A przecież to rzecznik ma się wstydzić!
Po to właśnie się zatrudnia rzeczników, za ciężkie pieniądze podatników, żeby swoimi mniej lub bardziej inteligentnymi i fachowymi fikołkami chronili prezydenta i całą miernotę urzędu przed podawaniem do publicznej wiadomości różnych głupot. Prawdziwych i też tych nieprawdziwych - na przykład takich jak: „pewne standardy ustalone”. Z grubsza biorąc rzekome te „standardy” polegać mają na odpowiadaniu na wszystkie pytania: „pomidor” - i to wyłącznie drogą mailową. Słyszał kto głupsze głupoty? Mniejsza o pomidory... Ale czy widział kto kiedy, żeby dorosły, jak koń zdrowy i jurny mężczyzna wolał mailować zamiast rozmawiać twarzą w twarz? Zwłaszcza z młodą i piękną kobietą. Do tego reprezentantką i pupilką kilku tysięcy czytelników - a już za chwilę nawet wyborców! Szkoda gadać – to na pewno fatalne nieporozumienie jest, albo przejęzyczenie, które się wyjaśni jak tylko pan Kopczewski wróci z urlopu. W końcu o koło młyńskie chodziło w naszym uzdrowisku! Sprawa jest ważna, inaczej przecież pani Ania Wójcik Brzezińska nie zgłaszałaby się do magistratu jako redaktorka Głosu, tylko przyszła prywatnie. Dobrze przynajmniej, że przy tej okazji prezydentowi nie przyszła chętka aby kliknąć sobie lajka na fujzboku! Drogą gmailową oczywiście. Albo na przykład, żeby bez pośrednictwa Arkadiusza Kopczewskiego wykopać się „kopsami” na wykop kropka pl.
Teraz będzie trochę o ideałach
Oczywiście najlepiej by było jakby każdy urzędnik zatrudniony w skierniewickim magistracie miał nie tylko dyplom, ale też i odpowiednią wiedzę, kulturę osobistą, oraz iloraz inteligencji powyżej 120 - dzięki czemu mógłby samodzielnie radzić sobie w kontaktach z przedstawicielami mediów, zwłaszcza tymi troszczącymi się o przyzwoite doinformowanie swoich czytelników. Nie najgorzej byłoby gdyby chociaż naczelnicy licznych wydziałów umieli natychmiast (w czasie rzeczywistym czyli) ripostować podchwytliwe zaczepki takich pismaków. Gdyby potrafili dowcipnie spławiać wszelkie próby uzyskania, wyłudzenia, wydobycia (jak zwał tak zwał) informacji poza „ustalonymi standardami”. Zwłaszcza prawdziwej. Prawda jest przecież zbyt niebezpieczna, trzeba przed nią chronić ludzi. Prawda może nawet zabić.
Niestety w życiu trzeba grać tym co się ma. Jak się nie ma co się lubi... Stąd właśnie wynika potrzeba zatrudniania fachowych rzeczników prasowych. Ale co zrobić kiedy taki rzecznik zamiast stawać dzielnie na pierwszej lini frontu walki, albo nawet przed tą linią jak dawni rycerze harcownicy, woli dekować się za pomocą druczka L4, albo urlopu? No kurna nic nie można zrobić!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz