„Śledczy zabezpieczyli
ślady i przesłuchali świadków. Już w niedzielę (20.10) wspólna praca
kryminalnych i funkcjonariuszy dochodzeniowych doprowadziła do zatrzymania
drugiego podejrzewanego. Okazał się nim 16-letni mieszkaniec Skierniewic, który
był też poszukiwany celem doprowadzenia do placówki opiekuńczo wychowawczej w
województwie podkarpackim.”
„Włamywacz został
przewieziony do Policyjnej izby dziecka. Sprawą dalej zajmie się sąd dla
nieletnich”
„16-latek usiłował także
włamać się do jednego ze sklepów z sukniami ślubnymi”
Głos z 24.10.2013.r.
artykuł pt: „Seryjny włamywacz zatrzymany”autorstwa kogoś kto się podpisuje
„Mar”
Kiedy dziecko ucieka z domu rodziców, rodzice są źli,
patologiczni, godni potępienia w telewizyjnym serialu paranaturalistycznym i
napiętnowania na całe życie przed sąsiadami. Zabiera się im prawa
rodzicielskie, a dziecko umieszcza w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Kiedy
dziecko ucieka z państwowej placówki opiekuńczo-wychowawczej, ściga się je
listem gończym, tropi jak zwierzę „wspólnym
wysiłkiem kryminalnych i dochodzeniowych”, stawia przed sądy, a na koniec
kreuje w mediach nieomal na seryjnego mordercę. A potem wszyscy idą spać z
poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Nikt się nawet nie zastanawia nad tym,
co takiego zrobili pedagodzy z podkarpackiego poprawczaka szesnastolatkowi, że
zdecydował się na ucieczkę i kilkuset-kilometrowy surwiwal bez pieniędzy, bez
jedzenia, bez odpowiedniego odzienia, środków higieny, schronienia i bez
nadziei na lepsze życie u celu.
A może chłopak po prostu przeczytał akurat „Don Kichota”
autorstwa Cervantesa i ubzdurał sobie, że musi za wszelką cenę uratować, a
potem poślubić ukochaną Dulcyneę? W wieku szesnastu lat jeszcze zdarzają się
takie porywy romantyczne.
Autor podpisujący się „Mar” kończy swój artykuł informacją,
że sprawą dalej zajmie się sąd dla nieletnich. A wiadomo, że jak sąd się zajmie
to będzie „happyend”. Tyle, że ów „szesnastolatek” już prawdopodobnie stawał
przed sądem. Inaczej jak trafiłby do podkarpackich pedagogów? Co prawda miał
pewnie wówczas lat piętnaście, czternaście, albo jeszcze mniej, ale co kogo to
obchodzi? Nawet żurnalista „Mar” nie
uznał takiej informacji za istotną. A obchodzić powinno, zwłaszcza kogoś kto
uważa się za dziennikarza. Droga(gi) pani(e) „Mar” to co zaprezentował(a) pan(i) w artykule „Seryjny
włamywacz zatrzymany” po prostu budzi mój niesmak, a nawet lęk. Więcej szkody
dla społeczeństwa wyniknie z tego artykułu niż z (pożal się Boże!) „włamań”
niedojrzałego, głodnego, pozbawionego możliwości zarobkowania i z pewnością
zdesperowanego szesnastolatka, któremu łatka „seryjnego...” już się nie odklei
przez całe życie.
Wyczyn
godny komandosa
Przypadek tego dzieciaka przypomniała mi opowieści o
szkoleniu komandosów - tak zwanych czerwonych beretów. Jak wiadomo kandydaci do
tego elitarnego zawodu przechodzą bardzo surowe testy sprawdzające sprawność
fizyczną i predyspozycje psychiczne. Najtrudniejszym, rozstrzygającym sprawdzianem
jest umiejętność radzenie sobie na tak zwanych „tyłach wroga”, kiedy trzeba
liczyć wyłącznie na siebie, własną pomysłowość i wolę przetrwania. Podobno
symuluje się takie warunki zrzucając delikwenta bez broni, odzienia, pieniędzy
i kontaktów w jednym końcu kraju z rozkazem dotarcia niepostrzeżenie do punktu
w drugim końcu kraju. Żeby nie było mu za łatwo przez cały czas tropi go
jednostka sił specjalnych, której zadaniem jest schwytać niebezpiecznego
przestępcę lub szpiega. Wydaje mi się, że nasz szesnastolatek „rogata dusza”
zdał ten test celująco i powinien dostać szansę stania się jednostką pożyteczną
dla społeczeństwa. Jego wiek wskazuje na to, że jest to osoba nie w pełni
jeszcze ukształtowana i to kim się stanie gdy dorośnie tak naprawdę zależy wyłącznie
od ludzi jakich spotka na swej dalszej drodze. Jeżeli będą to ludzie
odpowiedzialni i wyrozumiali ma chłopak szansę. Parę lat temu jednostki,
przeznaczone dla takich właśnie młodocianych „kozaków” stworzył w Rosji
Władimir Putin. Myślę, że dobre wzorce trzeba kopiować nawet od niego. W innym
razie życie tego dzieciaka stanie się piekłem i żerowiskiem dla prasy brukowej
karmiącej gospodynie domowe sensacyjnymi opowiastkami o dzieciach-potworach
żyjących tylko po to żeby burzyć ich poczucie bezpieczeństwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz