Walkę o reelekcję
potwierdza Leszek Trębski, prezydent miasta. Kontrkandydatami będą:
lider opozycji Krzysztof Jażdżyk, radny rady miasta (popierany
przez SLD, PSL); Dariusz Seliga – poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Wydaje się, że czwartym kandydatem będzie aktualnie sprawujący
urząd zastępcy prezydenta miasta Piotr Łyżeń, szef miejscowych
struktur PO.
Głos z 27.03.2014.r.
Artykuł pt: „16 listopada: wybierać będziemy radnych i
prezydenta Skierniewic” autorstwa pani Anny Wójcik
Brzezińskiej.
No to nam pani Ania ustawiła szopkę polityczną w zbliżających
się wyborach samorządowych. Jeżeli spełnią się jej
przewidywania, wybory wyglądać będą szaro i siermiężnie jak
poprzednie, a wyborca jak zwykle żadnego wyboru mieć nie będzie. Z
pewnością prezydentem znów zostanie dwugłowy tandem
Trębski-Łyżeń. Z tą różnicą, że w tym rozdaniu pan
Trębski obejmie zaszczytną funkcję zastępcy pana Łyżnia, co
oczywiście zagwarantuje Skierniewicom kontynuację przepompowywania
bezpańskich milionów w inwestycje typu
„Uzdrowisko-ściernisko”, „Ogrodzenie parku - zwane
rewitalizacją” czy „Droga do tor(t)u”, lub jeszcze bardziej
egzotyczne. Z pewnością będzie też miało miejsce dalsze, twórcze
doskonalenie warunków przetargów bez litości
drenujących budżet miasta, oraz słynnej w całym świecie,
skierniewickiej technologii znanej pod kryptonimem „Buduj i
projektuj”.
Dariusz Seliga chce rządzić „inaczej
Dariusz Seliga niestety realnej szansy na wybór nie ma. A to dlatego, że w czasie posłowania zaniedbał zbudowania sobie w mieście solidnego zaplecza politycznego, poprzez dokonania dla lokalnej społeczności czegoś, co by uwiarygodniało jego intencje i kompetencje. Na przykład poprzez wyrazisty i skuteczny sprzeciw wobec zuchwałego trwonienia publicznych milionów. Cały jego program wydaje się zawierać w nieco owsiakowsko brzmiącym sloganie „rządzić tym miastem inaczej”. Czyli konkretnie jak? Odwrotnie? Jego naiwna oferta obliczona jest co najwyżej na odebranie głosów tandemowi Łyżeń-Trębski POśród rozczarowanych PiS-owców... To wariant dla miasta optymistyczny. Ewentualnie na głosów tych dla wymienionego tandemu sprytne odzyskanie - wbrew woli te głosy oddających oczywiście. Dzięki takiej wyborczej logistyce rozczarowani POPiS-owcy po wyborach zyskać mogą szansę stania się podwójnie rozczarowanymi - a nawet potrójnie! Gdyby na przykład „Tandem” nieoczekiwanie przekształcił się w „Trójcę”.
Krzysztof Jażdżyk przywódca i kandydat bezradnych
Krzysztof Jażdżyk może i miał szansę na zwycięstwo wyborów
prezydenckich, ale moim zdaniem tę szansę stracił. Z dwóch
powodów. Po pierwsze, ponieważ nie udało mu się zbudować
żadnego mechanizmu komunikacji z wyborcami, przez co jego wizerunek
w społeczeństwie jest całkowicie uzależniony od łaskawości tzw:
„niezależnych mediów” - a ta jak wiadomo na ośle lubi
jeździć i to tym obładowanym złotem. Mam tu na myśli między
innymi słynne „płatne anonse”. (To dziennikarze powinni za
panem latać ze swoimi mikrofonami i prosić o udzielenie wywiadu, a
nie odwrotnie!) Po drugie z powodu „pocałunku Judasza” w formie
poparcia SLD.
Pomysł na wykorzystanie w kampani wyborczej skierniewickich
młodych Mam uważam za dobry, nieomal genialny, ale niestety
spóźniony. Mamuśki, co prawda, tryskają energią,
pomysłowością i entuzjazmem, ale trochę są oderwane od
rzeczywistości i uwiązane do swoich berbeci, poza tym nie mają
żadnego doświadczenia politycznego. Tym nie mniej, jak się nad tym
pomysłem solidnie popracuje przez najbliższe 4 lata, to może w
przyszłej kadencji przyniesie oczekiwane rezultaty. Najlepiej na
początek zawalczyć o żłobek dla każdego nowonarodzonego
skierniewiczanina!? Niech się dziewczyny zahartują w ogniu walki.
Oraz „odkupienie” (
od psiej kupy – przyp autora)
przynajmniej placów zabaw. No i panie Krzysztofie, na Boga,
niech się pan przestanie obnosić z „bezradnością”. „Bezradny
radny” to nie jest atrakcyjna oferta dla wyborców! Zwłaszcza
dla młodych matek. One potrzebują zdecydowanego, skutecznego i
znającego się na rzeczy samca alfa, który w każdych
okolicznościach potrafi zaspokoić przynajmniej ich wrodzoną
potrzebę „bezpieczeństwa”.
Bez walki o „Dekadę” będzie nudno
Prawdę mówiąc spodziewałem się, że pan prezydent
Leszek Trębski dłużej będzie stawiał opór planom
rozbudowy „Dekady”. Może nawet „do samego końca” - i
oczywiście dumnie polegnie w obronie interesów przeciwników
tej inwestycji, a tym samym sprawi, że kampania o skierniewicką
prezydenturę stanie się prawdziwie widowiskową ucztą dla
postronnego obserwatora. Nie mając innego wyjścia prezes „Dekady”
Walczak zmuszony byłby wówczas mocno zainwestować w
opozycję, a może nawet zdecydować się na wystawienie własnej
kandydatury... A tak cóż, łatwo osiągnął wszystkie swoje
cele, (może zbyt łatwo?) więc zapewne stracił już
zainteresowanie skierniewicką scenką polityczną. Może
przedwcześnie? Nie dziwi mnie jednak, że Leszek Trębski
przestraszył się takiego scenariusza kampanii wyborczej i w
pośpiechu wycofał na „z góry upatrzone pozycje”. Ci co
go znają są jednak przekonani, że nadal coś knuje. Niewiele tym
unikiem by zyskał gdyby przeciętny skierniewicki wyborca rozumiał
o co w nim tak naprawdę chodziło. W praktyce jednak udało mu się
na czas wyborów wyeliminować groźnego przeciwnika.
W poszukiwaniu rasowych samców alfa
Prawdziwą sensacją i atrakcją nadchodzących wyborów
byłoby, gdyby nagle w konkury o stołek prezydenta Skierniewic
zgłosił się na przykład Janusz Korwin-Mikke... Oj by się działo!
Ma on w mieście sporo zwolenników, więc może któryś
zasuflowałby mu taki pomysł? Ja ze swej strony namawiałbym do
wystartowania po skierniewicką prezydenturę pana doktora Jacka
Sawickiego, słynącego już ze swych reformatorskich sukcesów
dyrektora skierniewickiego szpitala. A co! Chłop potrafi wymiatać
jak mało kto, i trzeba przyznać w szpitalu całkiem nieźle mu to
wychodzi. Ale tam dokonał już najważniejszych rzeczy - resztę
porządków z pewnością do jesieni dokończy, a potem
wystarczy, że gospodarskim okiem będzie nadzorował dalsze
postępy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz