Skierniewicka Gazeta Podziemna nie uznaje tematów tabu, nie uczestniczy w towarzystwach wzajemnej adoracji, nie uznaje zobowiązań wobec żadnych koterii i lobby. SKCGP za cel stawia sobie pracę organiczną w interesie dobra wspólnego w skali lokalnej. Gazeta opiera się na uczciwości, bezinteresowności i dążeniu do prawdy siłami obywateli zwanych dziennikarzami społecznymi. Dziennikarzem takim może zostać każdy, kto potrafi napisać rzeczowy, zwięzły artykuł na poziomie przedwojennego maturzysty. Artykuł wystarczy wysłać e-mailem na adres redakcji: skcgp małpa op.pl Tekst musi być oryginalny i podpisany co najmniej nickiem, lub adresem e-mail. Redakcja nie ingeruje w teksty, nie koryguje błędów ortograficznych, nie uznaje zaświadczeń o dysleksji ani dysortografii. Warunek publikacji jest jeden. Piszemy o konkretnych sprawach lokalnych. Inaczej mówiąc nie interesują nas dywagacje ogólnoludzkie, ogólnoświatowe, ani nawet krajowe.

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Park jeszcze prymasowski, czy już patiomkinowski?




1. „Pracujemy nad regulaminem korzystania z parku. Wiele kwestii jest wciąż do wyjaśnienia [...] Będzie to fantastycznie zorganizowany teren, który będziemy musieli się nauczyć szanować.”
2. „Radny Dariusz Chęcielewski mówi – Na ocenę całości projektu przyjdzie jeszcze czas, są tu jeszcze miejsca gdzie nie bardzo jest na co patrzeć [...] Czy uda się wszystko zrobić w terminie?”
3. „Radna Alicja Cyrańska [...] tłumaczy – Nie ma nic za darmo . Skoro jest piękny park, to trzeba również zatrudnić ludzi, którzy będą dbali o jego estetykę. Psy w parku? - Nie wolno spuszczać psów ze smyczy.”

Artykuł pt: „Walka z czasem” autorstwa anw - Głos z 8 maja 2014.r

1. „park będzie czynny do zmroku, do godziny 22 w okresie letnim, że będzie oświetlony i monitorowany. Czy będzie można jeździć rowerami? Na pewno po alejkach które są alejkami z kostki granitowej – tak. [...] będzie obowiązywał zakaz wprowadzania czworonogów do parku. Wszystko po to by park nie stał się ogólnomiejskim wychodkiem.”
2. „Nie wyobrażam sobie, by powtórzyć tę sytuację która jest chociażby na osiedlu Widok, gdzie ciągle słyszę narzekania że praktycznie matki z dziećmi nie mogą wychodzić z domów bo ... wiadomo dlaczego nie mogą wychodzić”

Artykuł pt: „Prezydent: nie chcę by park był ogólnomiejskim wychodkiem” autorstwa anw - Głos z 8 maja 2014.r



O szykowanych przez skierniewicki magistrat „happeningach” na obszarze „Prymasowskiego Parku” pisałem w moich felietonach wiele razy. Przed rokiem, a nawet przed laty dwoma, kiedy jeszcze można było wszystko zaplanować z głową.
Polecam czytelnikom teksty, na przykład pod tytułem: „Skierniewicki Park - wytyczne do projektowania” oraz „Skierniewicki Park - wytyczne do projektowania II”. Wspominałem tam o pomysłach możliwych do zrealizowania stosunkowo niewielkim kosztem i wysiłkiem. Nie ukrywam, że miałem cichą nadzieję, iż władza „uzna je za swoje”, jak uznała pomysły Skierniewickiego Klubu Mamy, albo teren parkingu przy cmentarzu na ulicy Kozietulskiego. Ostrzegałem przed niebezpieczeństwem zmarnowania niepowtarzalnych szans, jakie przy okazji tego przedsięwzięcia zaistniały dla miasta. Niestety wszystkie wówczas sygnalizowane przeze mnie obawy się spełniły. „System buduj i projektuj” podobno osobiście wynaleziony przez spółkę autorską Łyżeń-Trębski (nie było go przecież w podprowadzonym Klubowi Mamy programie) polegający na wdrożeniu do praktyki zasady „najpierw kleć potem myśl” przyniósł efekty łatwe do przewidzenia. Powstał wulgarny kicz bez żadnej potrzeby dewastujący kolejne elementy dawnego założenia. Nie jest on wart nawet kwot, które wydojono od podatnika na materiały. Zarówno podatnika miejscowego jak i tego europejskiego. Przerażające jest, że decydenci i lokalne autorytety kiczu tego nie zauważają. Nikt nie woła „Król jest nagi”. Milczą specjaliści z Instytutu Ogrodnictwa, głupa pali Konserwator Zabytków, a nawet lokalne środowiska tfurcze. Udają? Jeśli tak to znaczy, że w Skierniewicach ma miejsce jakaś piramidalna zmowa elity! Tylko po co? W imię czego? Dla kogo? Co to w ogóle za elita, której poczucie estetyki i dobrego smaku zatrzymało się gdzieś na etapie rysowania szlaczków?

Z parku prymasowskiego zrobiono patiomkinowską „instalację”



Dwadzieścia pięć lat po obaleniu komuny, na terenie Skierniewic szurum burum, znów mają miejsce rzeczy przypominające przysłowiowe „malowanie trawy w koszarach”. Wielu ludzi dobrze jeszcze pamięta zamieszania w jednostkach wojskowych powstające na wieść o inspekcjach stołecznej generalicji. Już nie wspominając o wizytacjach generalicji sojuszniczych... Pamiętają też zwyczajowe obsadzanie pegeerowskich obór, łapu capu krowami porywanymi z zagród okolicznych chłopów w wigilię najazdu partyjnych sekretarzy. Oczywiście każdorazowo w asyście milicji i ORMO. Co prawda dziś nie chodzi już o podbudowywanie ego Carycy Katarzyny II, czy tam jakiegoś innego despoty-idioty, plenerowymi instalacjami w stylu słynącego w całym świecie performera - Gubernatora Nowej Rosji, Grigorija Patiomkina - lecz o wprowadzenie w ekstazę lokalnego „elektoratu”. Przynajmniej na te kilka jesiennych dni poprzedzających głosowanie w wyborach samorządowych.

Czy performance się uda?


Wszystko wskazuje, że tak. Nauczona siermiężnym doświadczeniem i umęczona „codzienną mordęgą z problemami, które w innym ustroju nie występują” ludność miejscowa gotowa już jest zadowolić się jakimkolwiek ochłapem. Byleby choć trochę przypominał zielony listek sałaty na przednówku. Skierniewiczanie już tylko interesują się banałami (podsyconymi ostatnio przez ITS z 05.06.2014 w art. pt: „Park jeszcze ma szansę” autorstwa Sławomira Burzyńskiego) w stylu: czy aby magistraccy budowniczowie zdążą na czas; czy naprawdę ten szczypiorek będzie dostępny za darmo dla każdego mieszkańca - i ich dzieci, i psów; czy trawa rzeczywiście będzie tam zieleńsza i regularnie koszona przez ZUM, a nowo zaprojektowana nawierzchnia alejek czy wytrzyma obciążenie rowerem... No i czy będzie plac zabaw dla dzieci? Nie rozumieją, że to tylko od nich zależy czy będzie plac zabaw dla dzieci. Jeżeli mieszkańcy zechcą, żeby w parku był plac zabaw, to on będzie! Powstanie, bo tak naprawdę nie ma siły, która byłaby w stanie temu przeszkodzić.

17, 12, a może 7?


O tym, że inwestycja będzie kosztować 12 abstrakcyjnych milionów i dlaczego akurat 12 skoro na początku mówiło się nawet o siedemnastu, nikt sobie głowy nie zaprząta. Gdzie się podziało te tajemnicze 5 milionów różnicy? Zrezygnowano z wybudowania czegoś istotnego? Błędy rachunkowe poprawiono? Czy aby zaoszczędzone miliony wróciły do budżetu? Czy przypadkiem nie dałoby się jeszcze drugie pięć zaoszczędzić? Pewnie by się dało, tylko do tego potrzebny jest ekonomiczny rachunek, najlepiej oparty na rzetelnym kosztorysie powykonawczym.




Temat postaram się rozwinąć bardziej w felietonie pod tytułem: „Eksperyment myślowy”



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz