„Uraz psychiczny
doznany w dzieciństwie, odciska swe piętno na całym dorosłym życiu
pokrzywdzonej osoby”
„ Od dwóch lat staram
się uświadomić władzom konieczność zajęcia się pedofilią w sposób systemowy.
Nadaremno”
„Dlaczego władze
naszego miasta pozostają bierne wobec tego problemu? Hojną ręką przydzielają
pieniądze organizacjom pozarządowym na [...]zadania, których realizacji nie
można skontrolować a efektów często nie widać”
Alicja Cyrańska – radna skierniewicka
( art. pt: „pedofilia uwagi nie warta?” Głos z 20.06.2013)
„Do zdarzenia doszło 5
czerwca przy ul Sosnowej w Skierniewicach – informuje prokurator Krzysztof
Kopania”
Roman Bednarek art pt: „Poeta
podejrzany o gwałt na pięciolatku” - ITS nr 25 z 21.06.2013
Alicja Cyrańska jest radną nieskuteczną. Ci co poszli na nią
głosować, zmarnowali tylko czas. Od dwóch lat pani ta nie potrafi wymusić w
skierniewickim samorządzie złamanego grosza, nawet na tak atrakcyjne
przedsięwzięcie jak „Zły dotyk”. Sama się do tego przyznaje na łamach
ostatniego „Głosu”. „Zły dotyk” to program realizowany przez fundację „Dzieci
Niczyje” za pieniądze też niczyje. Żadnych innych zasług dla społeczeństwa ta
pani nie posiada. Chyba że ma, ale przez wrodzoną skromność i dobre
wychowanie się tym zbytnio nie chwali.
Zwłaszcza w prasie.
Gdyby chociaż wzięła się i przekopała przez protokoły z
ostatnich przetargów miejskich... Ale na tym to się trzeba znać. Nie wystarczy
mieć kwalifikacje.
Albo gdyby przeorała milionowe kosztorysy wymyślanych przez
prezydenta inwestycji bzdura-uzdrowiskowych. Gdyby na przykład znalazła
prawdziwe koszty projektu zbrojenia ściernisko-uzdrowiska na powojskowym
poligonie za koszarami. O! To by było coś! Wtedy na pewno prezydent wsparłby jej rojenia o „zajmowaniu się pedofilią w
sposób systemowy”. Choćby z samej ostrożności procesowej...
Może rzuciłby nawet parę groszy ekstra, na tropienie
dziecięcej pornografii w internecie i darmowe z nim łącze? Kto wie?
Co to jest sposób systemowy?
Różne znamy sposoby. Generalnie dzielą się one na skuteczne
i nieskuteczne. Nieskuteczne to wiadomo:
cała masa zamieszania, bicia piany, a efektów wcale. Tylko pretensji kupa,
żali, kosztów i smrodu. Te skuteczne z kolei dzielą się na systemowe i doraźne.
Doraźne to wiadomo, jak jest powódź sypie się piasek w worki, a jak susza to
się wodę leje, jak dziecko ma krew na szortach to się wsadza do ciupy samotnego
sąsiada płci męskiej i robi w prasie reklamę jego wierszy.
Przy okazji, z wypiekami ekshibicjonistycznego podniecenia
na twarzy, podając do publicznej wiadomości, dane osobowe ofiary, wystarczające do identyfikacji. I nawet
zdjęcie furtki wprost do jego ogródka. Dzięki czemu każdy tam trafi, nawet
gdyby nie chciał.
Tak powstaje uraz
psychiczny doznany w dzieciństwie
Jak tylko nasza pięcioletnia ofiara skończy lat siedem,
dowie się od kolegów ze szkolnej ławy, że jest ofiarą przemocy seksualnej,
ciotą, mazgajem, pedziem, cichodajką, albo z anglosaska „assholem” czyli wołową
dupą. I tak się właśnie rozpocznie jej
uraz psychiczny doznany w dzieciństwie, za który Zbigniew M. – lokalny poeta i
bajkopisarz - już siedzi w ciupie.
Więc teraz każdy może też trochę pociupciać bezkarnie na
jego rachunek. I wcale nie przypijam tym razem do radnej Cyrańskiej. Akurat mam
na myśli media, w tym szacowne redakcje „Głosu” i ITS-u, oraz całą armię natchnionych ciotek, a nawet prokuratora,
który wygłupił się podaniem do publicznej wiadomości adresu ofiary.
A może się nie dowie?
Jak się chłopak jakimś cudem nie dowie wszystkiego o sobie
od kolegów, to już z pewnością
uświadomią go tak zwani rzecznicy praw dziecka, nauczyciele, pedagodzy, kuratorzy, lub osoby
z organizacji pozarządowych działający prężnie na rzecz rodziny. Normalnie
pedofilia! (Z greckiego - dzieci
umiłowanie). Bo oni już wtedy, dzięki determinacji radnej Cyrańskiej się
wykształcą, nauczą stosowania odpowiednich procedur i rozpoznawania nawet pod
materacem, syndromu molestowanego dziecka. A wszystko dzięki dwudniowym
szkoleniom i warsztatom dwudziestogodzinnym z poczęstunkiem, wyszynkiem i
szwedzkim stołem.
Ale radnej Cyrańskiej zapewne nie o taką „systemowość”
chodzi. Domyślam się, że raczej walczy ona o trwałe pół etatu przy ratuszu, na
koszt podatnika, we własnym, zimą ogrzewanym, gabinecie z biurkiem, kozetką,
telefonem, dostępem do internetu i tabliczką eksperta od molestowania
seksualnego nieletnich na drzwiach.
Ależ jak pan śmiał!
Darujmy sobie to zakłamane oburzenie. Tę świętojebliwą
hipokryzję. Pasożytnicza pąkla pani Cyrańskiej, zatytułowana „Pedofilia uwagi nie warta?”,
podczepiona z iście piarowską zręcznością pod skandal w „Głosie” (nr 24 z 20.06.2013) zatytułowany:
„Sześćdziesięciolatek zgwałcił małego chłopca” właśnie to ma na celu. Kto ma
jeszcze wątpliwości, niech ponownie przestudiuje jej bełkotliwe wywody i
poszuka w nich sensu. W świetle elementarnych zasad logiki jest go tam
niewiele. Da się go streścić w trzech słowach:
Żądam forsy i władzy!
Oczywiście władzy do nachodzenia dzieci i rodziców,
najlepiej o każdej porze dnia i nocy, w ramach tak zwanej „prewencji” - czyli
szeroko pojętego zapobiegania ewentualnej przemocy i wykorzystywaniu
seksualnemu.
A forsa? Dużo forsy. No przecież za darmo nikt zdrowy na
umyśle nie będzie włóczył się po nocach, po chałupkach, czytał donosy i węszył,
węszył i spekulował zgodnie z odpowiednimi procedurami. Forsa na prewencję jest
tu oczywista i konieczna! Tylko dzięki niej można stawić czoła patologii,
pleniącej się w zastraszającym tempie; obejmując szkoleniami coraz liczniejsze
grupy społeczne: młodzież, rodziców, dzieci, starców (sześćdziesięcioletnich),
a nawet nauczycieli, pedagogów,
kuratorów i prokuratorów. Bez prewencji nikt nie dałby rady upiec sobie przy
tym zamieszaniu najmniejszego półgęska. A co dopiero całą gęś! Bo jakże można cokolwiek
upiec na ściganiu wyłącznie rzeczywistych przestępstw? Tych wyczerpujących
znamiona art. 200 kodeksu karnego. Zwłaszcza gdy takowe przydarzają się
Skierniewicom raz na 6 do 10 lat. Co w przypadku przeciętnego śledczego, który
po piętnastu latach służby, przechodzi na zasłużoną emeryturę, daje możliwość
zetknięcia się z problemem raz, góra dwa razy w całej karierze.
dzięki blogowi pani radnej dowiedziałam się o tej stronie. i dalej - dzięki temu pierwszy raz mogę podziękować pani Alicji Cyrańskiej. dziękuję autorowi za powyższy tekst :) nie czuję się już osamotniona w obserwacjach i wyciągniętych wnioskach odnośnie osoby pani radnej.
OdpowiedzUsuń"Autor, niczym Zeus Gromowładny posiada moc, by surowo oceniać, z wyżyn swego Olimpu" - mam takie poczucie, że pani radna trochę też o sobie pisze :)