Nazwisko Radnej Cyrańskiej kilkakrotnie przewinęło się w
moich felietonach. Od tej pory stała się ona jedną z ich najwierniejszych
czytelniczek i najodważniejszych komentatorek. Trzeba przyznać że pani Alicja
ma dość odwagi cywilnej by się nie bać głosić swoich poglądów pod własnym
nazwiskiem. Za co szczerze ją podziwiam i szanuję. Szkoda, że jej komentarze są
niezbyt przemyślane, a jej „sprostowania” niestety nie prostują niczego.
Nieścisłości zawsze prostowało się przestrzegając trzech zasad. Pisząc na
temat, podając fakty i logicznie wnioskując na ich podstawie. Gdyby radna
Cyrańska skupiła się ściśle nad tym co wyczytała w moim felietonie, pewnie
zauważyłaby, że nigdzie nie napisałem, iż ze skierniewicką emisją obligacji coś
jest nie tak akurat dlatego, że nie lubiana przez nią radna Violetta Felczak
otrzymała tylko 3 godziny na zapoznanie się z przemyśleniami prezydenta
Trębskiego, zamiast obiektywnych faktów. Kluczem do właściwego zrozumienia jest
tu sformułowanie: „nie tylko”. Nie tylko z obligacjami coś jest nie tak -
napisałem. Zasugerowałem, że podobnie jak z obligacjami, coś złego dzieje się
również ze standardami obiegu informacji w ratuszu. Może to przez słynne
gameboye prezydenta? (niedawno wspominałem o nich w felietonie pt:
„Skierniewickie Święto Krzaków 2013”)
Natomiast
dokładnie co jest nie tak ze skierniewicką „emisją obligacji” wykazałem w
dalszej części felietonu pt: „Jak ze skierniewickich dzieci zrobić niewolników”. I
zapewniam, że nie opierałem się na doświadczeniach zdobytych podczas zadłużania
się u lichwiarzy. Proszę więc darować sobie złośliwe sugestie w stylu: „Czy pisząc o czujących problem finansów miasta, miał Pan na myśli
siebie?” Problem spustoszenia jakie sieją w społeczeństwie
lichwiarskie parabanki znam ponieważ zdarzyło mi się pomagać kilku zaszczutym
przez te hieny rodzinom skierniewickim. Wyręczałem w ten sposób biurokratów z
Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, którzy oczywiście mają ciekawsze rozrywki
na głowie. Na przykład takie jak popularyzowanie anonimowego donosicielstwa w
społeczeństwie i podżeganie do sąsiedzkich konfliktów.
Dojdźmy do ładu z tą emisją.
Przede wszystkim należy powtórzyć, podkreślić i zapamiętać,
że to z czym mamy obecnie w skierniewickich finansach do czynienia nie jest
żadną emisją! I na tym dyskusję można by zakończyć. Słowo „obligacje” też jest
w tym szwindlu (marketingowo-księgowym) używane niezgodnie z
przeznaczeniem. Dowodzi to, że przygotowujący
„skierniewicką emisję obligacji” nie rozumieją słów, których używają, albo
używają ich w celu dezinformacji. Stawiam na dezinformację gdyż wielokrotnie
miałem okazję się przekonać że inteligencji i sprytu - zwłaszcza takiego
małpiego wyzutego z przyzwoitości - im nie brakuje. Jednym z przykładów może tu
być farsa z parkingiem przed cmentarzem.
Natomiast wierzę
radnej Cyrańskiej, kiedy twierdzi, że uważa, iż została przez prezydenta
poinformowana dobrze i zgodnie z prawdą. Jednocześnie bardzo mi jej żal,
albowiem wszystko co mówi i robi temu twierdzeniu zaprzecza. Być może łatwiej
byłoby przyjąć, że radna Cyrańska też uczestniczy w tym demagogicznym
przedsięwzięciu, mającym na celu wprowadzenie w błąd wyborców, ale przecież w
życiu by mi nie przyszło do głowy mówienie takich herezji o tak zacnej
kobiecie! Więc kiedy ona pisze (cytuję) „Straszy Pan, że długi
trzeba będzie spłacać, ale zapomina Pan dodać, że to dzięki nim mamy dobre
drogi, chodniki, ładne miasto.” to ufam, że rzeczywiście gorliwie
wierzy, iż bez zaciągania długów w ogóle nie byłoby możliwe budowanie w
Skierniewicach czegokolwiek, o drogach i chodnikach nawet nie wspominając... i
że Skierniewice są ładnym miastem. Cóż... Hmmm...
Prawie się
z nią zgadzam. Istnieją przecież dużo brzydsze miasta w Unii Europejskiej, a
nawet Polsce... Dużo bardziej obsrane psimi odchodami i pokiereszowane
bzdurnymi zapisami pseudoplanów urbanistycznych. Ale żeby zaraz „ładne”? Uważam
że rzeczywiście Skierniewice mają potencjał i mogłyby się „ładnym” miastem
stać, gdyby tylko...
Tyle że tego „gdyby” jest tyle, że można by napisać książkę.
O szczegółach informuję we wszystkich
felietonach więc nie ma sensu się powtarzać. Tutaj zaznaczę jedynie, że
słowo ładny oparte jest na rdzeniu „ład” - ład rozumiany jako kultura, porządek
(i to nie taki uzyskany za pomocą terroru), uporządkowanie, mądrość, logiczne
sensowne zorganizowanie, czystość, estetyka, piękno...
Co to jest marża?
Radna Cyrańska w jednym z akapitów swego komentarza wyjaśnia
mi (cytuję) „ten bank zostanie wyłoniony przez samorząd w
konkursie, przetargu, którego kryterium będzie najniższa marża (należy się
spodziewać 1% marży, a więc niskiej). Mówiono o tym na sesji.”. Wynika
z niego, że klient (bank X) kupując towar od sprzedającego (UMSkc) dobrowolnie
doliczy sobie ekstra jakąś marżę z tytułu tego zakupu. Napiwek dostaniemy?
Doprawdy niespotykanie hojny to będzie klient! Ale na miły Bóg dlaczego
sprzedający dąży do marży tej zmniejszenia? Czy nie jest to aby działanie na
szkodę firmy? Zdrowy rozsądek podpowiada, że im większa marża tym większy zysk
dla sprzedawcy. Czyli w tym przypadku dla nas - obywateli i wyborców!
Niestety - zdaje się, że z pojęciem „marża” też tu nastąpiło
celowe pomieszanie znaczeń, ale radna Cyrańska przecież nigdy nie pracowała w
sklepie, więc skąd ma o tym wiedzieć? Najprawdopodobniej pod słowem marża
przemyca się w tym szwindlu tak zwany „lichwiarski procent” - czyli odsetki
pobierane z góry od jeszcze nie wziętego kredytu. Haracz ściągany przed
naliczeniem właściwych odsetek od kapitału który jeszcze nawet nie miał okazji
popracować na rzecz kredytobiorcy, ale o tym to już na sesji nie mówiono.
W krajach islamskich za takie „marże” skraca się o głowę,
więc kiedy za kilkanaście lat islam opanuje już całą Europę w Skierniewicach
może zrobić się na prawdę gorąco.
Post scriptum
Kiedy postanowiłem odnieść
się do interesującego sposobu
prostowania rzekomych nieścisłości felietonu mojego autorstwa pt:”Jak ze skierniewickich dzieci zrobić
niewolników”, który radna Cyrańska
umieściła w jego komentarzach, powstał felieton pt: „Radnej Cyrańskiej gorące imisje o lichwie”. Podczas jego pisania
dałem się skusić zaproszeniu i zajrzałem w miejsce w którym ona zamieszcza
swoje felietony. Trafiłem tam na prawdziwą perełkę zatytułowaną: „Sześciolatki
do szkoły”. Na podstawie formy tej perełki trudno jest mi ocenić, czy pani
radna Cyrańska napisała go własnymi słowami, czy są to tylko mechaniczne cytaty
z bełkotu ministrowej edukacyjnej Krystyny Szumilas? Przyjąłem jednak, być może
błędnie, że skoro radna Cyrańska przyznaje się do autorstwa swojego felietonu i
jednocześnie świadomie rozmywa granice pomiędzy wypowiedziami własnymi a
ministeressy to raczej całkowicie się z nimi utożsamia. Aczkolwiek pogarda dla
rodziców jaka z tego felietonu przebija, ni jak mi nie pasuje do naszej pani
radnej kochanej skierniewickiej Alicji Cyrańskiej.
Felieton na temat
prześladowania sześciolatków i ich rodzin pod tytułem „Szumi las – czyli uczyła
Marcina Krystyna” ukarze się wkrótce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz