Skierniewicka Gazeta Podziemna nie uznaje tematów tabu, nie uczestniczy w towarzystwach wzajemnej adoracji, nie uznaje zobowiązań wobec żadnych koterii i lobby. SKCGP za cel stawia sobie pracę organiczną w interesie dobra wspólnego w skali lokalnej. Gazeta opiera się na uczciwości, bezinteresowności i dążeniu do prawdy siłami obywateli zwanych dziennikarzami społecznymi. Dziennikarzem takim może zostać każdy, kto potrafi napisać rzeczowy, zwięzły artykuł na poziomie przedwojennego maturzysty. Artykuł wystarczy wysłać e-mailem na adres redakcji: skcgp małpa op.pl Tekst musi być oryginalny i podpisany co najmniej nickiem, lub adresem e-mail. Redakcja nie ingeruje w teksty, nie koryguje błędów ortograficznych, nie uznaje zaświadczeń o dysleksji ani dysortografii. Warunek publikacji jest jeden. Piszemy o konkretnych sprawach lokalnych. Inaczej mówiąc nie interesują nas dywagacje ogólnoludzkie, ogólnoświatowe, ani nawet krajowe.

piątek, 9 maja 2014

Bezkarne hieny cmentarne?




1. „...umowę ma na pięćdziesiąt lat. Tyle że zarządca nekropolii miejskiej zgłosił się do kobiety po dwudziestu latach. Wystawił fakturę, musiała zapłacić bo sankcją [...] miała być likwidacja grobu”
2. „przedsiębiorstwo (ARS?) przymusiło rodziny zmarłych do wniesienia opłat, których wnosić nie musiały. Rzecz w 450 zł od jednego grobu... ”
3. „Prezes Marian Sarniak o sytuacji mówi „pomyłka” tłumaczy, że jeśli ktoś przychodzi zapłacić, ten uznaje że klient wie co robi, zatem on jako zarządzający przedsiębiorstwem komunalnym pieniądze bierze. [...]nierzadko ma problem z dotarciem do dokumentów...”
4. „Mogło się zdarzyć, że nie zapytałem się, albo ona nie powiedziała za co przyszła płacić [...] Jeżeli jednak tak sytuacja nastąpiła a osoba się do mne zwróciła, pieniądze na pewno oddałem – zapewnia Sarniak.”
5. „Jeżeli ktoś ma opłacone na pięćdziesiąt lat to jest kontynuacja władzy i zobowiązań [...] mówił podczas spotkania z mieszkańcami prezydent”
6. „Do dziś wielka czarna tablica prze wejściem na cmentarz [...] jest wyrzutem sumienia. Płać, bo grób zostanie zlikwidowany”

Artykuł pt: „Rachunek od zarządcy cmentarza” autorstwa anw - Głos z 17 kwietnia 2014.r

Po przeczytaniu artykułu pt. „Rachunek od zarządcy cmentarza” w Głosie z 17.04.2014.r. zamurowało mnie. To nie może być prawdą, żeby taki brak szacunku dla zmarłych był możliwy w Polsce... w Skierniewicach, na komunalnym cmentarzu. Żeby Polak już nawet po śmierci nie miał odrobiny spokoju, chociaż półwiecznego uczciwie zapłaconego odpoczywania? Do tego dochodzi rabunek pozostających jeszcze przy życiu krewnych. Na masową skalę! Na prymitywny numer „z czarną tablicą”. W biały dzień, z wołającą o pomstę do nieba bezczelnością. Zdumiewające! I to w przeddzień wyborów do Europarlamentu! A wkrótce i samorządowych...




Albo, alboo...

Spodziewałem się więc, że w Skierniewicach wybuchnie afera. Nie wiem... że jeżeli ludzie nie zawloką zbójów prosto do prokuratora, na taczkach ich mu nie podadzą, to może chociaż w następnym numerze Głosu redakcja opublikuje obszerne sprostowania i wyjaśnienia autorstwa czcigodnych panów Leszka Trębskiego i Mariana Sarniaka. Na przykład żądające przeprosin i dowodzące, że ich dobre imię zostało zbezczeszczone publicznie bezpodstawnymi pomówieniami. A autorka inkryminowanych insynuacji, pani Anna Wójcik-Brzezińska oczywiście będzie aresztowana. A tu nic – cisza, żadne sprostowania do redakcji nie spłynęły. W następnych numerach znów jak nie „O Parku” to „O Uzdrowisku”. A Anna Wójcik-Brzezińska chodzi sobie jak gdyby nigdy nic na wolności i pewnie zbiera informacje do dalszego ciągu tej krew mrożącej w żyłach historii. Tylko, że od tej pory szerzą się po mieście pogłoski o grasujących bezkarnie hienach cmentarnych na „skierniewickim komunalnym” i nie tylko... Wielce szkodliwe pogłoski zwłaszcza dla szykującego się na następną kadencję Leszka Trębskiego. Karmią się tymi plotami i straszą na wzajem już nie tylko emeryci na rytualnych spacerkach z pieskiem, ale nawet małe dzieci w piaskownicach.

A więc to wszystko prawda?

Zaraz prawda... Chcącemu nie dzieje się przecież krzywda. Skoro dorośli, na umyśle zdrowi Skierniewiczanie przychodzą i chcą dobrowolnie oddać swoje pieniążki spółce ARS, czy tam bezpośrednio panu Sarniakowi, to przecież nie wypada ich nie przyjąć. Nawet jeśli nie wiadomo za co to i po co, bo jest burdel w papierach. Zresztą takie praktyki są normalne we wszystkich skierniewickich komunalkach. Jak to się mówi: „Biznes is biznes”. Jeśli potem któryś darczyńca na przykład się rozmyślił i zażądał zwrotu 450 złotych, czy tam ile zapłacił, jeżeli zapłacił, to oczywiście pan Sarniak na pewno nie robił problemów, na pewno pieniądze już dawno oddał co do grosika. No chyba, że darczyńca też ma burdel w papierach, czyli nie ma rachunku, ani nawet paragonu, albo nie daj Boże, zgubił umowę zawartą przed 1996 rokiem. A więc w starych dobrych czasach kiedy to jeszcze wszystkie umowy gwarantowały nieboszczykom 50 lat spokoju.
Burdel to on ma na pewno, i sklerozę... - bo inaczej przecież by nie przychodził i tak gorliwie tych marnych groszy nie płacił.

Burdel is biznes a nie wieczne odpoczywanie


Wszystkim się wydaje, że jak już ktoś dorobi się burdelu to pieniążki same mu się będą pchać do kieszeni, ale to nie prawda jest - jak widać na przykładzie pani Bożeny, bohaterki artykułu Anny Wójcik-Brzezińskiej. W burdelu też trzeba się napracować żeby zarobić na przysłowiowy kieliszeczek chleba ze śledzikiem. Jedna groźna tablica przy wejściu do cmentarza, choćby najczarniejsza, sprawy przecież nie załatwi. Trzeba mieć jeszcze władzę żeby treść tablicy uwiarygodnić, albo przynajmniej władzy tej ciche poparcie. Zresztą treści czarnej tablicy nie należy brać aż tak dosłownie. Pan Sarniak też przecież jest człowiekiem i nigdy by ot tak sobie z grobu nikogo nie wykopał. Na śmietnik nie wyrzucił... Zwłaszcza jeśli nieboszczyk ma wszystko jak należy opłacone i zaklepane. Zwłaszcza przed 1996 rokiem na lat 50.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz