Skierniewicka Gazeta Podziemna nie uznaje tematów tabu, nie uczestniczy w towarzystwach wzajemnej adoracji, nie uznaje zobowiązań wobec żadnych koterii i lobby. SKCGP za cel stawia sobie pracę organiczną w interesie dobra wspólnego w skali lokalnej. Gazeta opiera się na uczciwości, bezinteresowności i dążeniu do prawdy siłami obywateli zwanych dziennikarzami społecznymi. Dziennikarzem takim może zostać każdy, kto potrafi napisać rzeczowy, zwięzły artykuł na poziomie przedwojennego maturzysty. Artykuł wystarczy wysłać e-mailem na adres redakcji: skcgp małpa op.pl Tekst musi być oryginalny i podpisany co najmniej nickiem, lub adresem e-mail. Redakcja nie ingeruje w teksty, nie koryguje błędów ortograficznych, nie uznaje zaświadczeń o dysleksji ani dysortografii. Warunek publikacji jest jeden. Piszemy o konkretnych sprawach lokalnych. Inaczej mówiąc nie interesują nas dywagacje ogólnoludzkie, ogólnoświatowe, ani nawet krajowe.

wtorek, 11 grudnia 2012

ITS o Rewitalizacji Parku - czyli PRZERÓB




„Na lokalnych forach wrze.”- czytamy w nr 47 ITS-u z 23 listopada 2012. I to jest prawda. No może „wrze” to przesada, ale fakt że temat przekrętu zwanego przetargiem na rewitalizację Skierniewickiego Parku został w internecie wywołany. Trzeba też przyznać, że w internecie padło więcej rzeczowych argumentów niż na ratuszowych spotkaniach profesjonalistów (inwestorów z  wykonawco-projektantami). To powinno dawać do myślenia. Skąd o tym wiem? No oczywiście z lokalnej prasy, która na tych spotkaniach była, siedziała i zakąszała, ale zamiast wykorzystać okazję, że banda ratuszowych cwaniaczków sama im się podkłada i rzucić bzdury przez nich opowiadane na pożarcie wygłodniałej opinii publicznej, to głupawą konwencję podchwyciła i dalej rozmydla robiąc idiotów z własnych czytelników. Po co to? Nie mam pojęcia. Chyba po to, żeby ludziska jeszcze bardziej narzekały, że ITS zszedł na psy i żeby jeszcze bardziej spadły jego nakłady?

Zadanie ITS-u
Podstawowym zadaniem i interesem każdej gazety jest dostarczanie czytelnikowi wiarygodnych, obiektywnych i użytecznych informacji. Jakie to banalne! Jeżeli czytelnik straci zaufanie co do którejś z wymienionych przesłanek, przestanie gazetę kupować, czytać i przeglądać zawarte w niej reklamy. To już mniej banalne. Ciężar utrzymania redakcji powinien wówczas przejąć ten, któremu owe kłamstwa służą. Niestety kimkolwiek by on nie był, nie będzie miał żadnego interesu w łożeniu na  niewiarygodną gazetę, nierzetelną i przez nikogo nie czytaną. Publikowanie kłamstw szybko wychodzi na jaw, zwłaszcza w prasie lokalnej, gdzie każda informacja jest łatwa do zweryfikowania bezpośrednio u źródła.
Badania związków między ludźmi (np. na NK i Facebooku) wykazały, że wystarczy łańcuch znajomych złożony z siedmiu ogniw byśmy dotarli do dowolnej osoby na świecie, nie wyłączając królowej Anglii, prezydenta USA, cara Rosji, czy herszta kartelu narkotykowego z Medelin. W środowisku liczącym 50 tys. mieszkańców, takim jak Skierniewice, owych ogniw nie potrzeba więcej niż trzy. Jednym słowem wniosek z tego taki, że żadnej redakcji, a zwłaszcza lokalnego tygodnika, nie opłaca się próbować robić durnia z własnych czytelników.
Jak to się dzieje, że opłaca się to panu Sławomirowi Burzyńskiemu z ITS-u? I to tak bardzo, że wymyślił sobie nawiedzonego Franka, który wraz z tępawą Niunią rzekomo nawołują na Facebooku do ratowania parku przed wyrębem. Otóż nie ma tam takich użytkowników! Jedynym, który wzywa na „fejsie” do dokładniejszego przyjrzenia się tzw „rewitalizacji” parku w Skc jest Skierniewicka Gazeta Podziemna. 

Co ITS pisze o swoich czytelnikach?
„Internauci przerzucają się coraz bardziej nieprawdopodobnymi informacjami na temat zaczynającej się rewitalizacji parku miejskiego. Większość opinii nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, ale dzikie fantazje o betonowaniu parku i niepohamowanym trzebieniu drzew zaniepokoiły nawet członków Instytutu Ogrodnictwa.” - koniec cytatu. Przekopałem się przez cały internet głębiej od pana Sławomira Burzyńskiego i nie znalazłem ani jednej wzmianki świadczącej, że ktokolwiek obawia się zabetonowania parku. Znalazłem natomiast kilka wcale nie takich dzikich wpisów dowodzących, że czytelnicy ITS-u obawiają się, że ktoś „wiadomokto” pod pretekstem rewitalizacji parku zamierza sporo tego „betonu” ukraść. O tym ITS milczy, gdyż pan S. Burzński akurat na te wzmianki nie trafił. Jaka szkoda.
Dobrze, że chociaż trafił na pana Sławomira Maja - sekretarza miasta, który wyznał mu w wielkiej konfidencji, że władze źle zrobiły nie publikując projektu rewitalizacji. Od początku mówiliśmy, że miasto zrobiło źle. Zgadzamy się z panem Majem, że publikacja projektu przecięłaby spekulacje na jego temat. Wszystko fajnie, więc dlaczego projekt wciąż jest tajny? Czyżby pan Łyżeń i Trębski byli odmiennego zdania niż pan Maj? Niestety odpowiedź jest znacznie prostsza. Oni wciąż nie mają żadnego projektu! Król jest nagi! Jak upublicznić coś, czego nie ma? Nie ukryją tego   żenujące listki figowe w postaci trzech fotek zamieszczonych w nr 49 ITS-u z 7 grudnia.
Na pierwszej widać schemat klasycznego monopteru, którego starożytni używali jako rodzaju (wiatki) baldachimu chroniącego cenne posągi z delikatnego marmuru przed słońcem i deszczem. Na scenę plenerowego teatrzyku się on nie nadaje, gdyż wianuszek  kolumn skutecznie utrudniałby oglądalność spektakli. Te same zastrzeżenia można odnieść do „słuchalności”  koncertów. Po co projektować orkiestrze koncertowanie zza szpaleru kolumn, nieprzezroczystych także dla muzyki, skoro można wybudować normalną scenę? Po co ją budować skoro już jest? Trzeba tylko trochę ją co? No? Zre... No zre... wi-ta-lizować. Projektanty starannie wyselekcjonowane do rewitalizacji parku jednak tak nienawidzą istniejącej tam muszli koncertowej, że muszą ją zniszczyć (zburzyć i udeptać) a potem dopiero zastąpić czymkolwiek. Powariowali? Nie. Po prostu chcą zarobić. A żeby zarobić muszą zrobić przerób. Przerób - to słowo klucz do zrozumienia większości skierniewickich inwestycji. Nie pomysł, nie dobro mieszkańców, nie profesjonalizm, nie sens i logika, ale właśnie:
P R Z E R Ó B.
Na drugim obrazku widzimy dość toporny, wręcz przedszkolny, schemat mostku wyglądający na szczytowe osiągnięcie (szczytowanie) rodzimej technologii ogrodzeniowej ze znanych i lubianych przez wszystkich, prefabrykatów betonowych. No ale na litość boską niech nam pan Burzyński tu nie ściemnia, że są to kopie mostków rodem z angielskiego królewskiego katalogu z 1886.r. i że mu te tajemnice - he, he - wyznała sama pani mgr inż. Anna Śniegucka-Pawłowska – naczelna architektka skierniewickiej rewitalizacji! Kto jak kto, ale ona z pewnością takie katalogi trzymała w dłoniach nie raz.
Na trzecim obrazku mamy konturowy schemat skopiowany podobno z ogrodzenia warszawskich łazienek. Też królewskich. Cóż – ładny. Proporcjonalny i najwyraźniej cholernie drogi. A skoro taki drogi to zapewne długo nie postoi. No, ale o to będziemy się martwić w przyszłej kadencji. Już na etacie złomiarza.

A projektu jak nie było tak nie ma
Właściwie to projekt już jest, tyle że na razie tylko na łamach Skierniewickiej Gazety Podziemnej. Może nie całkiem „projekt”, bardziej pomysł lub koncepcja, ale jest. Jakoś tak się złożyło, że powstał. Tak przy okazji, w trakcie krytyki posunięć oficjalnych władz. I jest. I niezbicie dowodzi, że nasza krytyka była konstruktywna. Zadaniem mądrych, gospodarnych władz, ceniących dobro wszystkich mieszkańców, jest sięgać do wszelkich dostępnych zasobów, wybierać to co najlepsze i wprowadzać do realizacji. Ku chwale wyborców. Bo jak zauważył pan wiceprezydent Łyżeń – odpowiedzialny za tę inwestycję: „Jeżeli nie zrobimy tego teraz, gdy mamy unijne pieniądze, to nie zrobimy tego nigdy”.
Naprawdę chodziło mu tylko o ten fajansiarski, buracko-ziemniaczany, cuchnący zapyziałą prowincją na milę PRZERÓB?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz