„Docelowo trasę Warszawa
Łódź pociągi mają pokonywać w 70 minut” -
artykuł pt: „Kolej na głowie, prezes ćwierka” autorstwa anw Głos z 19-26
grudnia 2013.r
Czas przejazdu pociągów z Warszawy do Łodzi, z czterech
godzin w porywach, wkrótce znów spadnie do poziomu osiąganego już przed ponad
stu laty - czyli do nieomal godziny. Oznacza to, że ze skierniewickiego dworca
PKP do centrów obu tych suburbiów będzie można dotrzeć w niespełna trzydzieści minut
– a więc szybciej i do tego wygodniej niż z większości ich rodzimych dzielnic
mieszkaniowych, a to dzięki korzystnemu położeniu naszego miasta mniej więcej w
połowie wspomnianej trasy. Biorąc pod uwagę możliwości dostępnej obecnie
technologii czas ten mógłby bez żadnych problemów wynieść piętnaście minut w
każdą stroną, ale dla naszych rozważań wystarczy założyć powrót do wyników
osiąganych przed stu laty przez legendarną ciuchcię warszawsko-wiedeńską.
Konkurencyjność ta sprawia, że spora liczba Warszawiaków i Łodzian interesuje się osiedleniem w centrum
Skierniewic. Interesowałoby się ich jeszcze więcej gdyby otrzymali niezbędne
informacje. Dzieje się tak dlatego, że ludzie zawsze poszukują nowych szans na
poprawę jakości życia swoich rodzin. Korzyść z przesiedlenia do Skierniewic
będzie jednak możliwa tylko wówczas, jeżeli jej koszty nie przekroczą ceny 20
dodatkowych minut maksymalnie - potrzebnych na dotarcie z domu do
skierniewickiego dworca!
Dla własnego dobra więc władze Skierniewic muszą wyjść
temu trendowi naprzeciw, prowadząc bardziej odpowiedzialną politykę. Trzeba
zwiększyć podaż mieszkań spełniających ten 20-to minutowy warunek. Można go
osiągnąć bezinwestycyjnie - uchwalając właściwe plany zagospodarowania przestrzennego.
Oczywiście z zachowaniem transparentności procedur i kontrolą przez opinię
publiczną. Jak uczy przykład „uzdrowiska”, „rewitalizacji parku”, „miejskiego
targowiska”, etc... jedynie wówczas da się uzyskać rozwiązania
wielowartościowe, sprzyjające wszechstronnemu zaspokojeniu rzeczywistych
potrzeb mieszkańców. Wszystkich, a nie tylko należących do kilku
biurokratycznych koterii, które zawłaszczyły miasto i zachłannie pasożytują na
jego tkance i zasobach.
Izochrona – czyli
granice skierniewickiego Manhattanu
Zacząć zaś powinno się od narysowania na mapie Skierniewic
tak zwanej „DWUDZIESTOMINUTOWEJ IZOCHRONY”. Dobrą okazją ku temu stwarzają
prowadzone właśnie przez urzędoły z magistratu, rozpaczliwe poszukiwania
jakiegokolwiek pomysłu na Skierniewice w ramach tzw: „Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego”. Wyżej wspomniana „DWUDZIESTOMINUTOWA IZOCHRONA” to linia
łącząca punkty oddalone od skierniewickiego dworca PKP o 20 minut drogi
dowolnym, realnie dostępnym sposobem przemieszczania się. W praktyce dotyczy to
komunikacji pieszej, rowerowej - i w ograniczonym zakresie - zmotoryzowanej. Z
dojeżdżaniem do PKP własnym autem niestety będzie coraz gorzej, zwłaszcza dla
tych, którzy na czas pobytu w Warszawie (czy Łodzi) muszą pozostawiać pojazd w
pobliżu dworca. Skierniewicki węzeł kolejowy bowiem nie ma i bez nowych,
wielkich inwestycji mieć nie będzie wystarczającej liczby miejsc parkingowych.
Zwłaszcza po zmarnowaniu szansy wybudowania parkingów podziemnych pod
powierzchnią placu Dworcowego w ramach środków na niedawno zakończoną i szeroko
rozreklamowaną w mediach, jego tzw. „rewitalizację”.
MZK też odpada
Ponieważ czas dojazdu autobusem komunikacji miejskiej z
dowolnego punktu miasta do dworca PKP od lat jest niewiele krótszy od czasu
przemarszu do tego celu piechotą, w naszych rozważaniach nie ma sensu brać tej
możliwości pod uwagę. Odczuwalna poprawa jakości komunikacji zbiorowej
wymagałaby bowiem wdrożenia mocno niekonwencjonalnych rozwiązań ( w tym
infrastrukturalnych) i osiągnięcia stopnia organizacji niedostępnego dla
lokalnej mentalności, zwłaszcza że wówczas koszt przebudowy infrastruktury
komunikacyjnej wielokrotnie przekroczyłby koszt „autostrady rowerowej”, której
pomysł SKCGP
opublikowała kilka
tygodni temu. (Znajdziesz go pod tym linkiem:
Skierniewice miasto bez kręgoslupa lub
Na Blogerze.
Jak ożywić budownictwo i
koniunkturę na rynku nieruchomości?
Liczba Skierniewiczan dojeżdżających do pracy w Warszawie
i Łodzi będzie rosła aż popyt na mieszkania w obrębie skierniewickiej 20-sto minutowej
izochrony, doprowadzi do wyrównania cen w odniesieniu do lokali warszawskich o
podobnych parametrach. Obecnie są one dwukrotnie droższe. Pociągnie to za sobą
wzrost wartości gruntów w granicach centrum Skierniewic („Manhattan”). Obecnie
zwyżkę tę hamują zjamniczające zabudowę zapisy w prawie miejscowym, czyli w
Planach Zagospodarowania Przestrzennego. Jeżeli z prawa miejscowego wykreśli
się bzdury ograniczające wysokość i intensywność zabudowy - przynajmniej w
obrębie strefy zakreślonej 20-to minutową izochroną - doprowadzi to w sposób
bezinwestycyjny do ożywienia koniunktury na skierniewickim rynku nieruchomości
i budownictwa mieszkaniowego. A więc do wzrostu zamożności miasta. Nawet
wówczas gdyby w całym kraju nadal panował kryzys. Kusząca sprawa nieprawdaż? Aż
dziw bierze, że władze Skierniewic wciąż nie ogarniają tak prostych możliwości
wzrostu, zajęte raczej poszukiwaniem ekonomicznego „ŚWIĘTEGO GRALA” gdzieś w
ścierniskach i popoligonowych peryferiach pobliskiego Makowa.
Jak już trwonimy forsę
na sondaże
W związku z powyższym postuluję aby w plebiscycie
zafundowanym ostatnio na koszt podatnika przez prezydenta Trębskiego,
dotyczącym celowości rozbudowy pasażu handlowego „DEKADA” dodano chociaż jedno
sensowne pytanie. Na przykład takie: Ile
czasu brutto zajmuje dotarcie z twojego miejsca zamieszkania do dworca PKP?
- a) piechotą, b) rowerem, c) własnym samochodem, d) autobusem MZK, e)
taksówką. Takie pytanie w cudowny nieomal sposób może sprawić, że pieniądze
przeznaczone na plebiscyt nie zmarnują się, a nawet przynieść mogą krociowe
zyski. Po naniesieniu tak sprytnie uzyskanych danych na plan miasta będziemy
przecież w stanie wykreślić aż 5 „DWUDZIESTOMINUTOWYCH IZOCHRON” - dla
każdego środka lokomocji osobno. Wykresy
owe z pewnością staną się bezcenną wskazówką w poszukiwaniach sensownego
ekonomicznie pomysłu na miasto Skierniewice. Przede wszystkim jednak pomogą
wyeliminować wiele pomysłów z pozoru tylko sensownych.
Skierniewice - miasto bez
kręgosłupa
„Docelowo trasę Warszawa
Łódź pociągi mają pokonywać w 70 minut” -
artykuł pt: „Kolej na głowie, prezes ćwierka” autorstwa anw Głos z 19-26
grudnia 2013.r
Czas przejazdu pociągów z Warszawy do Łodzi już wkrótce
spadnie do około godziny. Oznacza to, że ze skierniewickiego dworca PKP do
centrów obu tych suburbiów będzie można dotrzeć w niespełna trzydzieści minut –
a więc szybciej i do tego wygodniej niż z większości ich rodzimych dzielnic
mieszkaniowych, a to dzięki korzystnemu położeniu naszego miasta mniej więcej w
połowie wspomnianej trasy. Konkurencyjność ta sprawia, że spora liczba
Warszawiaków i Łodzian już interesuje się osiedleniem w centrum Skierniewic.
Dzieje się tak dlatego, że dostrzega w tym szansę poprawy jakości życia swoich
rodzin. Poprawa taka jednak będzie możliwa tylko wówczas jeżeli koszty
wynikające z przesiedlenia, nie przekroczą ceny 20 dodatkowych minut
potrzebnych na dotarcie do skierniewickiego dworca!
Dla własnego dobra więc władze Skierniewic muszą wyjść
temu trendowi naprzeciw bardziej odpowiedzialną polityką, stawiającą sobie za
cel nadrzędny powstrzymanie spadku liczby mieszkańców. Trzeba zwiększyć podaż
mieszkań. Można to osiągnąć bezinwestycyjnie - uchwalając nowe plany
zagospodarowania przestrzennego z zachowaniem transparentności procedur i
udziałem opinii publicznej. Tylko wówczas uzyska się rozwiązania
wielowartościowe, sprzyjające wszechstronnemu zaspokojeniu rzeczywistych
potrzeb mieszkańców.
Zacząć zaś powinni od narysowania na Planie
Zagospodarowania Przestrzennego Skierniewic tak zwanej dwudziestominutowej
IZOCHRONY. Dobrą okazją ku temu stwarzają prowadzone właśnie „prace” nad tzw: „Studium Uwarunkowań i Kierunków
Zagospodarowania Przestrzennego”. Wracając jednak do naszych rozważań: wyżej
wspomniana dwudziestominutowa izochrona to linia łącząca punkty oddalone od
skierniewickiego dworca PKP o 20 minut drogi dowolnym, realnie dostępnym
sposobem przemieszczania się. W praktyce dotyczy to komunikacji pieszej,
rowerowej - i w ograniczonym zakresie - zmotoryzowanej. Z codziennym
dojeżdżaniem do PKP własnym autem będzie gorzej, zwłaszcza dla tych którzy na
czas pobytu w Warszawie muszą pozostawiać auto w pobliżu dworca. Skierniewicki
węzeł kolejowy bowiem nie ma i bez wielkich inwestycji mieć nie będzie
wystarczającej liczby miejsc parkingowych. Zwłaszcza od czasu zmarnowaniu
szansy wybudowania parkingów podziemnych pod powierzchnią placu Dworcowego w
ramach niedawno zakończonej jego rewitalizacji. Ponieważ czas dojazdu autobusem
z dowolnego punktu miasta do dworca PKP jest obecnie niewiele krótszy niż czas
przejścia tej samej drogi piechotą, w naszych rozważaniach nie ma sensu w ogóle
brać tej możliwości pod uwagę. Odczuwalna zmiana tego stanu rzeczy wymagałby
wdrożenia niekonwencjonalnych rozwiązań infrastrukturalnych i osiągnięcia
stopnia organizacji nieosiągalnego przy lokalnej mentalności, zwłaszcza że
koszt takiej przebudowy wielokrotnie
przekroczyłby koszt „autostrady rowerowej”, której pomysł SKCGP opublikowała kilka tygodni temu pod
tytułem „Kręgosłup Skierniewic”.
Koniunktura na
nieruchomości
Liczba Skierniewiczan dojeżdżających do pracy w Warszawie
i Łodzi będzie rosła aż popyt na mieszkania w obrębie skierniewickiej 20-sto
minutowej izochrony, doprowadzi do wyrównania cen w porównaniu do lokali
warszawskich o podobnych parametrach. Obecnie są one dwukrotnie droższe.
Nastąpi też wzrost wartości gruntów w granicach centrum Skierniewic. Zwłaszcza
jeżeli z prawa miejscowego wykreśli się nieżyciowe zapisy ograniczające
wysokość i intensywność zabudowy przynajmniej w obrębie strefy zakreślonej
20-to minutową izochroną. Taki zabieg, wręcz w sposób bezinwestycyjny
doprowadzi do wzrostu koniunktury na skierniewickim rynku nieruchomości i
budownictwa mieszkaniowego, nawet wówczas gdyby w całym kraju nadal panował
kryzys.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz