„Zebrany materiał dowodowy nie
wykazał by przyczyną zgonu kobiety były zaniedbania ze strony szpitala.
Pacjentka cały czas znajdowała się pod opieką lekarską”
Lidia
Zarzycka - Rzepka – prokurator rejonowy w Skierniewicach (ITS nr 19 z
10.05.2013)
Przyczyną śmierci obywatelki, która zmarła na początku marca
w skierniewickim szpitalu było złamanie ręki. Jest to fakt powszechnie znany i
nie wzbudzający niczyich wątpliwości, mający
swoje odzwierciedlenie w materiale dowodowym zebranym przez panią Lidię
Zarzycką-Rzepkę – prokuratora
rejonowego; jak i nawet w materiale dowodowym przez nią nie zebranym.
Ewentualne zaniedbania ze strony skierniewickiego szpitala,
gdyby nawet takowe się zdarzały, nie mogły mieć wpływu na śmierć tej osoby,
ponieważ gdy łamała sobie rękę, nie była jeszcze pacjentką szpitala, a jak już nią została, to
wszystko odbyło się zgodnie z obowiązującymi ustawami i przepisami
szczegółowymi właściwymi dla systemu, dokładnie według zatwierdzonych procedur,
rozporządzeń i instrukcji. Pacjentka przez cały czas, bez żadnych przerw,
znajdowała się pod nadzorem uprawnionego lekarza, a szpital dokładał wszelkich
starań, żeby szczegółowo wypełnić wymagania wszystkich przepisów. Szpital robił
znacznie więcej, czego dowodzi choćby ściągnięcie specjalnie dla niej karetki
aż z Łodzi (ponad 70
kilometrów!) w celu przewiezienia jej na Odział
Intensywnej Opieki Medycznej, gdzie miała wybrać się z wizytą.
Każdy sobie jest kowalem
własnego losu
Jak na ironię skierniewicki OIOM, o którym mowa, znajduje
się zaledwie kilkadziesiąt metrów od Oddziału Ortopedycznego, na którym
pacjentka przebywała. Dosłownie po przeciwnej stronie wewnątrzszpitalnej
uliczki. Zamiast więc po prostu urządzić sobie dwuminutowy spacerek na świeżym
powietrzu (w końcu nie złamała nogi tylko rękę), zamówić taksówkę, rikszę lub
lektykę, staruszka wolała czekać 1,5 godziny w dusznym korytarzu Oddziału
Ortopedycznego na przyjazd karetki aż z Łodzi. Jedyną winą lekarza
zapewniającego jej stałą nieprzerwaną opiekę medyczną w tym czasie, było co
najwyżej to, że nie wpadł na pomysł, żeby taki spacerek dyskretnie jej zalecić,
albo chociaż zasugerować. No ale wówczas lekarz nadzorujący ten przypadek mógłby
zostać posądzony o przekroczenie obowiązujących procedur medycznych, a nawet
złamanie przepisów szczegółowych i wewnątrzszpitalnych instrukcji, co z
pewnością znalazłoby odzwierciedlenie w materiale dowodowym zebranym przez
panią prokurator Rzepkę i mielibyśmy drugiego kozła ofiarnego. Zaraz po pani
Grażynie Krulik. Ponieważ nic takiego nie nastąpiło, oczywistym jest, że
prokurator nie miał podstaw do dopatrzenia się związku pomiędzy zaniedbaniami
szpitala, jakiekolwiek by one nie były, a śmiercią pacjentki.
Kto o czym wiedział od
początku ?
Pani była dyrektor szpitala Grażyna Krulik jak i pan Dariusz
Diks pełniący tylko jej obowiązki, od początku wiedzieli, że prokuratura umorzy
śledztwo. Skąd wiedzieli, nie powiedzieli Agnieszce Kubik - dziennikarce ITS-u
(art. pt: „Szpital bez winy” ITS nr 19 z 10.05.2013), a ona zapewne nie śmiała
naciskać na tak znamienite persony. Jedno jest pewne: nie dowiedzieli się tego
od pani prokurator Lidii Zarzyckiej-Rzepki, bo przecież w tym czasie była
zajęta zbieraniem materiału dowodowego. No chyba, żeby miała zdolność
jasnowidzenia? No ale gdyby takie zdolności posiadała zostałaby wróżką. Nie
potrzebowałaby wtedy jako budżetowy pracownik kiepsko opłacanej
prokuratury, łamać sobie głowy nad tym,
co wykazuje zebrany materiał dowodowy, a czego nie? Czy dalej zbierać, czy całe
to zbieractwo już umorzyć? Zamiast owego nudziarstwa wygrywałaby spokojnie
miliony w Totalizatorze Sportowym, albo na wyścigach konnych.
Być może przeciek nastąpił w „Resorcie Zdrowia” (co to jest
resort zdrowia?) o czym świadczy wypowiedź pani Krulik (na str. 2 ITS nr 19):
„Wiem o tym z nieoficjalnych źródeł, bo minister do tej pory nie przesłał
wniosków pokontrolnych”. Czy ten tajemniczy „Resort Zdrowia” to po prostu
minister?
Wnioski pokontrolne
Tak więc drogi czytelniku, mieszkańcu Skierniewic, jeżeli
zamierzasz złamać rękę i życzysz sobie by z tej przyczyny winę za twoją śmierć
ponosił szpital, to musisz dokonać złamania na jego terenie, ale poza troskliwą
opieką uprawnionego lekarza. Oczywiście póki co, możesz wybrać sobie do swoich
celów dowolną placówkę finansowaną z NFZ, oprócz szpitali MSW. Te jak wiadomo
są zastrzeżone dla Rządu i ministerialnych urzędników, urzędników wyższego
szczebla NFZ, ZUS, KRUS, sędziów, prokuratorów itp.
Niestety już wkrótce swój zamiar będziesz mógł zrealizować
tylko na terenie Szpitala Skierniewickiego, ponieważ „Zarządzający służbą
zdrowia w mniejszych ośrodkach w Łódzkiem z nadzieją czekają wprowadzenia [...] zakazu
konkurencji.” (głos z 9 maja 2013 art. pt: „Szpital w Gorączce”) Gorąco polecam
ten artykuł szanownym czytelnikom. Można się z niego dowiedzieć czym jeszcze
oprócz „z nadzieją czekania wprowadzenia” zajmują się na co dzień „zarządzający
służbą zdrowia w mniejszych ośrodkach” tacy jak pani Grażyna Krulik i Dariusz
Diks.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz