejącego stanu rzeczy. Wciąż mówimy o uruchomieniu rezerw prostych nie wymagających wielkich nakładów inwestycyjnych. Kiedy jednak spojrzeć na temat szerzej nasuwają się pytania. Dlaczego nigdy nie opublikowano żadnej śmielszej wizji urbanistycznej dotyczącej rozwoju skierniewickich targów i wbudowania ich infastruktury w tkankę miejską? Jak to się stało, że impreza z 35 letnią tradycją nie odcisnęła do tej pory żadnego piętna w krajobrazie miasta? Jak to możliwe, żeby nie była widoczna nawet w Miejscowych Planach Zagospodarowania Przestrzennego? Dlaczego radni kolejnych kadencji nie docenili tego taniego i wydajnego narzędzia stopniowego osiągania pożądanego kształtu przestrzeni miejskiej?

Najwydajniejsza z rezerw prostych

A gdyby tak Święto Ziemiopłodów organizować w Skierniewicach dwa razy w roku? Powiedzmy raz jako imprezę bardziej wiosenną, a drugi raz jesienną? Ta sama infrastruktura, wypraktykowane rozwiązania, lepsza organizacja – to powinno wypalić. Myślę, że handlowcy, klienci  i mieszkańcy przyjęliby taką inicjatywę z entuzjazmem. Instytut Ogrodnictwa z definicji powinien takie pomysły popierać. Nie mam pojęcia jak faktycznie wyglądałby projekt dodatkowego jarmarku z punktu widzenia skierniewickiego budżetu miasta, ale mam jakie takie pojęcie, jak wyglądać powinien.
Otóż powinien przynosić zyski, a przynajmniej wymierne korzyści dla miejscowej gospodarki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz