Dnia 12 lutego 2014 roku, kilkanaście minut przed godziną
dziewiątą rano Wasz ulubiony felietonista wyszedł z alei Pomologicznej i
przekroczył jezdnię ulicy Rybickiego w celu dostania się na chodnik biegnący
wzdłuż ogrodzenia Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Skierniewicach, w którym
to jak powszechnie wiadomo, rozpoczął niedawno swoje reformy zwycięzca konkursu
na naczelnego dyrektora - pan Jacek Sawicki. Trzeba przyznać chłop wziął się do
roboty z kopyta – o czym mogą zaświadczyć choćby te równo poukładane stosy
drewna pozostałe jeszcze na placu z wycinki topolowego gaju. W tym miejscu
powstanie wkrótce lotnisko dla helikopterów ratownictwa medycznego i nawet
park! Czy tam parking... Całe Skierniewice kibicują zamiarom doktora Jacka
Sawickiego i trzymają kciuki za ich spełnienie. Zwłaszcza jeśli chodzi o
zorganizowanie SOR-u
(Szpitalnego
Oddziału Ratunkowego) na obraz i podobieństwo tego z kliniki „Princeton
Plainsboro”, słynącej w całym świecie również z tego, że genialny doktor House
już osiem sezonów prowadzi w niej swój zwariowany oddział diagnostyczny.
Wielkie Bum!
Nareszcie będzie w Skierniewicach bezpiecznie również pod
względem opieki medycznej – rozmyślał sobie SKCGP - kiedy nagle ogłuszył go
przerażający huk. Zupełnie jakby tuż za plecami wybuchł mu taktyczny pocisk
kierowany. BUM i ŁUP i TRACH! Na szczęście nie była to bomba, a odpryski
lakieru do pięt nie dorastały profesjonalnym odłamkom. Kiedy wasz ulubiony
felietonista obejrzał się za siebie, ujrzał jak od najbliższego mu słupka
ogrodzeniowego odbija się czerwone auto - zupełnie już pozbawione przodu.
Kiedyś to chyba był opel? Zdarzeniu towarzyszył brzęk tłuczonego szkła, zgrzyt
gniecionego metalu i syk rozszczelnionych wnętrzności mechanicznego potwora.
Nad całością uniosła się chmura oparów. Gdyby SKCGP spóźnił się dwie sekundy
byłby akurat na wysokości wspomnianego słupka i na pewno też by nie miał
przodu. Ani nawet tyłu... i niestety raczej nie byłoby co z niego wozić na
pobliski SOR – mimo, że pięknie się reformujący pod gospodarskim okiem
dyrektora Sawickiego i jak nigdy dotąd otwarty na pacjentów.
Czyżby zamach?
Mój Boże! Dwie sekundy... i być albo nie być. Pewnie
niejeden mieszkaniec Skierniewic ucieszyłby się na okoliczność, że SKCGP stał się
uczestnikiem nieszczęśliwego wypadku ze skutkiem śmiertelnym... Zwłaszcza te
wszystkie urażone pieski niezmiennie tkwiące w przekonaniu, że prawo do
zanieczyszczania przestrzeni publicznej odchodami należy im się jak emerytowi
świadczenie z ZUS-u. No chyba, żeby to nie był wypadek? Ale jak nie przypadek,
to co? Znak od Pana Boga? Zamach? E tam - między bajki włożyć. Co prawda na
korzyść zamachowej hipotezy przemawia zupełny brak charakterystycznego odgłosu
hamowania poprzedzającego kolizję, oraz to, że kierowca trafił akurat dokładnie
w solidny (co najmniej o przekroju 80x80 cm) słupek szpitalnego ogrodzenia. No
i fakt że SKCGP po raz pierwszy od pół roku był bez żadnej ochrony. Właściwie
to po co on celował w ten słup? Słupisko! Błąd w obliczeniach? Z pewnością
można byłoby uniknąć aż tak widowiskowego zderzenia, gdyby na cel wzięło się
pobliską bramę, lub choćby przestrzenie między słupkami... Wypadek, nie
wypadek. Jedno jest pewne – nikomu na szczęście nic się nie stało, ale drugi
raz tego numeru pan kierowca raczej nie powtórzy. SKCGP też wolałby nie...
Ciekawe o czym myślał ten młody człowiek, kiedy tak siedział sobie ściśnięty
pasami, cały w oparach i się kiwał na fotelu kierowcy całkiem jak plastikowy
manekin z crash testów oglądanych na TV w zwolnionym tempie. Chłopak szybko się
jednak ogarnął, wykazał zimną krew, odpiął pasy i wyskoczył na zewnątrz.
Wówczas kamień spadł z serca SKCGP, gdyż wcale nie miał czasu, ani ochoty na udzielanie pierwszej pomocy. Zwłaszcza
swojemu niedoszłemu zabójcy. A kiedy na miejsce wypadku podjechało auto pewnej
bardzo profesjonalnej firmy ochroniarskiej, Wasz ulubiony felietonista całkiem
już poczuł się zwolniony z obowiązku udzielania komukolwiek pomocy i czym
prędzej się ulotnił. Tak na wszelki wypadek, gdyby to nie był przypadek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz