Skierniewicka Gazeta Podziemna nie uznaje tematów tabu, nie uczestniczy w towarzystwach wzajemnej adoracji, nie uznaje zobowiązań wobec żadnych koterii i lobby. SKCGP za cel stawia sobie pracę organiczną w interesie dobra wspólnego w skali lokalnej. Gazeta opiera się na uczciwości, bezinteresowności i dążeniu do prawdy siłami obywateli zwanych dziennikarzami społecznymi. Dziennikarzem takim może zostać każdy, kto potrafi napisać rzeczowy, zwięzły artykuł na poziomie przedwojennego maturzysty. Artykuł wystarczy wysłać e-mailem na adres redakcji: skcgp małpa op.pl Tekst musi być oryginalny i podpisany co najmniej nickiem, lub adresem e-mail. Redakcja nie ingeruje w teksty, nie koryguje błędów ortograficznych, nie uznaje zaświadczeń o dysleksji ani dysortografii. Warunek publikacji jest jeden. Piszemy o konkretnych sprawach lokalnych. Inaczej mówiąc nie interesują nas dywagacje ogólnoludzkie, ogólnoświatowe, ani nawet krajowe.

wtorek, 20 listopada 2012

Park Prymasowski - Recenzja projektu, którego nie ma




Pani Anna Wójcik Brzezińska w kilku rozdziałach uporządkowała sobie informacje uzyskane od zwycięzców przetargu na „rewitalizację” Skierniewickiego Parku. Odnosząc się do tych rewelacji, zachowam przyjęty przez nią podział, aczkolwiek boleję nad tym, że niezbyt pomaga on oddzielić rzeczy istotne od błahostek.

Partery kwiatowe vis a vis pałacu
W felietonie pt: „Święto Kwiatów nie lubi Skierniewickiego Parku”  podkreśliłem, że decyzja o przywróceniu geometrycznej kompozycji z czasów baroku vis a vis pałacu, od strony zachodniej, wiązać się będzie z destrukcyjną wycinką zabytkowego drzewostanu, który tam w międzyczasie wyrósł. Kiedy przed kilkuset laty urządzano te partery, najpierw poprowadzono od strony pałacu linię prostą, która stała się ich osią symetrii i kręgosłupem funkcjonalno-kompozycyjnym. Zgodnie z regułami estetycznymi baroku, oś ta miała się rozwijać w nieskończoność w postaci alei spacerowej, a może nawet utwardzonego gościńca. Wówczas jeszcze nie stały jej na drodze tory kolejowe, poletka doświadczalne Instytutu Sadownictwa, siedliska ludzkie, ani parkowy starodrzew. Oś ta nie rozwinęła się zgodnie z pierwotnym zamierzeniem, nie wpisała w urbanistykę miasta, jak podobne osie w innych założeniach z tamtej epoki. Przeciwnie, uległa całkowitemu zatarciu. Właściwie to przeszła łagodnym łukiem w linię kolejową relacji Skierniewice - Łowicz, ale to już inna bajka. Odtwarzanie jej w obecnych realiach byłoby co najmniej kontrowersyjne. Natomiast odtwarzanie  geometrycznych kompozycji ogrodowych, których oś ta była uzasadnieniem, bez jej przywrócenia, jest konserwatorskim absurdem. Żeby było śmieszniej, projektanci w ogóle nie przewidują odbudowy związków formalnych i funkcjonalnych zespołu pałacowego z jego założeniem parkowym.




Bramy do parku
Na obszarze Skierniewickiego Założenia Parkowo Pałacowego nie brakuje bram i płotów. Istnieją tam  ogrodzenia spawane z prętów zbrojeniowych, z kształtowników stalowych, jak i wykonane z siatki drucianej. Wszystkie są ohydne i szatkują przestrzeń parku w sposób barbarzyński.
Zamiast zlikwidować te świadectwa chorych stosunków własnościowych, albo chociaż zamaskować sprytnymi trikami architektonicznymi, władze planują dorzucić jeszcze trochę ogrodzeń kutych. Pomysł grodzenia parku, a potem zamykania go po 22-iej do rana pachnie mechanicznym naśladownictwem obcych wzorów. Wielokrotnie obserwowałem w Wielkiej Brytanii wieczorne zamykanie parków. Jest to dość skomplikowany logistycznie rytuał. Przedstawiciele służb porządkowych, wieczór w wieczór „przemierzają ławą” cały obszar założenia, w taki sposób by nawet mysz się nie prześlizgnęła. Wygląda to jak polowanie z nagonką, a chodzi w nim o to, żeby nie uwięzić nikogo na noc i tym samym nie narazić właściciela parku na wypłatę horrendalnych odszkodowań. Wymaga to utrzymywania kilku dodatkowych etatów. Proceder taki jest konieczny w sytuacji kiedy na obszarze parku rozmieszczone są dzieła sztuki (dobra kultury) wielkiej wartości, lub gdy park jest częścią prywatnej rezydencji udostępnianej dla zwiedzających grzecznościowo, lub za opłatą wyłącznie w wyznaczonych dniach i godzinach.

Socjalistyczny amfiteatr w parku
Muszla koncertowa i scena już w parku są. Ktoś kiedyś poniósł koszty ich klecenia. To, że są stare, siermiężne, niefunkcjonalne i brzydkie nie oznacza, że trzeba je zburzyć. Są solidne i trwałe. Można przeprojektować je na wiele różnych sposobów. Tak, by stały się piękne i przydatne. Stwarzają pole do popisu dla ambitnych i twórczych projektantów oraz tanią i łatwą możliwość zbicia kapitału politycznego dla lokalnych kacyków. Aż dziw bierze, że nikt nie umie tego wykorzystać. Kocyki, tarasy z trawą, kameralne koncerty plenerowe dla ludu pracującego miast i wsi, to naiwne odgrzewanie wciąż tego samego pomysłu z czasów komuny, który naszą muszlę zrodził. „Koncerty kameralne” mają to do siebie, że można je organizować wszędzie, niekoniecznie w parku. Ponadto nigdy dłużej nie trwają niż dwie godziny, a pomiędzy nimi bywa czasem i pół roku przerwy. Przestańmy zajmować się bredzeniem o czterech godzinach w roku, a zaprojektujmy coś co wypełni pozostały czas. Już lepiej byłoby przenieść w to miejsce plac zabaw dla dzieci, urządzić oceanarium, terrarium, pzzerium albo palmiarnio-kawiarnium. Chodzi przecież o to, żeby do parku chcieli i mieli po co przychodzić normalni ludzie.

Rzeka Łupia
Projektowanie każdego parku zaczyna się od ukształtowania terenu i układu wodnego. To jest dogmat. Rewaloryzację parku należy rozpocząć od rewitalizacji stosunków wodnych na jego obszarze. Pieniędzy może zabraknąć na wszystko inne. Nie wyobrażam sobie pracy nad ukształtowaniem krajobrazu parkowego z jednoczesnym odłożeniem na później ustalenia (uzdrowienia) warunków hydrologicznych i utrwalenia poziomu lustra wód gruntowych. Pozostawienie zamulonych i zarastających odnóg rzecznych, wyschniętych bajorek i wypełnionego śmieciami koryta głównego, przejdzie do historii miasta jako kompromitacja, zarówno dla projektantów jak i władz. A swoją drogą na co właściwie zamierzają oni wydać te 17 mln? Czyżby na wycinkę drzew, grabienie liści i posianie trawy? Znam parę solidnych firm w mieście, które gotowe byłyby wykonać te prace w zamian za pozyskane drewno, albo np. w zamian za czasowe obniżenie podatków.

Drzewa
Architekci z warszawskiej pracowni za dużo mówią o wycince drzew. Są w tym tak monotematyczni, że przypominają drwali.  Zwłaszcza, że równocześnie przemilczają wszystkie inne sprawy. Nie wzbudza to zaufania do ich profesjonalizmu. Wiadomo, że park to nie rezerwat przyrody, lecz sztucznie ukształtowana przestrzeń. Drzewa mają w nim wartość wyłącznie jako  elementy kompozycji architektoniczno-urbanistycznej. Nie obawiam się więc ich wycinki, kiedy jest to uzasadnione ideą projektu. Pod warunkiem, że ten projekt tworzą ludzie znający się na rzeczy. Czy ktoś z decydentów i zwycięzców przetargu faktycznie zna się na projektowaniu parków? Póki co, nie ma na to dowodów.

Plac zabaw
Z tym placem zabaw to jakaś paranoja. Ktoś, kto z uporem maniaka, zamierza wywalić jedną z nielicznych udanych rzeczy, które w tym parku się sprawdziły, musi być niespełna rozumu.

Ścieżki rowerowe
Jeśli ktoś ma jakie takie pojęcie o prawach rządzących urbanistyką wystarczy mu jeden rzut okiem na plan miasta Skierniewice, żeby sobie uświadomić, że rowery przez park przejeżdżać będą czy się to komuś podoba czy nie. Wspomniałem już w poprzednim felietonie, że przez park prowadzi wygodny skrót rowerowy z dzielnicy „Widok” do centrum. Kto bywa w parku nie może tego nie dostrzegać. Ze skrótu systematycznie korzysta kilka tysięcy wyborców. Jakiekolwiek próby administracyjnego blokowania tego strumienia ruchu źle się skończą. Kto zgadnie dla kogo?

Jeśli uda się zwabić więcej ludzi do parku to z pewnością potrzebne będzie więcej miejsc parkingowych na jego obrzeżach. Jestem ciekaw czy zwycięzcy przetargu potrafią chociaż projektować parkingi? Urządzenie parkingu wzdłuż ulicy Sienkiewicza będzie naturalną konsekwencją tego procesu. Bardzo się on przyda, zwłaszcza w czasie Święta Kwiatów. Równie naturalne będzie zrealizowanie na styku parku z ul. Sienkiewicza „Słonecznego Bulwaru” mojego pomysłu (patrz felieton pt: „Święto Kwiatów nie lubi Skierniewickiego Parku”). Nie mam żadnych wątpliwości, że prędzej czy później „Słoneczny Bulwar” powstanie w Skierniewickim Parku. Jak nie teraz, to później. Jak nie ten prezydent go zrealizuje, to zrobi to następny.

Mostki - malowane ptaki
Z rozdziału na temat mostków parkowych trudno zrozumieć coś więcej poza zapewnieniem, że będą pomalowane w jasnych kolorach. Nie wiem czy powinienem mieć z tego powodu pretensje do autorki artykułu, czy raczej do jej informatorów? Malowanie mostków... Cóż, to zawsze się udaje, podobnie jak malowanie trawy.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz