Skierniewicka Gazeta Podziemna nie uznaje tematów tabu, nie uczestniczy w towarzystwach wzajemnej adoracji, nie uznaje zobowiązań wobec żadnych koterii i lobby. SKCGP za cel stawia sobie pracę organiczną w interesie dobra wspólnego w skali lokalnej. Gazeta opiera się na uczciwości, bezinteresowności i dążeniu do prawdy siłami obywateli zwanych dziennikarzami społecznymi. Dziennikarzem takim może zostać każdy, kto potrafi napisać rzeczowy, zwięzły artykuł na poziomie przedwojennego maturzysty. Artykuł wystarczy wysłać e-mailem na adres redakcji: skcgp małpa op.pl Tekst musi być oryginalny i podpisany co najmniej nickiem, lub adresem e-mail. Redakcja nie ingeruje w teksty, nie koryguje błędów ortograficznych, nie uznaje zaświadczeń o dysleksji ani dysortografii. Warunek publikacji jest jeden. Piszemy o konkretnych sprawach lokalnych. Inaczej mówiąc nie interesują nas dywagacje ogólnoludzkie, ogólnoświatowe, ani nawet krajowe.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Świąteczne dziadostwo - czyli konserwa na wigilijnym stole


1. „Paczki te mają wspomóc świąteczne stoły najbardziej potrzebujących wsparcia rodzin skierniewickich – tłumaczy Sylwester Kardialik, wicedyrektor MOPR – Wcześniej zbieraliśmy od naszych podopiecznych podania o przyznanie pomocy świątecznej, następnie pracownicy robili wywiad środowiskowy”

2. „MOPR zapewnił [...] 200 paczek po 150 zł każda. Zamówienie na artykuły spożywcze zostało złożone w jednej ze skierniewickich hurtowni”

3. „Podopieczni otrzymali [...] cukier, mąkę, herbatę, konserwy rybne i mięsne... [...]słodycze.”

4. „Z pomocy przedświątecznej mógł skorzystać każdy potrzebujący, spełniający kryteria”

5. „są też tacy podopieczni których trzeba kontrolować”

                Artykuł pt: „MOPR wsparł podopiecznych” autorstwa Romana Bednarka - ITS z 13.12.2013.r.

Kiedy urzędnicy, nie tylko z MOPR-u, za coś się wezmą, na pewno to spieprzą. Ci jednak potrafią zwulgaryzować nawet święta Bożego Narodzenia, tak przecież głęboko i zdawałoby się trwale w naszej tradycji nasycone duchowością, niepowtarzalnym smakiem i aromatem polskiej kuchni, wartościami rodzinnymi, a przede wszystkim prawdziwie ludzkim pięknem.
Dowiadujemy się o tym dzięki uprzejmości Romana Bednarka, który w ITS-ie z 13 grudnia, opublikował artykuł pod wiele mówiącym tytułem „MOPR wsparł podopiecznych”. Bohaterami artykułu są tajemniczy „podopieczni”, oraz niejaki Sylwester Kardialik, wicedyrektor skierniewickiego MOPR-u, który na jego łamach wdzięczy się  do opinii publicznej przechwałkami, jakąż to doskonałą receptę posiada na sparodiowanie samego świętego Mikołaja, KGB, a nawet urządzenie innym Bożego Narodzenia według tradycji, wyobrażeń i przyzwyczajeń własnych.



Szkoda, że jego recepta jest taka konserwatywna

A wygląda ona tak: bierze się pieniądze podatników (jakieś dwadzieścia... trzydzieści tysięcy)  i tuż przed rozpoczęciem dorocznego remanentu spada z nieba zaprzyjaźnionej hurtowni, gdzie wymienia się budżetową gotówkę na zagrychę złożoną z cukru, cukierków oraz puszek, w tym głównie mięsnych i rybnych. Wszystko doprawia się szczyptą mąki, herbatników i herbaty. Broń Boże jakiegokolwiek alkoholu na fakturze! Oczywiście pakiet w całości przeznaczony jest na świąteczne stoły „podopiecznych MOPR-u”. Nie wolno go ofiarować osobom trzecim jako prezentu, nikomu odsprzedać za prawdziwe pieniądze, ani wymienić na inne towary w lokalnym handlu wymiennym. Zwłaszcza za produkty z  zawartością alkoholu! Przestrzeganie tego zakazu będą wymuszać specjalnie przeszkoleni funkcjonariusze, a nawet wolontariusze w ramach przedświątecznych nadgodzin i biada temu kto go złamie. Będzie musiał wszystko zwrócić! Dodatkowo jego dane osobowe na zawsze zostaną napiętnowane w bazie danych MOPR-u i bazach danych pokrewnych instytucji, co będzie skutkować skreśleniem na zawsze z mikołajowej listy „podopiecznych MOPR-u”, uroczystym podrzuceniem pod wycieraczkę symbolicznej rózgi, a może nawet przymusowym skierowaniem do interwencyjnej aktywizacji zawodowej.

Właściwie co to są za jedni ci „podopieczni”?

Jak Oni mogą świętować Boże Narodzenie przy stołach zastawionych konserwami i to bez kropli alkoholu akcyzowanego? Jacyś bolszewicy, albo A-A? Szkoda, że z artykułu Romana Bednarka nie można się tego dowiedzieć wprost. Niestety trzeba o tym dedukować spomiędzy wierszy, a to jest bardzo męczące zadanie. Zwłaszcza dla umysłów niewprawionych.
Samo słowo „podopieczny” oznacza kogoś kto pozostaje w stosunku zależności względem opiekuna. W tym wypadku MOPR-u, czyli Sylwestra Kardialika i jego giermków. Artykuł dość precyzyjnie nam podpowiada, jak w zależność taką można wejść. Nieco mniejszą wagę przywiązuje do tego, jak z niej wyjść. Zapewne wychodzi się z niej jak z Unii Europejskiej? Żeby jednak w nią wejść, najpierw należy samodzielnie uznać się za potrzebującego paczki żywnościowej o przedłużonej trwałości, wartości 150 złotych. Wydaje się to warunkiem niezbędnym. W tym celu kandydat na podopiecznego musi osobiście złożyć  do MOPR-u pisemny wniosek o paczkę, wraz z wszystkimi wymaganymi zaświadczeniami i załącznikami. Na przykład z PUP, ZUS, KRUS, BLUS end SZLUS, oraz dodatkowo spełnić kryterium dochodowe: „na jednego członka rodziny nie może przypadać mu więcej niż 456 złotych.” Ja niżej podpisany uprzejmie zwracam się... itd.
Kandydat na podopiecznego MOPR-u musi umieć czytać i pisać. W innym razie zmuszony byłby zatrudnić biuro pisania podań, które skasowałoby za usługę 150 zł brutto, czyniąc z paczkowego przedsięwzięcia ekonomiczny absurd.  Z pewnością „podopieczny” nie może też być nałogowym alkoholikiem, zwłaszcza jeśli znajduje się w stanie permanentnego zamroczenia uniemożliwiającego pisanie podań i wydeptywania załączników po urzędach. A co najważniejsze kandydat na podopiecznego musi dobrowolnie poddać się wywiadowi środowiskowemu.

Wywiad Środowiskowy

Wywiad środowiskowy jest to rutynowe przedsięwzięcie wywiadowcze finansowane z pieniędzy podatników, polegające na inwigilacji bliższych i dalszych sąsiadów kandydata na podopiecznego MOPR-u. Inaczej mówiąc, jeżeli jakiś Twój sąsiad czytelniku uzna się za potrzebującego paczki żywnościowej o przedłużonej trwałości, wartości 150 złotych z okazji świąt – aczkolwiek niekoniecznie - i złoży w związku z tym stosowny wniosek w MOPR, wraz ze wszystkimi wymaganymi załącznikami, to oznacza to, że prędzej czy później, zwłaszcza w okresie przedświątecznym zapuka do Twoich drzwi wywiadowca z MOPR-u, który da Ci do wypełnienia ankietę na temat prowadzenia się Twojego sąsiada. Czy pije, stosuje świadomą antykoncepcje, żonę bije... itd. Podobno bez pukania też im się zdarza wejść i rozejrzeć... Następnie dane z Twojej ankiety przepisane zostaną do bazy danych MOPR-u, a tajne nagranie z waszego spotkania zostanie zakodowane w formacie MP3 i wykorzystane we właściwym czasie. Jeżeli odmówisz  wypełnienia takiej ankiety też trafisz do bazy danych MOPR-u. O czym będziesz miał okazję się przekonać, jak tylko uznasz się za kandydata na podopiecznego MOPR-u potrzebującego żywnościowej paczki świątecznej o przedłużonej trwałości wartości 150 złotych, albo jeszcze wcześniej.

Tak więc Wesołych Świąt i suto zastawionych stołów, życzymy wszystkim Skierniewiczanom, a zwłaszcza tym, którzy nie są jeszcze „podopiecznymi” MOPR.



Redakcja SKCGP

3 komentarze:

  1. Jestem podopieczną MOPR-u od dłuższego czasu. Ta instytucja powinna się nazywać zdecydowanie inaczej.Jest to ośrodek upadlania,poniżania,szykanowania ludzi!!! Najlepiej co umieją zrobić, to dobić potrzebujących albo przynajmniej tak im umilić życie,że się go odechciewa...Nikt nie pisze skarg,nikt z tym nic nie robi,bo jak się nie ma nic, to te ochłapy jakie rzucą,też dobre.To jest państwo w państwie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pochodze z innego regionu kraju - oboje z zona jestesmy przewlekli chorzy - zyjemy w tzw biedzie - nie mamy nawet wegla na zime - ale nie pojde sie upadlac by isc do GOPS po pomoc - tam czlowieka traktuja niczym patologie.Swieta spedzimy z zona wspolnie - zapewnie bardzo skromnie ale szczesliwie.ZDROWYCH POGODNYCH SWIAT ZYCZE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak mamy - serdecznie pozdrawiamy. Małgorzata, Czesław Gorzeńscy.

      Usuń